piątek, 14 czerwca 2019

Niebieska sukienka

Najchętniej całą recenzję zawarłabym w dwóch słowach: 
Piękna powieść 
Wiedząc jednak, że potencjalni czytelnicy tego tekstu, czytając recenzję, oczekują nieco więcej niż tylko dwóch słów - troszkę się rozwinę. 
Konstancja, (która była główną postacią w pierwszym tomie) teraz jest już siwą, lecz nadal pełną werwy staruszką. Tymczasem na Folwarku władzę dzierży Florentyna. Jej życie to głownie oczekiwanie na powrót ukochanego Kacpra z dalekiej Syberii. Oprócz oczekiwania, służy wszystkim mieszkańcom radą i pomocą. Jest sercem i mózgiem całego domostwa. A że mieszkańców jest sporo, to jest komu radzić. Wraz z Florą mieszka jej córka Klara oraz wnuczki - Emilia, Klementyna i Mela. Każda z dziewczyn jest inna, każda ma do opowiedzenia inną historię. Prowadzą swoje życie zupełnie inaczej niż chciałaby tego ich matka. W ich postępowaniu widać początek zmian, które już niedługo ogarną cały świat. Spódnice, które - ku zgrozie babci - odsłaniają już nie tylko kostki, ale i całe łydki, smak emancypacji i samodzielne życie w dużym mieście, to coś nie do pomyślenia jeszcze kilka lat temu. Najbardziej kibicowałam Meli, która odważyła się na samodzielne życie w dużym mieście. Dla samotnej matki z dzieckiem to duże wyzwanie i nie ma co ukrywać - dała dziewczyna radę. 
Oczywiście - podobnie jak w pierwszym tomie - możemy cofnąć się w czasie i zerknąć, jak toczyły się losy naszych bohaterów z pierwszego tomu. Przyznam się, że bohaterów w pewnym momencie powieści jest tak wielu, że trochę mi się to wszystko plątało i już nie wiedziałam, kto żyje na początku XX wieku, a kto u schyłku XIX. Na szczęście na początku powieści jest spis postaci, co bardzo ułatwiło mi zorientowanie się, kto jest kim. 
W "Niebieskiej sukience" nie jest już tak sielsko, jak w pierwszym tomie, choć cudowny klimat, (który dla mnie jest elementem przypisanym do pióra Pani Jeromin - Gałuszki) pozostał. W Folwarku nadal są sianokosy, słychać terkot młyna i odbywa się darcie pierza, ale wyraźnie do głosu dochodzą już teorie związane z przemysłową Polską. Najbardziej widać to przy Meli, która musi sobie poradzić w dużym mieście. Utrzymuje się z pracy w klubie i nikogo nie interesuje, że ma małe dziecko. Wyraźny jest podział na bogatych i biednych, co więcej - wyraźnie mężczyźni górują nad kobietami i to w sposób urągający kobiecej godności. 
Piękna książka - pełna ciepła i wzruszająca. Czytelnik z wypiekami na twarzy śledzi losy kobiet, które muszą poradzić sobie w nowej rzeczywistości. Folwark jest dla nich ostoją. Gniazdem, do którego wracają zawsze wtedy, kiedy potrzebują miłości i zrozumienia. Naprawdę nie można się oderwać od lektury. Polecam z całego serca.

czwartek, 13 czerwca 2019

Folwark Konstancji

Zakochałam się w sagach po lekturze "Kamerdynera". Kaszubi uwięzieni pomiędzy Polakami i Niemcami w swojej rozdwojonej tożsamości są przepięknym dowodem na to, że sagi to literatura ponadczasowa. Tu czas płynie inaczej. Fabuła zatrzymuje się na zdarzeniach naprawdę ważnych i nie zwraca uwagi na błahostki. Taka właśnie jest saga "Dwieście wiosen". 
Pani Grażyna Jeromin - Gałuszka urzekła mnie książką pt. "Długie lato w Magnolii". Tak klimatycznej książki nie miałam przyjemności czytać długo wcześniej i długo później. Uwierzcie mi, że gdy usłyszałam połączenie "saga" z nazwiskiem tej autorki wiedziałam, że przygoda będzie zacna. 
Akcja powieści prowadzona jest dwutorowo. W 1815 r. poznajemy Pana Konarskiego, który obwozi po okolicznych wioskach bliźniacze cielęta. Kiedy widzi kąpiącą się w rzece przepiękną kobietę, otoczoną zapachem chabrów... Zarówno sytuacja, jak i okolica, go oszałamiają. Postanawia w tym miejscu zbudować przytulny folwark, który będzie prezentem dla jego siostry Konstancji. Ma już dosyć ciągłych kłótni pomiędzy siostrą, a żoną. Konstancja, przeszczęśliwa, żwawo bierze się do pracy. Szybko powstaje dom, który jest ciepły, radosny i wzruszający. Otwarta zawsze brama zachęca do odwiedzin, a dobra i współczująca Pani jest wystarczającym powodem ku temu, aby chłopi chcieli na Folwarku pracować. 
Drugą nitką fabuły czytelnik pomknie do 1865 r. i pozna losy Florentyny spokrewnionej z Konstancją. Florentyna uwikłana zostaje w nieszczęśliwe małżeństwo z właścicielem sklepu położonego w pobliskim mieście. Dziewczyna kocha przyrodę wolność i ptaki. Miasto ją dusi i uwiera. Do tego wszystkiego w lesie ukrywa się jej wielka miłość – chłopak który jako powstaniec narażony jest na represje ze strony carskich władz. 
Urzekł mnie klimat powieści - przepiękny ciepły i kolorowy. Życie toczy się w zgodzie z przyrodą. Kucharka w kuchni robi słoiki, chłopi szykują się do sianokosów, kobiety szyją i plotkują. Wszystko opisane tak, że z powieści unosi się zapach ciasta i pieczonego chleba. Coś wspaniałego. Nie boję się napisać, że ta powieść jest magiczna. Jest w niej coś takiego, że człowiek ma ochotę wstać i pobiec w pola, zerwać bukiet polnych kwiatów i patrzeć na przepływające obłoki. 
Oczywiście nie jest tylko tak sielankowo. Losy mieszkańców folwarku są naprawdę porywające. Spotkamy w powieści zarówno miłość jak i zdradę, przestępstwo i karę, śmierć i straszną tajemnicę. Czytelnik tak naprawdę nie może oderwać się od lektury, bo jeszcze jedna tajemnica nie zostaje rozwiązana, a już pojawiają się dwa kolejne wątki, które porywają myśli. 
Cudowne są smaczki z tamtej epoki. Jest na przykład Żyd, który przewija się przez całą powieść wraz ze swoją kilkunastoosobową rodziną. Przychodzi i zachęca, a jego rozmowy z Konstancją wzruszają i rozśmieszają. Jest też wędrowna babinka, która chodzi od domu do domu i sprzedaje przepisy. Wszystkie są wyssane z palca, a każdy zaczyna się tymi słowami: 
Wyjdź z kuchni, znajdź zachodnie okno i spluń za nie osiem razy pod wiatr. Jeśli nie ma wiatru, nie bierz się do roboty. 
                                                                                            Czyż nie cudne? 
„Folwark Konstancji” to lektura, która pozwala się wyciszyć i uspokoić. Pozwala delektować się świetną fabułą. Rewelacyjnie skonstruowane postacie dają się wręcz kochać. Żadna z nich nie pozostaje czytelnikowi obojętna. Podsumowując: Kochani - zanurzcie się w ten świat, a nie pożałujecie.