Są takie książki, które zachwycają mrokiem. Oczywiście pierwsze co przychodzi na myśl, to horrory albo kryminały, ale uwierzcie mi - "Alpiniści Stalina" są równie mroczni. Zachwycają klimatem, słownictwem i nastrojem choć tematyka jest ciężka, jak to często bywa w literaturze faktu. Patrząc na współczesnych alpinistów "oszpejowanych" aż miło, w pięknych puchowych kurtkach, ze wspaniałymi namiotami i wymyślnym jedzeniem człowiek zastanawia się, jak bohaterowie tej książki dali radę. W mrocznych czasach komunizmu, gdzie brakowało wszystkiego, a oni musieli wspinać się z Leninem na ustach na pewno nie było im łatwo. Jednak miłość do gór zwyciężyła.
Bracia Abałakow to wspinacze, o których nigdy w życiu nie słyszałam. Czytałam i o Rutkiewicz i o Kukuczce i książkę Bieleckiego (nawiasem mówiąc urzekła mnie bardzo), ale bracia Abałakow? W życiu! A szkoda, bo to Oni właśnie byli pionierami alpinizmu. Wprawdzie ich wyprawy to głównie wyprawy ku chwale ojczyzny, ale inaczej wówczas nie mogli. Jewgienij jako pierwszy wszedł na Pik Stalina, a jego brat dodatkowo jest pierwszym zdobywcą Piku Pobiedy, czy też Chan Tengri.
Nasi bohaterowie urodzili się w rodzinie na wskroś niepasującej do idei komunizmu. Ich ojciec był przedsiębiorcą handlującym złotem, a matka pochodziła z rodziny właścicieli statków. No cóż, już na starcie nie mieli łatwo, bo do robotniczego pochodzenia to im było daleko. Ukrywali więc przodków zapierając się, że pochodzą z prostego, robotniczego ludu. Witalija i Jewgienija konieczność ciągłego kłamania jednak nie zniechęciła do zdobywania niebios. Parli do przodu pomimo wielu przeciwieństw. Jeden - radosny i pogodny - świat zdobywał przebojem, drugi - mrukliwy i opryskliwy - zawsze pozostawał w cieniu brata. Losy dwóch alpinistów wystarczyłyby na zapełnienie życiorysów trzech innych osób. Nie mogli usiedzieć w miejscu, ciągle w ruchu, ciągle zaangażowani w zdobywanie niebios. Niestety los nie szczędził Abłakowom wyzwań. W dobie ciemnego komunizmu trudno było mówić o sukcesach i światowej sławie. Zamiast uznania Witalij został aresztowany przez NKWD i przetrzymywany w więzieniu. Jewgienij też zmarł nieszczęśliwy, dziwną i niewytłumaczalną śmiercią.
"Alpiniści Stalina" to książka o cierpieniu, niesprawiedliwości i niedocenianiu. Bardzo dużo w niej emocji. Uderzają czytelnika silnie pokazując niezasłużone porażki i umniejszane sukcesy. Autor daje czytelnikowi chwilkę odpocząć od emocji podczas komentowania opisanych wydarzeń, jednak bardzo szybko silnie uderza w serce czytelnika opisując kolejne fakty z życia braci.
W książce dużo jest dat i nazwisk, co nie ułatwia lektury. Nie zmienia to jednak tego, że całą historię czyta się bardzo dobrze. To trochę połączenie biografii i książki zaliczanej do literatury górskiej .Nie liczcie jednak na odpoczynek podczas lektury. Mimo wszystko - polecam.