Nie podobało mi się i jestem zażenowana.
O książce można napisać jedno - smutna. Natomiast o autorce można napisać wiele - niestety nie będą to pochlebne słowa. Oczekiwałam powieści, a dostałam 90 stron zlepionych ze sobą wizji i obrazów, przeplatanych dziwnymi i niepasującymi do niczego wspomnieniami. O śmierci i chorobie można pisać na sto sposobów. Czytelnik będzie płakał, będzie kibicował walce z chorobą, może też być biernym obserwatorem, albo czynnym uczestnikiem ostatniej drogi. Książka "Szeptem" jest nijaka. Mam wrażenie, że autorka nie chciała napisać dobrej powieści, a jedynie dokonać jakiegoś rozliczenia z własnymi problemami. Tylko dlaczego tak miernie? Myślę, że książka nie ujrzałaby światła dziennego gdyby nie to, że autorka ma własne wydawnictwo. Tylko czy to oznacza, że można wydawać wszystko? I to w sposób nieuczciwy?
Ta nieuczciwośc zabolała mnie najbardziej i przyczyniła się do mojej antypatii do Pani Sawickiej. Otóż w połowie książki okazało się, że powieść autorki, której nazwisko widnieje na okładce właśnie się skończyła. Dalej umieszczono debiutanckie utwory młodych ludzi; często o niebo lepsze niż to, co napisała "okładkowa" autorka. Pomijając fakt, że poczułam się oszukana, bo opowiadań nie lubię czytać, a to co dostałam w swoje ręce to właśnie zbiór felietonów i opowiadań. Najgorsze jest to, że nikt NIE RACZYŁ umieścić nazwisk młodych twórców na okładce. Ba - nikt nie wspomniał o nich ani na stronie tytułowej ani na skrzydełkach książki. Nic - cisza. Dopiero kończąc czytać powieścidło Pani Sawickiej zostajemy zaskoczeni informacją, że teraz będziemy mogli korzystać z dobrodziejstw fundacji założonej przez Panią Sawicką dla promowania młodych talentów i poznać kilka opowiadanek. Litości. Ja chciałam czytać powieść, a dostałam jedno przydługie i nieskładne opowiadanie wraz z kilkoma próbkami talentów. Gdybym kupiła tę książkę w księgarni, a nie wypożyczyła z biblioteki wściekłabym się. A tak:
Pozostaje niesmak.
Książkę będę omijać szerokim łukiem. Tak jak Ty, nie lubię zbiorów opowiadań, a jeśli są do tego sztuczne i brakuje im emocji, to ja dziękuję...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nawet nie wiedziałam, że ludzie robią jeszcze takie rzeczy. Rozumiem to, że autorka jako właścicielka wydawnictwa chciała wydać swoje "dzieło", ale fakt, że zataiła nazwiska pozostałych autorów jest dla mnie nie do przyjęcia. Przecież ci ludzie również się napracowali, chcieli zaistnieć, a zamiast tego nie dostali nic. Zaś co do samej książki, to na pewno po nią nie sięgnę. Może przejrzę kiedyś w bibliotece, ale tylko po to, by zerknąć na debiutanckie opowiadania. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że poruszyłaś kwestię odnośnie kilku autorów, gdyż do tej pory ja byłam przekonana, że to jest jedna dłuższa powieść pani Sawickiej a tu takie zaskoczenie w postaci zlepków opowiadań. Rzeczywiście to bardzo nieładnie z ich strony, że nawet nie raczyli powiadomić o tym na okładce. No cóż, w moich oczach już ta książka straciła uznanie i nie będę jej szukać.
OdpowiedzUsuńA widzisz! Miałam zamiar przeczytać a tu proszę...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, że to nieuczciwe...ja jestem zniesmaczona po Twojej recenzji, z pewnością po książkę nie sięgnę
Dobrze wiedzieć - nie zamierzam nawet patrzeć w kierunku tej książki. I super, że napisałaś taką recenzję - ostatnio wszyscy wychwalają książki (chyba żeby się wydawnictwom podlizać) i zaczynam się bać tej plagi :P
OdpowiedzUsuńbardzo nie lubię tak podanej literatury- i wtedy choćby była dobra mój odbiór jej jest już zniekształcony, bo to czyste oszustwo, a wnikliwego czytelnika oszustwo brzydzi czyż nie?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i cieszę się, że do książki jeszcze nie dotarłam, choć po recenzji, gdzieś na którymś blogu dopisałam do listy- cóż teraz po prostu skreślę.
Autorka zawsze umieszcza krótkie formy autorstwa debiutantów. Wy się wściekacie, a dla początkujących pisarzy to jakaś forma dotarcia do szerszej publiczności. Nie ma sensu się denerwować, bo można tego nie czytać. Z drugiej strony te dodatki podnoszą znacznie poziom książki, bo na samej głównej autorce w tej kwestii polegać nie można...
OdpowiedzUsuńMyślę, że ważniejsza jest inna kwestia: pani Sawicka jest kiepską pisarką. Ja przeczytałam (bardzo pobieżnie) jedną jej książkę i miałam podobne wrażenia co Ty. A wydawnictwo założyła chyba po to by wydawać samą siebie, co mnie nie dziwi, bo raczej nikt by nie wydał jej gniotów o niczym.
Czytałam jej dwie książki. "Kruchość porcelany", która mi się podobała i "7 kolorów tęczy", którą uważam za bardzo nieudaną. Z tego wniosek, ze pisze nierówno. A załączanie tekstów debiutujących poetów i pisarzy przez Monikę Sawicką to stały jej zwyczaj. Ja odbieram to na plus, że promuje nieznanych twórców. :)))
OdpowiedzUsuńNie mam ochoty sięgać po książki pani Sawickiej, jeśli nie ma żadnej wartości, to wolę poczytać coś, co wywrze na mnie pozytywne wrażenie.
OdpowiedzUsuńLubię zbiory opowiadań, ale polityka pani Sawickiej jest trochę dziwna i faktycznie - budzi niesmak.
OdpowiedzUsuńNie czytałem niczego tej autorki i raczej nie sięgnę :-)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć.
OdpowiedzUsuńŻyczę debiutantom, o ile są dobrzy, by wydali własne książki! :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, więc ciężko mi określić czy to dobra czy zła książka. Mimo wszystko jak dostanę w bibliotece to ją wezmę do przeczytania. Lubię sama się przekonywać o tym co dla mnie dobre. :)
OdpowiedzUsuń