środa, 28 listopada 2018

Nie tylko treścią człowiek żyje, czyli o tym, że opakowanie też ma znaczenie :-)

Jest coś takiego, że przyjmując książki od wydawnictw, człowiek zawsze ma opory przez pisaniem negatywnej opinii. Trochę trwało, zanim zrozumiałam, że w recenzowaniu nie chodzi o lukrowanie zgniłych ciasteczek. Obecnie wychodzę z założenia, że blog jest po to, abym wyrażała na nim swoje opinie na temat przeczytanych książek, a nie po to, abym głaskała Wydawnictwa po główce. Część wydawnictw się ode mnie odwróciła, część natomiast dzielnie znosi moje negatywne wypociny (dodam, że jest ich niewiele). Kiedy napisałam recenzję Rosomaka, zastanawiałam się, co się wydarzy. Nic się nie wydarzyło, a dzięki temu Sztukater sporo zyskał w moich oczach.
Pokłosiem podejścia w ten sposób do sprawy jest to, że obiecałam sobie nie pisać w ogóle o wydawnictwach. Blog ma być o książkach i wpisy "Za książkę dziękuję wydawnictwu takiemu a takiemu" zawsze drażnią mnie okrutnie.

Ale TYM razem zrobię wyjątek

Jest takie wydawnictwo, które - przysyłając książki do recenzji - sprawia mi ogromną przyjemność. Przyjemność o tyle dziwaczną, że odczuwaną jeszcze przed rozpakowaniem paczuszki. Wydawnictwo Edipresse po prostu jest mistrzem we wzbudzaniu odpowiedniego poziomu endofirn w moim organizmie. Sposób zapakowania poszczególnych książek jest mistrzostwem świata. Każda książkowa przesyłka to małe dzieło sztuki. Zanim rozwiążę te kokardki i delikatnie odchylę papier mija naprawdę sporo czasu No popatrzcie sami.

Pokój kołysanek



Ogród świateł - Anna Klejzerowicz



Pocztówka z Amsterdamu - Agnieszka Zakrzewska




I po raz pierwszy napiszę:

Drodzy pracownicy Wydawnictwa Edipresse - dziękuję za każde cudeńko, jakie mi przysyłacie :-)  

1 komentarz:

  1. To prawda, piękne opakowanie czy książka + drobny upominek dają wiele radości. Ja akurat nigdy nie patrzę na to, czy książkę kupiłam, dostałam czy wypożyczyłam - zawsze piszę o tym, co mi się nie podoba. :)

    OdpowiedzUsuń