Mam psa. To oczywista oczywistość, przecież nie sięgałabym po taką książkę. Dodam jeszcze, że mam bardzo grzecznego psa, który zachowuje się tak jakby język ludzki był dla niego w dużej mierze zrozumiały. Chodzi grzecznie na smyczy, czeka pod sklepem, a zakupioną dla niego kość niesie samodzielnie do domu. Dlaczego więc sięgnęłam po "Sekret grzecznego psa"? Ano po prostu - z ciekawości…
Książka jest przesympatycznym poradnikiem, który w 12 rozdziałach, w sposób bardzo przystępny pokazuje czytelnikowi, jakie są najczęstsze problemy w wychowaniu psa i jak temu zaradzić. Nietrudno zauważyć, że pies to też istota myśląca, która nie zawsze ze swoim właścicielem gra do jednej bramki. Trudno nieraz się porozumieć, a zapewniam Was że biciem i przemocą niewiele się osiągnie. Często gryzienie przedmiotów, agresja w stosunku do przypadkowych osób, czy też załatwianie w domu potrzeb fizjologicznych wynikają właśnie ze strachu przed przemocą. Jak więc wychować psa? Autor śmiesznym i przystępnym językiem pokazuje czytelnikowi że przede wszystkim należy zrozumieć sygnały i wskazówki, które przesyła nam nasz pies. Kiedy to zrozumiemy to połowa sukcesu za nami.
Druga dobra rada płynąca z tej książki to to, aby – tak jak w stosunku do naszych pociech – być konsekwentnym. Ileż to razy widziałam moją sąsiadkę, która z jednej strony tłukła swojego psa za pogryzienie klapek na ogrodzie, a po krótkiej chwili jej męża, który przytulał psiaka i żałował go słowami „Niedobla Pańca zbiła mojego piesecka…” Bądź tu psie mądry i pisz wiersze!
Książka uświadomiła mi że warto pochylić się nad psiakiem i spróbować go zrozumieć, a nie występować z pozycji Pana i wszechwiedzącego właściciela. Pies też stworzenie i warto po prostu starać się grać z nim na tych samych falach. I może właśnie dlatego mam takiego fajnego psa? Jest kochany i tulony, ale jak coś przeskrobie, to pół dnia chodzi ze spuszczonymi uszami i wzrokiem godnym kota ze Shreka.
Macie psa? To czytajcie, bo warto. A jak nie macie, to szybko trzeba te braki nadrobić!