poniedziałek, 12 października 2020

Perry Mason i sprawa podmienionego zdjęcia

Perry Mason i sprawa podmienionego zdjęcia” to przede wszystkim znakomity kryminał. Przeniósł mnie do czasów, kiedy namiętnie zaczytywałam się powieściami Agaty Christie czy też Conan Doyle’a. To super książki, w których autorzy nie starają się okraszać kryminalnej zagadki wątkiem miłosnym, czy też inną obyczajową otoczką. Tu wszystko kręci się dookoła jednego pytania, które najczęściej brzmi:, „Kto zabił?” Oczywiście jest wiele innych pytań, ale to jest najważniejsze. I tak właśnie w kryminałach powinno być prawda? Lubię też kryminały, w których zagadka rozwiązuje się właściwie na sali sądowej. Lawirowanie wśród zeznań świadków, zwrócenie uwagi na drobne słowa czy gesty potencjalnego sprawcy, które potem rzutują na wynik całego postępowania. Tak, to jest to, co tygrysy lubią najbardziej. Takie kryminały powstawały sto lat temu i powstają dziś. Książki z udziałem świetnego adwokata Perry’ego Masona z całą pewnością zaliczają się do tej kategorii książek. Nic więc dziwnego, że powieść pochłonęłam niczym świeżutką bułeczkę. Zresztą powieść ta jest świeżutka bo to przecież nowość, którą można kupić internetowej księgarni.  
Przygoda z Masonem zaczyna się w podróży. A oto zamożni państwo Newberry wraz z córką podróżują do Honolulu tym samym statkiem, co Perry. Nasz bohater staje się światkiem na pozór wydumanej tragedii związanej z podmienieniem w ramce zdjęcia ich córki, Belle. Od słowa do słowa okazuje się, że Belle wcale nie jest rodzoną córką Pana Newberry, co więcej – bogactwo głowy rodziny jest niewiadomego pochodzenia. Pozory gonią pozory. Żona podejrzewa, że ich bogactwo nie pochodzi z wygranej na loterii, jak twierdzi mąż, a po prostu z przestępstwa. Zdaniem Pani Newberry najlepszym rozwiązaniem byłoby przyznanie się szanownego małżonka do winy i zwrot skradzionej gotówki. Perry Mason nie musi długo zastanawiać się, czy przyjąć sprawę Pana Newberry, ponieważ problem niejako rozwiązuje się sam. Pan Newberry wypada za burtę, a świadek zdarzenia twierdzi, że to pani Newberry zastrzeliła męża, a następnie wrzuciła jego ciało do wody. Teoria znajduje potwierdzenie w kabinie podejrzanej, gdzie kapitan statku odnajduje mokre ubrania denata i pas wypchany pieniędzmi, który zawsze nosił przy sobie. Po tym odkryciu już nikt nie ma wątpliwości – to Pani Newberry zabiła męża. Perry Mason ma jednak wątpliwości? A wszystko to przez podmienione zdjęcie…. 
Podczas lektury zachwycił mnie przede wszystkim warsztat pisarki autora. Szybki, trochę telegraficzny przekaz, dużo dialogów, skupienie uwagi na szczegółach i – co naprawdę ważne – wyjątkowa konsekwencja w przedstawianiu wydarzeń. To wszystko czyni lekturę tej powieść wspaniałą przygodą. Wprawdzie podczas lektury miałam moment, kiedy czułam się zagubiona w gąszczu wydarzeń i postaci, ale szybko doszłam do ładu. Przyznam się jednak, że są momenty, gdy lektura wymaga sporego skupienia. Na szczęście na skrzydełku książki wymieniono najważniejszych bohaterów, co ułatwia odnalezienie się w fabule. 
Ta zawiłość fabuły ma plusy i to spore. Kiedy bowiem doszło do rozwikłania zagadki siedziałam przez chwilę zastanawiając się nad umiejętnościami dedukcyjnymi Pana Masona. Ta zagadka to „majstersztyk”, który zachwyca swoją budową i rozwiązaniem. Książka zapewnia naprawdę sporo dobrej zabawy, a sposób rozwiązania zagadki wzbudził mój najszczerszy podziw. Do tego wszystkiego spora ilość dialogów okraszonych dobrym poczuciem humoru i zabawa murowana. Rozmowy prowadzone przez bohaterów na pewno wywołają uśmiech na niejednej czytelniczej twarzy. 
Podsumowując – adwokat Perry Mason po raz kolejny pokazał, ze jego zdolności dedukcyjne przekraczają umiejętności zwykłego śmiertelnika. Jest w tym wszystkim uroczy i zachwycający. Polecam każdemu. 

1 komentarz:

  1. Lubię takie misternie skonstruowane zagadki. Z klasycznych kryminałów bardzo lubiłam Doyle'a, ale spotkanie z Christie jakoś mnie rozczarowało.

    OdpowiedzUsuń