niedziela, 28 czerwca 2015

Cudowna dziewczynka

Cóż ja mam napisać na temat tej książki? Jak ją ocenić? Czy polecić innym czytelnikom, czy też uznać za nic niewarty bełkot? Moje uczucia, jak rzadko, są bardzo różne i skrajne. Z jednej strony piękna historia, która oceniana w kategoriach fikcji niesie za sobą wielkie przesłanie. Z drugiej strony autorce chyba nie o to chodziło, aby powieść traktować tylko i wyłącznie jako literacką fikcję. Co kilkanaście stron w tekście pojawiają się stwierdzenia, które każą czytelnikowi zastanowić się jaki naprawdę jest świat. Czy istnieje tylko to co widzimy? Czy gdzieś tam dalej, głębiej jest coś, co naszym ludzkim umysłom nie daje się uchwycić.... Ta sfera powieści budzi mój stanowczy sprzeciw....
"Cudowna dziewczynka" nie jest powieścią, której akcja pochłania czytelnika. To raczej powolne zagłębianie się w dusze poszczególnych bohaterów. A jest ich kilku. Przede wszystkim mała Anabelle, która w wieku siedmiu lat wybrała się z tatą na zakupy. Pech chciał, że na swojej drodze napotkali inny wóz prowadzony przez pijanego kierowcę. Tacie nic się nie stało, za to mała wylądowała na łóżku nieprzytomna i bez szans na wybudzenie ze śpiączki. Od tego momentu wkoło dziewczynki zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Osoby nieuleczalnie chore po chwili obcowania z Anabelle zdrowieją, a po chorobie nie zostaje nawet ślad. Sława dziewczynki szybko się rozprzestrzenia, a do małego domku, w którym mieszka razem z mamą, zaczynają ruszać pielgrzymki ludzi liczących na cud...
Obok Anabelle poznajemy jej rodziców. Matkę - zagubioną i pognębioną wypadkiem kobietę, która na przekór wszystkiemu zabiera córkę do domu i tam dzień po dniu walczy o jej godność i przetrwanie. Poznajemy również Tatę, który na wieść o stanie córki po prostu ucieka z domu. Nie jest mu jednak łatwo żyć z poczuciem winy. Czytelnik obserwuje jak mężczyzna pomału dojrzewa do tego, aby powrócić do kobiet swego życia i błagać o przebaczenie. Jest jeszcze grono wolontariuszy zwanych "Aniołami Anabelle", którzy po prostu pomagają. I na koniec są Oni - zwykli ludzie potrzebujący pomocy i upatrujący w małej chorej dziewczynce iskierki nadziei na poprawę losu. 
Skąd u mnie  sprzeczne uczucia co do treści książki? Otóż jestem osobą dość twardo stąpającą po ziemi. Moja świadomość nie potrafi zaakceptować cudów, ozdrowień i magii. To wszystko wkładam między bajki. Tymczasem powieść jest tak napisana, że każe....wierzyć, po prostu wierzyć. Opisy (mimo że gdzieś w głębi wiedziałam że są fikcją) są stworzone tak, aby tworzyć wrażenie reportażu. Często suche i jałowe budzą większe emocje w czytelniku niż gdyby były wyrażone kwiecistym językiem. Tu nie ma akcji i zwrotów wydarzeń. Tu jest cierpienie, choroba, skrajnie sprzeczne emocje i mała dziewczynka, w której wszyscy widzą cudotwórcę. 
Ocenę zostawiam Wam. Ja przeczytałam chętnie, ale do lektury tej powieści nie powrócę. Dodam jednak, że książka dała mi wiele. Przede wszystkim ponownie zrozumiałam jak kruche jest życie i jak szybko szczęście może się ulotnić. Po drugie liczy się tu i teraz. Potem będzie potem. 

piątek, 26 czerwca 2015

Kolorowy szalik

Moje dziecię zakończyło kolejny etap edukacji. Ktoś pokolorował kawałek świadectwa na biało - czerwono co oznacza, że córka ma podobno wyróżniła się na tle klasy poziomem wiedzy. Pasek ten, przeciągnięty z góry na dół, predestynował Ją do otrzymania nagrody książkowej. Zawsze ciekawi mnie poziom takiej książki - nagrody i powiem Wam, że w tym roku nie zawiodłam się. Naprawdę jest co czytać.
"Kolorowy szalik" Barbary Kosmowskiej to tomik zawierający dwa opowiadania: "Kolorowy szalik" i "Dziwne spodnie". Oba opowiadania są bardzo przyjemne w czytaniu, choć mówią o trudnych sprawach. Kolorowy szalik to znak rozpoznawczy nowego chłopca, który dołączył do klasy w trakcie roku szkolnego. Niestety nie dołączył do wspólnych gier i zabaw. Ciągle nieobecny na wycieczkach, ogniskach i grach budził niechęć i wrogie zachowania. Trudno będzie pogodzić się dzieciom ze świadomością, jak duży popełniły błąd i jak źle oceniły rzeczywistość. Drugie opowiadanie również dotyka problemu inności i reakcji otoczenia na nią. To co w pierwszej chwili wydaje się mało znaczące i niegodne uwagi nagle urasta do rangi życiowego wydarzenia, a wcześniejszy brak tolerancji na inność będzie pokutował przez długie lata. 
Książka, która moim zdaniem powinna znaleźć się na półce każdego nastolatka. W dzisiejszych czasach, kiedy rzeczywistość postrzegana jest przez pryzmat wyglądu i stanu posiadania, wartości, które niosą w swojej treści oba opowiadania są bezcenne. Książeczka może objętością niewielka, ale zawartością pokonuje niejedno tomiszcze.  

środa, 10 czerwca 2015

Biegnij chłopcze, biegnij

Książki o tematyce wojennej mają to do siebie, że na długo zapadają w pamięć czytelnika. Jeżeli dodać do tego, że bohaterem jest dziecko - pamięć będzie dźwigać brzemię takiej książki bardzo, bardzo długo. Książki takie mają bowiem bardzo często tragiczne przesłanie i nieszczęśliwe zakończenie. Otóż "Biegnij chłopcze biegnij" jest inne... zupełnie inne. 
Bohaterem jest Srulik - mały żydowski chłopiec, którego poznajemy w getcie. Już na samym początku traci rodziców i zostaje sam jak palec. Udaje mu się uciec z getta, jednak każdy kolejny dzień to walka o przetrwanie. Wyjątkowość tej książki polega na tym, że ta walka o przetrwanie jest pokazana przez autora jako coś, co - jak na tamte czasy - jest zupełnie normalne. Autor tworzy swoistego rodzaju kronikę żydowskiego chłopca. Srulik żyje w lesie w zgodzie z przyrodą, biega na bosaka, żywi się darami natury, boi się, ucieka, głoduje, ryzykuje... wszystko opisane bez zbędnych emocji i tragicznych komentarzy. Tak los dał i już. Książka jest na tyle emocjonalnie dostępna, że w niektórych szkołach podstawowych jest lekturą dla klasy czwartej. Mały Srulik jest naprawdę prześladowany i nieszczęśliwy, ale język, którym autor operuje pozwala  młodym umysłom zerknąć na wszystko trochę "zza firanki". Do tego wszystkiego książka naprawdę wciąga i czytelnik mocno zaciska kciuki za przetrwanie tego chłopca. Należy dodać że Srulik ma naprawdę szczęście. Zbiegi okoliczności i dobrzy ludzie, których spotykał na swej drodze pozwolili mu przetrwać ten okrutny czas i ... przekazać tę historię pokoleniom. Bo Srulik to prawdziwa postać. Autor książki usłyszał w Izraelu wspomnienia Jorama Friedmana, którym stał się własnie powieściowy Srulik. Gazeta Wyborcza opublikowała bardzo ciekawy artykuł o Friedmanie, który można przeczytać tu

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Podręczniki i Tania książka

Jestem osobą, która nie lubi odkładać spraw na ostatnią chwilę. Denerwuje mnie ogólny bałagan i rozdrażnienie panujące w okresie "szybko, szybko, bo zaraz się zacznie." Nie lubię panicznego szukania tenisówek dwa dni przed koncertem, białej sukienki na godzinę przed jasełkami  i stroju kąpielowego zaraz przed wyjściem na basen. Nie lubię też przepychania się w hipermarketach w poszukiwaniu kredek, ołówków i zeszytów tydzień przed początkiem roku szkolnego. W ubiegłym roku zasiadłam przed komputerem z listą podręczników dla Starszej w pierwszych dniach sierpnia i okazało się, że to też za późno. Miałam wrażenie, że zwrot "Nakład wyczerpany" będzie mi się śnił po nocach. Dlatego też w tym roku - mając w pamięci horror ubiegłego lata i dwa razy więcej książek do kupienia (wszak Młodszy również zasiądzie w szkolnej ławce), postanowiłam już teraz rozejrzeć się w wirtualnym świecie książek.   
Zawsze byłam wierna popularnym księgarniom (Gandalf, Merlin itp), ale w tym roku, za namową zaprzyjaźnionej Mamy zerknęłam na stronę Taniej książki i ... wsiąkłam. Do cen, które są przecież najważniejsze, przejdę za chwilkę - najpierw o samej księgarni. 
Logowanie - bajecznie proste. Założenie konta trwało dosłownie chwilkę. Bez zbędnych maili, zwrotnych informacji i potwierdzeń - bajka po prostu. Dalsza obsługa strony również bardzo wygodna i intuicyjna. Po wybraniu kategorii "Podręczniki" strona właściwie prowadzi kupującego za rękę. Zresztą zobaczcie sami. Podręczniki - Tania książka. Wybieramy szkołę, wybieramy klasę, wybieramy przedmiot ... i już. Księgarnia ma w swoim asortymencie naprawdę szeroką gamę podręczników z wydawnictw zarówno tych dużych i znanych, jak i tych mniejszych, wręcz niszowych. Pamiętam, jak rok temu zamawiałam podręczniki w kilku księgarniach, bo np. w Gandalfie było wszystko oprócz informatyki, którą zamówiłam w Helionie i podręczników do angielskiego. Nic dziwnego, że pierwsze co sprawdziłam na stronach Taniej książki to własnie te podręczniki. Bardzo mile zaskoczona odkryłam, że wszystkie książki są dostępne. Pomijając oszczędność na kosztach przesyłek (która w przypadku pojedynczych egzemplarzy książek jest naprawdę odczuwalna) zachwyciła mnie wygoda i świadomość, że w tym roku listonosz przyniesie jedną, (jedną!) paczkę, a moje dzieci nie będą nerwowo przeglądać zakupionych już podręczników i notować jakich książek im jeszcze brakuje. 
Wisienkę na torcie zostawiam na koniec - ceny. Wszem i wobec wiadomo, że księgarnie internetowe cenami podręczników nie odbiegają zbytnio od siebie. Zdarza się, że księgarnia proponuje pakiet książek wyjątkowo tanio, jednak cenami pozostałych podręczników często rekompensuje sobie promocje. Moja Starsza od września stanie się dumną uczennicą piątej klasy, a mi skóra cierpnie na myśl o kwotach, jakie wydam właśnie na podręczniki. Młodszy ilością książek też nie będzie ustępował. Po porównaniu cen podręczników w różnych księgarniach mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić - w księgarni Taniej książki JEST NAPRAWDĘ TANIO. Już pierwsze porównanie zbiło mnie z nóg. A oto podręcznik do języka polskiego dla klasy piątej. Cena 17,48 zł. W innych księgarniach powyżej 30 zł. Nie wiem, może to czasowa promocja, ale w takim razie dobrze trafiłam. Cena jest naprawdę bardzo, bardzo atrakcyjna. Porównanie innych podręczników również wypada korzystnie. Różnica w kwotach jest może niewielka, ale patrząc na ilość podręczników,  które zamówię dla moich dzieci, to każda złotówka się liczy. 
Zakupy w Taniej książce polecam każdemu kto lubi tanio i wygodnie kupować książki. Podręczniki też. 

wtorek, 2 czerwca 2015

Pęknięte miasto Biesłan

Straszna książka, a jednocześnie świetnie skrojony reportaż. Jako mama nie mogłam tego czytać, jako człowiek pochłaniałam kolejne strony książki zdumiona okrucieństwem, jakie człowiek może zgotować drugiemu człowiekowi. Autor jest świetnym gawędziarzem, słowa go kochają, a historie biją się o to, które z nich zostaną pierwsze opowiedziane. Historia o Biesłanie nie powinna ujrzeć światła dziennego, ponieważ nie powinna się nigdy wydarzyć. 
O czym jest książka pisać nie będę, bo chyba każdy zna tragedię jaka rozegrała się w szkole podstawowej nr 1 w Biesłanie 1 września 2004 r. Opowieść o losach dzieci i nauczycieli (straszna opowieść) przeplatana jest opisami Południowej Osetii - pięknego kraju zamieszkiwanego przez ludzi o ogromnych sercach. To kolorowa kraina, pełna szumu wstążek, kolorów i gościnności. Tu szanuje się starszych, ceni godność, prawdę i nad życie kocha dzieci. Szkoły są bardzo szanowane bo to one dają przyszłość tej krainie. Początek roku szkolnego jest prawie świętem narodowym, do którego rodziny przygotowują się przez kilka tygodni. I nagle trrrach!......
Przeżyłam książkę bardzo. Nie byłam w stanie jej czytać ciurkiem. Odkładałam, płakałam, czytałam dalej. Najgorsze są opisy losów poszczególnych dzieciaczków, z których niestety większość zginęła. Jest takie jedno zdjęcie, które zapamiętam na zawsze....