sobota, 25 kwietnia 2015

Puls

Kolejna książka o morderstwach. Trudna.Okrutna. Mocna. Akcja powieści dzieje się na kilku płaszczyznach. Wcześniej zabijał szalony morderca Daniel Daniele. Teraz ktoś się pod niego podszywa... a może wrócił... trudno się w tym wszystkim połapać. Pewne jest to, że ktoś zabija kobiety w bardzo okrutny sposób. Najpierw je prześladuje, wprowadza w stan paraliżującego strachu, a następnie z wielkim okrucieństwem zabija. 
Pomysł na powieść świetny, ale powieść jako całość jakoś mi nie podeszła. Trudno mi się czytało, brnęłam przez poszczególne strony jak po suchym piachu. Najgorsze jest to, że nie bardzo wiem,co tak naprawdę było nie tak. Dziwny szyk zdań, częsta retrospekcja... nie wiem. Wiem tylko tyle, że z kryminałami na jakiś czas muszę dać sobie spokój.

czwartek, 23 kwietnia 2015

Arfik - szczeciński zespół dziecięcy, który potrzebuje pomocy.

Znacie taki zespół "Arfik"?  Kiedyś dawno temu znamy był z piosenek "Szybko zbudź się" czy też "Moja siostra królewna". Występowali w "Tik Taku" i kilku innych telewizyjnych programach dla dzieci. Laureaci wielu nagród, twórcy kilku świetnych płyt i piosenek, które swojego czasu śpiewała cała Polska. Tworzą go wspaniali ludzie. Ryszard Leoszewski znany większości jako solista zespołu "Sklep z ptasimi piórami" i Basia Stenka autorka książek dla dzieci i młodzieży. Tak własnie! Sławna Hela jest Jej autorstwa. Napisała też "Masło przygodowe" i kilka innych powieści, które trafiły w gust młodych czytelników.
Do rzeczy. Arfik nie jest takim klasycznym dziecięcym zespołem. To raczej grupa wokalno - artystyczna. Świetne dzieciaki z zacięciem i pasją. W każdym innym mieście byliby dziecięcą wizytówką regionu. Tylko nie u nas. Szczecin jest  miastem mało ukulturalnionym, to każdy, kto tu mieszka, wie. Trochę tu dualizmów i sprzeczności. Mamy piekną filharmonię i jednocześnie urzędników, którzy młodym artystom podcinają skrzydła. Tu nawet nie chodzi o podcinanie skrzydeł, a o brak zwykłej ludzkiej życzliwości. 
Arfik od lat ma swoją siedzibę w gmachu biblioteki przy placu Matki Teresy z Kalkuty. Wydawałoby się, że połączenie idealne. Biblioteka jest miejscem kojarzącym się z kulturą i sztuką, więc śpiewające dzieci nie powinny być przeszkodą. Otóż są!!! Dyrektor biblioteki skutecznie utrudniał dzieciakom życie. Dobra - pomyśleli mali artyści - szukajmy innej siedziby. Znaleźli przychylność w jednym ze szczecińskich gimnazjów. I co? Nie zgadniecie. Otóż pomimo przychylności Dyrekcji Gimnazjum i kilku innych pozytywnie nastawionych osób negatywnie opowiedział się ... Wydział Oświaty Urzędu Miasta!!! Problemy dla większości z nas wydają się banalne. Ot trzeba wstawić nowe drzwi, albo wyremontować sanitariaty. Niestety w naszym "wspaniałym" mieście to wszystko urasta do rangi problemu nie do pokonania. Aż strach pomyśleć jaki czynsz zaśpiewają urzędnicy tym śpiewającym dzieciakom... No absurd i żart po prostu.


I tak oto zespół z 28 - letnią tradycją znowu nie ma własnego kąta w tym nieprzyjaznym mieście. A taką piękną piosenkę dzieciaki zaśpiewały o Szczecinie. I co mają w zamian?  

Walizka Hany

Książka, która uśmiechała się do mnie z półki bibliotecznej. Śliczna dziewuszka z białym kołnierzykiem i staranną fryzurką przyciągała jak magnes. Jakże wstrząsająca jest jej historia...
Hana była Żydówką, której niestety przyszło żyć w najstraszniejszym okresie XX wieku. Wczesne dzieciństwo spędziła spokojnie w czeskim miasteczku u boku brata z kochającymi rodzicami. Niestety kiedy nadeszła wojna Niemcy szybko odarli dzieciństwo z wszystkiego co dobre. Najpierw odeszła matka, zaraz potem ojciec. Dziećmi zajął się wujek jednak nie trzeba było długo czekać, kiedy i dzieci musiały udać się do obozu. Spokojne i beztroskie dzieciństwo zmieniło się w prawdziwe piekło. 
Równolegle z losami Hany czytelnik poznaje japońskie dzieci i pełną uporu nauczycielkę, która postanawia przybliżyć dzieciakom pojęcie Holokaustu. Kobieta postanawia zorganizować wystawę. W tym celu pisze do osób związanych z miejscami pamięci o Holokauście w różnych zakątkach świata. Po wielu perypetiach otrzymuje z muzeum w Oświęcimiu kilka przedmiotów na wystawę. Wśród  nich jest walizka, na której napisano "Sierota Hana". Dzieci wraz z nauczycielka robią wszystko, aby poznać losy Hany. Próbują wszelkimi metodami zdobyć choćby jedno malutkie zdjęcie dziewczynki. Czytelnik pozostaje w rozterce. Wie co spotkało Hanę i jednocześnie obserwuje walkę japońskich dzieci o zachowanie choćby cząstki pamięci o niej. Na szczęście Hana miała brata...
Nie ukrywam, że przy lekturze tej niepozornej książeczki spłakałam się jak mops. Cóż ta dziewczyneczka była winna, że urodziła się w takich pokręconych czasach. Żałość ściska serce i zaciska gardło. 
Książeczka powinna być lekturą. Duża czcionka, i sporo zdjęć pozwalają łatwo przemknąć przez treść. Zdjęcia uzmysławiają, że te straszne wydarzenia miały miejsce nie tak dawno temu. Patrząc na uśmiechniętą buzię człowiek uzmysławia sobie, że Holokaust to nie tylko pojęcie ze słownika, które dzisiaj pozostaje w sferze definicji i kwiatów pod pomnikami. O Holokauście i innych zbrodniach należy mówić, mówić, mówić.... żeby ludzkość nie zapomniała. 

Dla chętnych poniżej zamieszczam filmik stworzony dla uczenia pamięci Hany Brady. Warto zobaczyć.




środa, 1 kwietnia 2015

Do trzech razy Natalie

Pierwsze dwa tomy przygód sióstr Sucharskich pochłonęłam nie mogąc powstrzymać się od ciągłego parskania i chichotu. Mój Tata - na co dzień poważny Pan - darzy siostry niezłomnym uczuciem sympatii i przywiązania. Kiedy okazało się, że trzeci tom przygód Natalii już jest, radość zapanowała w naszych sercach. Byliśmy przekonani, że będzie niezła zabawa. Wszak pięć kobiet o niezwykle pokręconych charakterach i tym samym imieniu i nazwisku nie może spać spokojnie. Ciągle przytrafia im się coś tak absurdalnego, że aż zabawnego.  
Tym razem trup zostaje znaleziony w Międzyzdrojach. Siostry Sucharskie przybywają do nadmorskiego kurortu nie bez powodu. Otóż Panowie będący partnerami życiowymi pięciu Natalii (obecnie lub w przeszłości) zupełnie niechcący ostro sobie nagrabili. W związku z tym Panie postanowiły zostawić ich na pastwę losu i wyjechać. Oczywiście pomimo solennych obietnic dawanych sobie nawzajem, że jadą tylko i wyłącznie w celach rekreacyjnych, nie mogą powstrzymać się od wtrącania nosa w sprawy miejscowej Policji. A ta ma na głowie ciało młodej dziewczyny, które znaleziono w pobliżu miejskiego śmietnika. Sucharskie (tym razem dwie) wplątują się w aferę i zupełnie niechcący (jakżeby inaczej) ściągają na siebie i pozostałe siostry gniew przestępców. Dalej mamy już wszystko: zaginiony los, kradzieże, a nawet porwanie i szantaż.  
Powieść jest naprawdę przekomiczna. Tak wiele w niej pomyłek, zbiegów okoliczności i zgrabnych gagów, że miejscami staje się wręcz absurdalna. Ale to przecież nic złego. Treść książki cieszy czytelnika i świetnie spełnia swój cel umilenia wolnego czasu. Wisienką na torcie jest cięty język Sucharskich. Jak ja uwielbiam te dialogi! 
Wszystkie trzy tomy mam w swoim czytniku. Dwa papierowe stoją na półce. I powiem Wam, że to wcale nie za dużo. Bo przecież nigdy nie wiadomo kiedy smutek Cie dopadnie, a taka lektura jest najlepszym antydepresantem :-)