sobota, 5 stycznia 2019

Szachy

Kiedy byłam mała, moja Mama kupiła mi książeczkę o nauce gry w szachy. Pamiętam, że była ona stworzona na zasadzie rozmów dwóch małolatów, którzy metodą prób i błędów poznawali zasady gry. Gra podobała mi się okrutnie, ale po poznaniu podstaw nijak nie mogłam zrozumieć dalszych tajników i zasad tej gry. Reguły obowiązujące poszczególne figury i ich podstawowe ruchy to owszem – rozumiałam. Ale co dalej? Niestety, kiedy dochodziłam do omówienia poszczególnych rozgrywek zniechęcałam się do dalszej nauki. 
Moje dzieciaki mają szachownicę. Właśnie tę moją – z dzieciństwa. Niestety grają szachami w warcaby, bo matka zbyt tępa jest, aby ich nauczyć gry królów. Kiedy więc zobaczyłam na książce wielki napis „Szachy” i grafikę wskazującą jednoznacznie, że adresatem książki są dzieci – nie wahałam się. Czekałam z lekką obawą na jej przybycie pod mój dach. I nie zawiodłam się. 
"Szachy są grą logiki i wyobraźni, czyli szlachetną walką, toczącą się na płaszczyźnie ludzkiego umysłu”. 
Tak mówi do czytelnika królowa i rzeczywiście tak jest. Może to trochę górnolotne, ale nie zaprzeczycie, że eleganckie i prawdziwe. Uwierzcie mi - cała książka, pomimo tego, że jest skierowana do dzieci, jest właśnie taka - elegancka i prosta w odbiorze. W pierwszej kolejności czytelnik zaznajamiany jest z bierkami. Każda figura zostaje zaprezentowana, a następnie staje się przewodnikiem czytelnika po swoich umiejętnościach. Dowiadujemy się, jakie ruchy i jakie możliwości wiążą się z poszczególnymi bierkami. Oczywiście najlepsze są pionki, które budzą niesamowitą sympatię. Świetny jest też król, który z pokorą tłumaczy, czym jest mat. Trochę wychodzi na tchórza zamiast na króla - ale cóż – taka robota. 


Partia hiszpańska, obrona słowiańska, mat w siedmiu ruchach… to wszystko może przydarzyć się podczas otwarcia. Książka świetnie to tłumaczy, pokazując poszczególne ruchy i możliwości na rozrysowanych szachownicach. Ruch po ruchu, opatrzone komentarzem, naprawdę wydają się proste. Problem pojawia się wówczas, gdy próbujemy wprowadzić to w życie. Mam wrażenie, że nawet przy tak świetnie napisanym podręczniku przyda się jednak przeciwnik, który choć trochę ogarnia zasady tej gry. Ja z dzieciakami bawiłam się świetnie do tego momentu. Potem już samodzielne roztrząsanie prezentowanych zasad trochę nas przerosło. Rozdziały „Droga do zwycięstwa”, „Kombinacje” i „Klucz do zwycięstwa” zostały przez nas tylko przewertowane i choć naprawdę świetnie się to studiuje i ogląda obrazki, to jednak w praktyce, samemu nie mamy szans, aby ogarnąć zasady. Żywy człowiek, które odpowie na nasze pytania i wątpliwości jest po prostu niezbędny. 
Nie ulega wątpliwości, że dzieciaki, które mają ochotę nauczyć się podstaw gry w szachy, będą miały z lektury tej książki niesamowitą frajdę. Twarda okładka i kredowy papier nie tylko uprzyjemniają oglądanie tego podręcznika, ale i sprawiają, że trwałość tej książki jest bardzo duża. To niezmiernie ważne, jeżeli uświadomimy sobie, że książka przechodzi z rąk do rąk pomiędzy graczami, a jej zawartość wertowana jest okrutnie. 

Urzekły mnie ilustracje, na których poszczególne figury zostały uczłowieczone. Król - w zależności od wyniku rozgrywki - albo płacze rzewnymi łzami, albo śmieje się do rozpuku. Pionki są śmieszne i trochę wzruszające, a królowa to prawdziwa dama. Konik jest odważny, wieża często się złości... Słowem nic, co ludzkie, nie jest im obce. Dzięki takiemu zabiegowi czytelnik ma wrażenie, jakby szedł przez tajniki wiedzy szachowej w towarzystwie kilku osób, które służą radą i pomocą. Niestety - to nadal trochę mało. 
„Szachy” to świetna pozycja i rewelacyjny podręcznik, ale tylko do nauki podstaw tej gry. Ważne jest to, że zawartość książki nie zniechęca do dalszego poszukiwania a raczej motywuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz