środa, 31 lipca 2019

Sherlock. Prawdziwa historia psiego strażaka.

Książki o zwierzakach od zawsze lubię. Filonek Bezogonek, Pies, który jeździł koleją czy inne czworonożne istoty zawsze przyciągały mój wzrok. To nie jest ambitna literatura, ale taka, która chwyta za serce i trzyma długo po zakończeniu powieści. Opowieść o psie - strażaku też jest taka - wzruszająca, porywająca serce i wzbudzająca podziw. Takie książki są ponadczasowe. Przecież Filonek ma już kilkadziesiąt lat, a Sherlocka znajdziemy na półce z nowościami :-) 
Sherlock to bardzo odważny psiak, który pomaga londyńskim strażakom rozwikłać niejedną zagadkę. Jest wyszkolony w tropieniu substancji łatwopalnych. Ten cudowny, ukochany psiak jest mistrzem w poszukiwaniu wszystkiego tego, co w połączeniu z iskrą, daje niszczący, ognisty żywioł. 
Kiedy poznajemy Sherlocka, jest szczeniakiem przyuczającym się do pracy. Wielka, radosna, kudłata kulka energii potrafi w jednej chwili zmienić się w profesjonalnego detektywa. Na szczęście życie Sherlocka to nie tylko praca z ogniem, ale również dom, w którym jest kochany i traktowany jak członek rodziny. Jego właściciel, Paul Osborne, jest beznadziejnie zakochany w swoim podopiecznym. W jednym z rozdziałów Paul opisuje swoje rozpaczliwe wręcz starania o przyjęcie do londyńskiej straży pożarnej. Przez trzy lata słał podanie za podaniem i nic. Kiedy w końcu się udało nie spoczął na laurach tylko zaczął robić wszystko, aby dołączyć do elitarnej grupy właścicieli (a jednocześnie przewodników) psów pomagających strażakom. Sherlock jest spełnieniem jego marzeń, jego szczytem sukcesu. 
Wspaniale się czyta o tym, jak Sherlock dopasowuje się do rodziny, która dała mu dom. Poza pracą jest radosnym psiakiem, który pozwala córkom Paula robić z siebie kucyka, który niszczy miliony zabawek i da się pokroić za piłeczkę tenisową. Umierałam ze śmiechu, kiedy czytałam o walce ze skarpetką, o przekopanych rabatkach i zjedzonym domku z piernika pieczołowicie wykonanym przez rodzinę na święta Bożego Narodzenia. 
„Sherlock Prawdziwa historia psiego strażaka” to książka o wielkich uczuciach. Pokazuje, jak wiele dla psa znaczy jego właściciel i jak wiele dla właściciela znaczy pies. Panowie nie są w stanie żyć bez siebie. Każdego dnia i w każdą godzinę są razem. Ufne psie oczy dają Paulowi radość i siłę na spotkania z trudnym przecież zawodem. Sherlock wspiera go jak potrafi i wie, że w razie potrzeby też może liczyć na wsparcie. To nie jest książka, która powinna podlegać ocenie. To trochę tak jak reportaż - bardziej interesuje nas opisywana historia niż zastosowany styl literacki. To powieść, która powinna być lektura szkolną. Nie dość, że czyta się ją z pasją to jeszcze opowiada mega ciekawą historię. Zresztą, który chłopiec w dzieciństwie nie chciał być strażakiem? A jeszcze strażakiem z psem partnerem? To przecież jest coś niesamowitego! A przecież tak niewielu spełnia te marzenia z dzieciństwa… 
Warto sięgnąć po Sherlocka i poznać jego niesamowite umiejętności. Zresztą na kanale YouTube, pod adresem https://www.youtube.com/watch?v=gMvBxn4C_bI można podziwiać Sherlocka w akcji. Kliknijcie, bo warto!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz