czwartek, 12 kwietnia 2018

RÓŻOWA CZAPECZKA NIECH ŻYJE!!!

Ależ się ubawiłam :-))) Uśmiałam się do łez, rżałam jak konik na pastwisku, aż bolały mnie mięśnie brzucha. To własnie jest myślenie, jakie lubię. Nie szczerzymy kłów, nie machany szabelką, a mówimy o rzeczach ważnych z uśmiechem i życzliwością.  I zapewniam, że każdy zapamięta, że ta śmieszna książeczka o różowej czapeczce dotyka śmiertelnie poważnego tematu jakim są prawa kobiet - a właściwie ich brak. 
Na początku nie było czapeczki. A potem... już była. Jej życie było burzliwe. Kot porwał czapeczkę, a potem znalazły ją dzieci. Bardzo trudno było o czapeczkę ale w końcu udało się ją zdobyć. Miała wiele, bardzo wiele zastosowań. Aż w końcu pies wykradł czapeczkę, a dziewczynka uratowała czapeczkę. Zabrała ją do domu, gdzie czapeczka została wyprana i wysuszona. Dziewczynka ubrała swoją czapeczkę i używała jej, aż pewnego dnia wyszła na ulicę, gdzie wszyscy inni też mieli na głowach różowe czapki. 

To właściwie wszystko, ta prosta treść (a przecież pełna odniesień, aluzji i metafor) została okraszona wspaniałymi ilustracjami gdzie oprócz czarnej kreski występuje tylko jeden kolor - róż. Wiadomo przecież że facet różu nie nałoży, więc czego symbolem jest różowa czapeczka? 
Wszystko wyjaśnia się na ostatnich stronach, gdzie autor uświadamia czytelnikowi, że nieważne, czy idziemy w manifestacji pod szyldem różowych czapeczek czy czarnych parasolek. Ważne jest to, że idziemy razem - ramię w ramię. Że łączy nas idea, razem potrafimy głośno o niej mówić i w razie konieczności jednym głosem krzyknąć NIE!!!
Głosy na temat "Różowej czapeczki" są rożne. Jedni - że totalna klapa, inni - że wspaniałe dzieło. Ja raczej jestem po środku. Wspaniałości bym w tej książeczce nie szukała, ale urzekła mnie prostym i jakże trafionym podejściem do tematu. Na pewno zostanie mi w głowie. Na długo. 


2 komentarze:

  1. Mnie z kolei ta historia BARDZO zawiodła - chyba jak żadna inna dziecięca książka. :(

    OdpowiedzUsuń
  2. A nie masz wrażenia że to NIE JEST dziecięca książka? Bo odbierana jako dziecięca rzeczywiście może zawieść.

    OdpowiedzUsuń