sobota, 30 marca 2013

Szamanka w szpilkach

Książka - jak rzadko - przyciągnęła mnie okładką. Śliczna jest; magiczna, tajemnicza, przyciągająca wzrok. Niestety kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu, że to nie jest dobry sposób dokonywania wyboru lektury. Nie oznacza to, że książka mnie rozczarowała, ale zachwytu też nie było. 
Anna jest typowym przykładem kobiety sukcesu. Wzięta dziennikarka, odnosząca sukces za sukcesem, do tego przystojny, zamożny chłopak, grupa przyjaciół i intensywny tryb życia. Problem jest taki, że - jak to w życiu bywa - pod pozorem szczęścia i bogactwa, kryje się zagubiona kobieta. Anna postanawia uwolnić się z miejskiego trybu życia i wyjechać na wakacje do Peru. Tam poznaje uroczego szamana Maximo, który oprócz szamańskich umiejętności charakteryzuje się urodą Jamesa Bonda. Anna pod jego opieką odkrywa w sobie umiejętności godne największego szamana. Podróż do Peru całkowicie odmienia jej życie, pytanie tylko na jak długo i czy naprawdę?
Mam do tej powieści mieszane uczucia. Z jednej strony mamy ciekawy pomysł, wspaniałe miejsca, i  tajemnicze obrzędy. Z drugiej strony mamy bohaterów, którzy mnie po prostu drażnili. Główna bohaterka Anna brnie w związek ze swoim chłopakiem ze świadomością, że właściwie związek ten nie istnieje. Jest taka nijaka, nie ma własnego zdania, biernie czeka co jej los przyniesie. Nawet w Peru płynie z prądem, wpatrzona jak w obraz w przystojnego szamana pozwala pomiatać sobą. Jej chłopak Edward i paczka pożal się Boże przyjaciół drażniła mnie niemiłosiernie. Szaman Maximo też nie był moim idolem. Przystojny i utalentowany mężczyzna w wielu sytuacjach zachowywał się jak rozkapryszony chłopiec. Można to zrzucić na karb jego nadprzyrodzonych szamańskich umiejętności, ale na tle innych bohaterów po prostu mnie wkurzał. I już. Jest jeszcze wielu pomniejszych bohaterów - równie mnie irytujących. Jest Jean - erotoman, jest rozkapryszona Maureen... długo by wymieniać. Jeden bohater zdobył moje uznanie. To Ken, którego wypowiedzi i poglądy budziły we mnie sympatię i salwy śmiechu. Ze względu na niego cieszę się, że przeczytałam tę książkę. 
Niewątpliwie książka ma też porywającą stronę. Opisy podróży Anny do Peru, dzika przyroda, szamańskie obrzędy, tajemnica miasta Inków, to elementy wyjątkowo egzotyczne. Czytelnik ma ochotę zasiąść przed mapą i palcem po mapie iść śladami głównych bohaterów. To jest ta dobra strona powieści. Niestety zwiedzanie nawet najbardziej egzotycznych miejsc w niezbyt lubianym towarzystwie nie budzi entuzjazmu.  
Nie potrafię powiedzieć dlaczego powieść wzbudziła we mnie negatywne uczucia. Niewątpliwie  autorka Anna Hunt ma specyficzne pióro, ale żeby aż tak na mnie działało... 
Podsumowując - warto po książkę sięgnąć, jednak należy zaopatrzyć się w sporą dozę cierpliwości, ze względu na porażająco irytujących bohaterów. 

1 komentarz:

  1. Motyw Peru jest bardzo pociągający, szkoda, że autorka nie postarała się pogłębić psychologiczne portrety bohaterów.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń