wtorek, 7 czerwca 2016

Irena Kwiatkowska i znani sprawcy

Są takie osoby, które zna każdy, które każdy - niezależnie od poglądów, przekonań i pochodzenia - szanuje. Są osoby, które mają życiową charyzmę i specyficzną, charakterystyczną, nie dającą o sobie zapomnieć duszę. O takich ludziach się pisze; takich ludzi się nie zapomina. Teraz tylko ważne jest, aby ten, kto pisze również miał to coś. A właściwie COŚ. Roman Dziewoński niewątpliwie to coś posiada. Przede wszystkim Pan Dziewoński pisze przepiękną, barwną i mistrzowsko poprawną polszczyzną. Ale od początku. 
Pani Ireny Kwiatkowskiej przedstawiać nie trzeba. Wspaniała aktorka, znana przede wszystkim z udziału w kabaretach i wspaniałych ról filmowych. "Dudek" bez Pani Ireny straciłby wiele, a "Kabaret Starszych Panów" jeszcze więcej. Kobietka wcale nie grzeszyła pięknością. Gazeta Polska w 1935 r. napisała o niej tak: "Prawdopodobnie warunki zewnętrzne skierują Ją raczej w kierunku charakterystycznym" (str. 39 recenzowanej książki). Prorocze słowa! Jeżeli gdzieś pojawiało się nazwisko p. Kwiatkowskiej to pewne było, że rola Jej przydzielona na pewno nie będzie nijaka. Daleko nie szukając - przecież każdy zna Kobietę pracującą co to żadnej pracy się nie boi z "Czterdziestolatka", albo mamę Pawła z "Wojny domowej". No cud miód i orzeszki! Właśnie o tej cudownej kobiecie p. R. Dziewoński postanowił napisać. Trochę na przekór Jej samej, trochę dla potomności. Powstała wspaniała książka zawierająca trochę wspomnień, szczyptę cytatów i wypowiedzi wielkich artystów. Te wypowiedzi tworzą mozaikę, z której wyłania się Pani Irena w całej krasie.  
 "Irena Kwiatkowska i znani sprawcy" to książka wspaniała. Dobra, powiem wprost: zakochałam się w tej książce bez pamięci. Mogę ją czytać w kółko i bez przerwy. Roman Dziewoński miał tę cudowną możliwość korzystania z archiwum domowego Pani Ireny, oraz prowadzenia z Nią długich rozmów o wszystkim i o niczym. Te wspomnienia, rozmowy i zdjęcia stanowią dużą część książki. Na szczęście autor oddał również głos innym znanym osobom. Dlaczego na szczęście? Otóż Pan Dziewoński pisząc o naszej bohaterce używa dość górnolotnego języka (co mnie osobiście urzekło, ale wiem, że niektórych mierzi). Wypowiedzi takich osobistości jak m.in. Wojciech Młynarski, Piotr Fronczewski, Gustaw Holoubek i oczywiście Edward Dziewoński dodają książce uroku i świeżości. Jest też troszkę dialogów, cytatów, wierszy, monologów... słowem wszystko to, co fanów polskich kabaretów i filmów fascynuje i porywa. Wisienką na torcie są zdjęcia. Klimatyczne, piękne czarno - białe urzekają wprost subtelnością Pani Kwiatkowskiej. 
Książkę trzeba sączyć. Natłok informacji jest dość spory i były momenty, kiedy nie wiedziałam kto co pisze i skąd pochodzi dany cytat. Nie przeszkadzało to jednak zbytnio w podróży przez życie Kwiatkowskiej. Brakowało mi również trochę życia prywatnego autorki. Z tego co zrozumiałam, pominięcie wątku prywatnego nastąpiło na wyraźną prośbę Pani Ireny, nad czym ubolewam. Na szczęście coś tam przebija, ale naprawdę niewiele. Najbardziej widoczna jest ogromna praca i dokładność, wręcz pedantyzm Pani Kwiatkowskiej. To ile serca wkładała ta kobieta w każda rolę jest godne naśladowania. 
Piękna książka! Urocza w swej delikatności, mocna w ilości przekazywanych faktów, piękna w lekkości pióra p. Dziewońskiego. Pokazuje "Jakże kruchy i nietrwały jest kształt teatralnej roboty" (str. 181) 
Jeszcze jedno napisać muszę, bo pęknę. Wydawnictwo Szelest jest maleństwem na rynku wydawniczym. Na swojej stronie mają do zaproponowania raptem trzy pozycje. Za to jakie! "Kryzysowa narzeczona" była świetna, Nietakty - jeszcze lepsze, no a już "Irena Kwiatkowska i znani sprawcy" urzekła mnie zupełnie. Aż się boję zapytać, co będzie następne. Bo jeżeli ten poziom będzie nadal utrzymany, to ja zostanę fanką "Szelestu". Jak nic. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz