Książki to fetysze, rzecz wiadoma, a ich czytanie, a jeszcze bardziej kolekcjonowanie, to sprawa wielce intymna i podniecająca. Krzysztof Varga
piątek, 21 maja 2021
Taterniczki. Miejsce kobiet jest na szczycie
środa, 28 kwietnia 2021
Powrót z piekła - Lwowska odyseja
poniedziałek, 26 kwietnia 2021
Powrót Anny
piątek, 9 października 2020
Miłość w Auschwitz
środa, 7 października 2020
To nie jest mój mąż
wtorek, 6 października 2020
Mały Oświęcim. Dziecięcy obóz w Łodzi.
piątek, 18 września 2020
Na dzielenie sposób nowy, samo wchodzi do głowy.
Ile mała mrówka może listków nieść?
Siedem razy osiem to pięćdziesiąt sześć.
czwartek, 17 września 2020
Franka. W obcym domu.
Zanim zamkniemy drzwi
Wilczyca. W pogoni za wolnością
Do boju! Jak w skrajnych sytuacjach pozostać w jednym kawałku, zachować zmysły i nie złapać infekcji
piątek, 11 września 2020
Dom sekretów
Przy ul. Piotrkowskiej stoi kamienica. Piękna, stara, pamiętająca czasy międzywojenne. To właśnie w tym okresie, na podwórku tej kamienicy spotykają się cztery tak odmienne rodziny: żydowska, polska, niemiecka i rosyjska. Poznajemy rodzinę Goldmanów, córkę fabrykanta Annę Wilhelminę wraz z córką Różą, kolorową Królową, szwaczkę Andzię, stolarza i jego syna i wielu innych. Każda z tych osób wyjątkowa, każda bardzo charakterystyczna. Autorka postarała się jak najwierniej oddać realia tamtej epoki, dzięki czemu uczyniła z tego wątku małe historyczne cacko. Czyta się wyśmienicie, a wyobraźnia działa na wysokich obrotach. Naprawdę wysokich. Cała ówczesna Łódź była tyglem narodowościowym, w którym przeplatały się różne języki i kultury. Cudowna była ta tolerancja i życie obok siebie, ramię w ramię, przedstawicieli tak różnych kultur.
W czasach współczesnych też dzieje się ciekawie. Młoda doktorantka historii postanawia wynająć pokój w tej właśnie kamienicy. Trafia do mieszkania pani Sabiny, która przez ścianę sąsiaduje z młodym, chłopakiem - Filipem. Odziedziczył on mieszkanie po swojej ciotce. Co łączy Dorotę i Filipa? Otóż zwłoki znalezione w schowku, w ścianie mieszkania Filipa oraz tajemnicza szkatułka. Aby rozwiązać zagadkę znaleziska, muszą odszukać dawnych mieszkańców kamienicy i poznać ich losy.
Po lekturze książki wniosek nasuwa się jeden: Nasz świat jest bardzo malutki....
Fabuła książki prowadzona jest dwutorowo, jednak jest jeden bohater, który przewija się i tu, i tu. To Łódź. Specyficzny klimat i cudowny nastrój tego miasta płynie z każdej literki i pochłania czytelnika. To miasto musi być wspaniałe. Zresztą potwierdza to moja córka, która chwilkę tylko była w Łodzi (dwa tygodnie ferii) a wróciła zakochana po uszy.
Ale wróćmy do powieści. Ujął mnie wątek międzywojenny, który w bardzo urokliwy sposób ukazuje to, jak ludzie wtedy żyli, w co się ubierali i jakie problemy ich męczyły. Oczywiście losy głównych bohaterów plotą się nieustannie, ale autorka nie omieszkała wrzucić między nie kilku historycznych ciekawostek i niuansów.
Piękna to powieść – pełna emocji, radości i smutków. Wojennych rozpaczy i powojennych tajemnic. Miłość przeplata się z tragedią rozłąki a nienawiść z uczuciem przyjaźni i wierności. Czyta się jak wspaniałą bajkę dla dorosłych i tylko gdzieś w tyle głowy kłuje myśl, że to taka nie do końca bajka… Polecam.
czwartek, 10 września 2020
Książka kucharska dla miłośników serialu "Przyjaciele". Ten, w którym są wszystkie przepisy.
Kolejny przykład? Proszę bardzo! Awaryjne grzanki. Grzanki jak grzanki, ale wystarczy dopisek o nieudanej potrawie z indyka z okazji Święta Dziękczynienia i już "miłośnicy” widzą Joey’a, z wielkim indykiem na głowie. Zapewniam Was - tak jest z każdym przepisem. Żałuję tylko, że w ramach dodatku nie ma kulinarnych wpadek bohaterów. Na przykład deser Rachel - angielski warstwowy trifle. Na skutek sklejenia się dwóch stron książki kucharskiej powstaje przekładaniec, na który składają się biszkopty, maliny, krem i... wołowina z groszkiem. Oczywiście Joey nawet taką hybrydą nie pogardził stwierdzając, że jeżeli wszystkie składniki osobno są dobre, to wymieszane też muszą być dobre. No i oczywiście Dżem! Był odcinek pt. "Ten z dżemem" i w książce również jest przepis na pyszny dżem.
środa, 9 września 2020
Pałac w Moczarowiskach
Pałac w Moczarowiskach jest miejscem wyjątkowym. Właściciel pałacu, hrabia Ignacy Sęp – Moczarowski, zorganizował tam swoistego rodzaju elitarny pensjonat, w którym goście mogą przenieść się do XIX wieku. Każdy z pensjonariuszy ma do wyboru całą gamę strojów, nie ma możliwości korzystania z telefonów, a o dostępie do Internetu czy telewizora można tylko pomarzyć. Każdy gość, za pociągnięciem odpowiedniej szarfy może wezwać służbę lub kucharza. Sam zamek również jest pełen tajemnic, tajnych przejść i mrocznych zagadek z przeszłości. Goście pałacu to przede wszystkim bardzo bogaci ludzie, do których hrabia nie pała zbytnią sympatią. Na szczęście przypadkowo trafiają do niego zwykli śmiertelnicy, których w normalnych okolicznościach w życiu nie byłoby stać na pobyt w pałacu. Przyjeżdża Magda, dla której życie skończyło się w chwili, gdy została oskarżona o plagiat. Tak przynajmniej myśli. Przyjeżdża Julian, który chwilowo musi ukryć się przed światem. Poznajemy również Leokadię, będącą charyzmatyczną Panią marzącą o chwili wytchnienia. W zupełnie odmienny sposób (a mianowicie przez parkan) przybywa również do Pałacu w Moczarowiskach Huck Finn..., a właściwe to Nikodem..., przepraszam Weronika..., długo tłumaczyć. Pomysłowość i talent autorów do snucia fabuły przekracza wszelkie granice. Powieść czyta się fenomenalnie, szałowo i cudownie. Losy naszych bohaterów plotą się i zazębiają, a czytelnik zaciska pięści, trzymając kciuki za powodzenie snutych planów. Wisienką na torcie jest kamerdyner Onufry, który swoją kwiecistą mową dodaje uroku całej powieści. Pokładałam się ze śmiechu czytając takie oto perełki:
Pan hrabia Ignacy Sęp-Moczarowski herbu Topór poruczył niegodnym mym strunom głosowym wyartykułowanie zaproszenia dla panicza Nikodema na podniosłą uroczystość podniebienną w jego prywatnej sali jadalnej na Zameczku.
albo:
Zdarzali się li goście, co nie chcieli tu dolnych członków postawić, a kiedy życzeniem jakiego było w swej cielesności noc tuże spędzić, na hazard wystawiwszy życie swoje, ten nigdy więcej widziany nie był.
Wspaniałe, nieprawdaż?
Każdy bohater powieści - a jest ich naprawdę sporo – ma wyjątkowo wyrazistą i barwną duszę. Każdy budzi w czytelniku sympatię i zmusza do gorącego kibicowania jego zamierzeniom. Nawet dzik o trzech nogach, o imieniu Piotruś, budzi ogromną sympatię.
Czytałam jak oszalała, rankami i wieczorami. Kiedy dotarłam do końca bardzo żałowałam, że powieść się skończyła i moja podróż do Pałacu w Moczarowiskach dobiegła końca. Tu nawet nie chodzi o to, że chciałam poznać, jak potoczą się losy bohaterów. Samo czytanie tej powieści sprawiało mi dziką przyjemność. Mam wrażenie, że gdyby duet Ulatowska - Skowroński mieli za zadanie ułożyć instrukcję obsługi sokowirówki, byłaby ona naprawdę poruszającym i ciekawym utworem.
Podróż do Pałacu na długo pozostanie w moim sercu i w mojej pamięci. Pokochałam Nikę i Pawełka, szczerze kibicowałam Magdzie i Leo, nawet drobny oszust Julian zamieszkał w kąciku mojej duszy. Po cichutku mam nadzieję, że ukaże się II tom, jako że na to wskazuje zakończenie powieści. Byleby szybko.