poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Inni mają lepiej

Nie wiem, czy też tak macie, ale w moim przypadku wakacje powodują sięganie po książki dużo lżejsze i łatwiejsze w odbiorze niż te, które dominują w okresie jesienno - zimowym. Niestety, często takie powieści mają dość frywolne okładki, które niezmiennie zniechęcają mnie do lektury. Tak właśnie jest z powieścią „Inni mają lepiej”. Książka sama w sobie jest niezła, a historia w niej pokazana – godna uwagi. Natomiast okładka… cóż, dobrze, że wcześniej książka została mi polecona przez pewną przemiłą osóbkę, bo patrząc na okładkę, w życiu bym się na nią nie zdecydowała. A tak – fajna powieść, w sam raz do czytania na kocu podczas pobytu nad jeziorem. Niewątpliwie zasługuje na to, aby znaleźć się na półce pośród bestsellerów.
Trzy kobiety – Zuzanna, Natalia i Jagoda. Każda z nich przeżyła wiele, każda zrobi wszystko, aby życie było znośniejsze dla niej i najbliższych. Wszystkie mają dzieci w wieku przedszkolnym i to właśnie je połączyło. Trudno to nazwać przyjaźnią, raczej to taka znajomość z przymusu, przynajmniej na początku. Ale kto wie, może będzie z tego coś więcej?
Zuzanna samotnie wychowuje córkę i opiekuje się Tatą. Ojciec jest dla niej zbawieniem, ponieważ córeczka kocha go nad życie, co ułatwia dziadkowi opiekę nad nią. Zuzanna nie wierzy, że cokolwiek dobrego ją jeszcze w życiu spotka. Porzucona przez partnera jeszcze przed porodem, zapracowana i zagubiona nawet nie próbuje odmienić swego losu. Za to po cichu obserwuje Jagodę zazdroszcząc jej udanego życia. Rzeczywiście na pierwszy rzut oka Jagoda jest bardzo szczęśliwa. Kochający mąż, wspaniałe dzieciaki, piękny dom, udana praca... No i właśnie chyba nie do końca. Jagoda w życiu zawodowym napotyka na przeszkody, które wydają się nie do zwalczenia, a w krótkim czasie unicestwią wszystkie jej dotychczasowe sukcesy. Co więcej - jej syn w szkole nie może poradzić sobie ze skostniałym nauczycielem, który zabija w chłopcu całą radość życia.
Całość obrazu uzupełnia Natalia, która ma kochającego męża i córeczkę, jednak gdzieś w tle ciągle prześladuje ją poprzednia żona Emilia i syn z pierwszego małżeństwa. Chłopiec jest uczuciowo zaniedbany i rozdarty pomiędzy matką, która emocjonalnie znęca się nad chłopcem, a ojcem i jego rodziną. W końcu, zmęczony sytuacją malec, ucieka z domu. Emilia próbuje wykorzystać sytuację i na nowo zdobyć serce byłego już małżonka. Natalii wydaje się, że może jedynie bezradnie patrzeć na całą sytuacje, która pomału niszczy jej domowe ognisko.
Całości dopełnia zgorzkniała nauczycielka, która zupełnie nieświadomie i w zupełnie niespodziewanym momencie wpłynie na losy naszych bohaterek.
Powieść „Inni mają lepiej” to takie trochę babskie czytadło, ale naprawdę bardzo sympatyczne. Sprawne pióro i bogate słownictwo autorki zapewniają sporo przyjemności podczas czytania. Do tego napisana z dużym poczuciem humoru, które nadaje powieści bardzo lekki charakter. Są jednak fragmenty, które nakazują czytelnikowi zatrzymać się i spojrzeć na swoje życie z nieco innego punktu widzenia. Bo przecież każdy z nas miał takie momenty, w których z rozżaleniem stwierdzał, że jest pokrzywdzony przez los i inni na pewno mają lepiej. Tymczasem powieść udowadnia czytelnikom, że nie warto porównywać swojego losu z losem innych, tylko trzeba wziąć się w garść i walczyć o swoje szczęście. Często szczery uśmiech i przyjaźń zdziałają o niebo więcej niż użalanie się nad sobą.
Na zakończenie dodam, że bardzo lubię takie powieści. Kiedy zamknęłam książkę czułam w sercu takiego emocjonalnego kopniaka, który starczył mi na kilka dni. Warto bowiem przeczytać nieraz powieść o tym, że świat może i nie jest sprawiedliwy, ale każdemu daje szansę. Trzeba ją tylko wykorzystać.

1 komentarz:

  1. Ja też czasami mam ochotę na lżejszą książkę - tak w ramach odskoczni, dla "odmóżdżenia". Niekoniecznie w wakacje, choć z w tym roku nawet mi się to zbiegło. Nie mniej od czasu do czasu miewam tak. :) Książek pani Mirek jeszcze nie czytałam i na razie mnie nie ciągną. Może kiedyś. :)

    OdpowiedzUsuń