Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Bernardinum. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Bernardinum. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 9 października 2018

Pod niebem pełnym zapytania

Rzadko kiedy moje podejście do książki ulega tak diametralnej zmianie, jak to miało miejsce przy powieści pt. "Pod niebem pełnym zapytania". Podchodziłam do niej jak pies do jeża. Piękna okładka przyciągała, ale świadomość, że autor jest księdzem... Nie ukrywam, że do Boga (tego znanego z kościoła katolickiego) mi daleko i na samą myśl o tekstach przepełnionych wiarą, robiło mi się mdło. Otóż nic bardziej mylnego. Gdyby wszyscy księża potrafili tak pięknie i delikatnie mówić o Bogu i wierze jak ks. Marek Chrzanowski - biegałabym do kościoła codziennie. Kochani, wolniej! Ta powieść absolutnie nie jest tylko o Bogu... Dobra - muszę chyba zacząć od początku. 
"Hotelik dla dwojga" to przepięknie położony pensjonat gdzieś w europejskich górach. Prowadzi go Magdalena - kobieta trochę poharatana przez los, ale szczęśliwa w tym, co robi. W pracy odnalazła swoją pasję i swoją miłość. Maciek (który na co dzień jest kierowcą w hotelu) bardzo długo starał się o względy Magdy, a gdy już je zdobył, wszystko runęło jak domek z kart. Czytelnik ma okazje podziwiać rodzące się uczucie ze wszystkimi tego konsekwencjami. Obserwujemy, jak Magda powoli się otwiera, jak Maciek czule ale stanowczo walczy o miłość swojego życia. Musi walczyć, ponieważ jego przeszłość jest trudna i bardzo zagmatwana. Aby zdobyć Magdę, chłopak zmuszony jest najpierw rozprawić się z duchami przeszłości. 
Wątek Magdy i Maćka to nie wszystko. Każdy rozdział zawiera inną historię opowiadającą o ludziach odwiedzających hotelik. Każda historia jest jedyna w swoim rodzaju - jedna ciekawa, druga zabawna, kolejna wzruszająca. Z ciekawością czekałam na nowych gości i historie, które niosą ze sobą. Magdalena jest wspaniałą obserwatorką, a jej wpisy, których dokonuje w notatniku pokazują czytelnikowi wiele z tego, co na pierwszy rzut oka umyka. 
I teraz to najważniejsze. Powieść jest po prostu magiczna... nie wiem, co powoduje takie odczucia, ale niewątpliwie tak jest. Może to, że książka jest ciepła niczym ogień z kominka i kapcie przed nim postawione. Może to, że w jej treści jest sporo poezji - takiej od serca i od Boga. Może to, że powieść jest pełna wiary w to, że każdy kiedyś znajdzie swojego Boga. Trzeba tylko mieć uszy i oczy szeroko otwarte. Wielu bohaterów powieści zaufało Bogu, a co za tym idzie żyje z Nim w zgodzie i powiem Wam, że nawet mi to w lekturze nie przeszkadzało. Co więcej - z zazdrością czytałam o tym, jak łatwo można powierzyć wszystkie troski Bogu i czekać aż załatwi za nas pewne sprawy. 
Bóg w tej powieści jest wszędzie, ale nie wprost. Unosi się nad kartami powieści niczym mgiełka i otula wszystko, łącznie z czytelnikiem. Tu nie ma zbędnego umoralniania,, nie ma cienia pogardy dla tych, którzy nie wierzą. jest za to zrozumienie i miłość - wielka i wszechpotężna. 
Na początku powieść wydała mi się po prostu nudna. Ot, dzień po dniu, obserwujemy życie, które leniwie toczy się w górskim hoteliku. Dopiero po kilkunastu stronach dotarło do mnie, że to nie jest powieść, w której bohater przeżywa miliard przygód na minutę. To powieść o nas samych. O tym, co nam w duszy gra. Kiedy czytałam, jak Magda odnajduje w hoteliku spokój, jak organizuje czytelniczy kącik, jak oddaje się cotygodniowym koncertom pianistycznym... zazdrościłam, po prostu. 

niedziela, 23 września 2018

Mój Tata mieszka w innym świecie

Kiedy poznajemy Krzysia, Jego ból po stracie taty jest już okiełznany. Oczywiście, że tęskni - to zrozumiałe - ale widzi już świat w kolorowych barwach, a nie tylko czarno – białych. Krzyś jest bardzo mądrym chłopcem, który potrafi analizować to, co go otacza dużo bardziej dojrzale niż niejeden dorosły. Ma też bardzo mądrą Mamę, będącą ogromną podporą dla swojego synka. To właśnie Mama zauważyła tę dojrzałość chłopca i od kilku lat zapisywała Jego myśli. Kiedy pojawił się pomysł napisania książki, chłopiec samodzielnie zaczął zapisywać swoje przeżycia i przemyślenia, jednak było to bardzo męczące. Dopiero Mama wpadła na pomysł wykorzystania dyktafonu. Nagle wszystko okazało się prostsze. 
Ta książeczka to skarbnica wiedzy o emocjach i przeżyciach Krzysia, które otoczyły go po śmierci Taty. Krzysiu twierdzi, że świetnie Go pamięta, choć przecież od jego śmierci minęło 6 lat. Kiedy mówi o Ojcu, z Jego słów bije ciepło i tęsknota. Krzysiu pisze też o innych - całkiem zwyczajnych rzeczach. Opowiada o tym, że nie lubi zielonego jedzenia uwielbia za to naleśniki i pomidorówkę. Dużo czyta i wie doskonale, że w rodzinie najważniejsza jest miłość. Opowiada o ukochanych zwierzętach i swoich przyjaciołach, a zwłaszcza o jednym z nich o przepięknym imieniu Tymoteusz, który wykonał ilustracje do książki. Dodam, że bardzo udane ilustracje. 
Pisze też o swoich uczuciach i emocjach i nie ukrywam, że ta sfera książki zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Sama mam w domu synka, który jest niewiele młodszy od Krzysia. „Młodszy” to mądry chłopak, wrażliwy i wygadany, ale o wielu sprawach, o których pisze Krzyś, nie ma bladego pojęcia. 
"Krzysiowe historyjki" są przepiękne, mądre i głębokie, a jednocześnie po dziecięcemu naiwne. Krzysiu opisuje, jak to Mama wyszła z domu w dwóch różnych butach, albo jak zdarzyło Jej się pojechać pod prąd. Spisane prostym językiem mocno wchodzą w głowę czytelnika i tam się kłębią. Opowieści są i wesołe i smutne... jak to w życiu. Wyziera z nich ogromna miłość do Mamy i niesamowity szacunek do życia. Krzyś formułuje też myśli piękne, które mogą być cytowane i powtarzane. Urzekło mnie na przykład poniższe stwierdzenie: 
"... chciałem być wiatrem. Mama tego nie rozumiała, więc musiałem Jej wytłumaczyć. Chciałem być wiatrem, bo on nigdy nie umiera". 
Co mnie uderzyło podczas lektury, to mądrość krzysiowej Mamy. Kobieta nie dość, że sama musiała poradzić sobie z odejściem ukochanej osoby, to jeszcze musiała zrobić wszystko, aby pomóc swojemu synkowi. Ta kobitka Nobla powinna dostać za swoje umiejętności. Sama też radzi sobie jak potrafi i ... robi anioły. Początkowo - jak to opisuje Krzyś - nie były zbyt udane, ale z czasem piękniały. Krzyś nawet jednego zrobił sam i zaniósł do klasy z zadaniem strzeżenia całej klasy przed przykrymi niespodziankami. 
"Mój Tata mieszka w innym świecie" należy przeczytać. Samemu, albo ze swoją pociechą, ale koniecznie przeczytać. Mój syn w kilku momentach potrzebował komentarza, bo niektóre emocje, które dla Krzysia są codzienne - Młodszemu są obce. Cieszę się że mogliśmy na niektóre tematy pogadać. Piękne słowa o płaczu, które wypowiada Krzyś - mojego syna przeraziły. On płacze raczej rzadko i kojarzy mu się to jednoznacznie z doznaniem krzywdy, a tu proszę.... 
Warto kupić tę książeczkę również po to, aby wspomóc podopiecznych Fundacji Dorastaj z Nami. Bo przecież warto pomagać :-)