środa, 15 lipca 2015

Tajemnicza przesyłka.

Po powrocie z pracy na półeczce zastałam dużą kopertę. Pieczątka Wydawnictwa Prószyński i s-ka wywołała uśmiech na mej twarzy. Otwieram, a tam... niespodzianka. Wyjątkowa przesyłka, z imiennym listem i tajemnicza kopertą, która przywróciła w mojej głowie niemal dziecięcą ciekawość :-) Jestem gorącym zwolennikiem czytnika i od pewnego czasu czytam jedynie ebooki. Ciężko mi wrócić do papierowych książek, a już egzemplarz "maszynopisu" dawno nie gościł w moim domu. Ciekawość jednak nie daje mi spokoju. Biorę się do czytania.


wtorek, 14 lipca 2015

Młodszy i "Nowa przestrzeń muzyki #4. Nizioł gra Stojowskiego"



Filharmonia w Szczecinie ostatnio odnosi sukcesy w sferze architektonicznej. Zapewniam Was, że w środku jest równie ciekawie. Z racji miłości Młodszego do skrzypek chadzamy na koncerty i to dość często. Młodszy lubi i naprawdę słucha. 
Dzisiaj przeglądając zasoby internetu znalazłam taki oto filmik. Zaskoczona wielce odkryłam, że w filmiku występuje mój malec. W 2:01 i 2:56 minucie widać go, jak z ciekawości wygląda znad balkonu. Miła niespodzianka i niesamowita pamiątka. 

Chłopaki niech płaczą

Olaf Lubaszenko do niedawna kojarzył mi się tylko i wyłącznie z aktorstwem. Sympatyczny, młody człowiek o ujmującym uśmiechu, grający w filmach o różnorodnym charakterze. Najbardziej w pamięci utkwiła mi rola z filmu Pasikowskiego "Psy". Nawet nie zauważyłam kiedy Pan Lubaszenko zniknął z ekranu. Ostatnio w moje ręce trafiła książka "Chłopaki niech płaczą" z uśmiechniętą twarzą trochę starszego Pana Olafa na okładce. Długo się nie zastanawiałam. Pomijając moją sympatię do Pana Lubaszenki na wyborze zaważyło też Wydawnictwo, które wydało tę książkę. Prószyński i spółka w kwestii książek "ludzkich" jest w mojej ocenie mistrzowskie. Ostatnio czytana książka o Panu Michnikowskim podbiła moje serce i byłam  pewna, że teraz też się nie zawiodę. Miałam rację. 
Wywiad - rzeka to forma, która bardzo mi odpowiada. W książce "Chłopaki niech płaczą" po drugiej stronie mikrofonu stanął Pan Paweł Piotrowicz - dziennikarz muzyczny i filmowy znany m.in. z portalu Onet.pl. Książka podzielona jest na 22 rozdziały, w których panowie poruszają różne tematy. Jest o zdrowiu, o miłości i o  piłce nożnej będącej wielką pasją Pana Lubaszenki, Każdy rozdział dotyka życia zarówno z tej wesołej jak i smutnej strony. 
Pierwsze, co mnie zaskoczyło, to subtelność z jaką autor i bohater wywiadu prowadzili rozmowę. Kiedy Pan Paweł Piotrowicz zadawał niewygodne pytania Pan Lubaszenko z prostotą i klasą wskazywał, że tej granicy nie należy przekraczać. Oczywiście, uchylał drzwi, ale tylko na tyle na ile było konieczne. Nie żalił się, nie utyskiwał na zło całego świata. Tłumaczył i opowiadał o chorobie i samotności jednak czynił to tak po ludzku. Dlatego tylko w małych słówkach i wielu niedomówieniach czytelnik dowie się o chorobie Pana Lubaszenki czy też jego życiu prywatnym. Kiedy tylko rozmowa schodziła na "niebezpieczne tory" Pan Lubaszenko zgrabnie kierował ją w inną stronę. 
Nie zabrakło śmiechu, dykteryjek i zabawnych sytuacji. Sceny z życia aktora (i reżysera) budziły często mój uśmiech i poprawiały nastrój. Niestety - jak to w życiu bywa - nie brakuje też historii smutnych, a nawet dramatycznych.
Kiedy skończyłam lekturę moja sympatia do Pana Lubaszenki jeszcze wzrosła. To skromny, przesympatyczny człowiek ceniący piękne chwile, które są tak bardzo ulotne. Problemy i troski bierze za rogi i stara się z nimi walczyć. To gawęda o życiu jakich wiele - pełnym radości i smutków - opowiedziana słowami, które dotrą do każdego czytelnika. To historia o bardzo wartościowym człowieku. Polecam. 

niedziela, 12 lipca 2015

Młodszy i skrzypki

Remont mamy w domu, więc Młodszy musi zajmować się sam sobą. Starszej nie ma, przyjaciel wyjechał, więc siedzi w pokoju i w ciszy buduje z Lego. W końcu żal się go nam trochę zrobiło, więc Tata poszedł do niego do pokoju i pyta:
- Co robisz?
- Buduję.
- A nie smutno Ci?
- Trochę...
- Puścić ci bajkę w radiu?
- Nieeeee...
- A może piosenki dla dzieci ?
- Nieeeee...
- A może Kaprysy Paganiniego?
- Taaaak KAPRYSIKI!

czwartek, 9 lipca 2015

Czarny młyn

Co za książka... trudno napisać, tak po prostu, czy dobra czy zła. Niewątpliwie tajemnicza i niespotykana. Książka, której lektura budzi mroczne myśli. Nie wiem dla jakiej grupy wiekowej powstała. Moim zdaniem po lekturę powinni sięgnąć dopiero gimnazjaliści, choć dodam, że ja przeczytałam ją za namową mojej jedenastoletniej córki. 

Poznajemy dzieci zamieszkujące małą mieścinę o nazwie Młyny. Miasteczko jest właściwie wymarłe. Z nieznanych przyczyn nic tu nie rośnie i nie rozwija się. Większość mieszkańców wyprowadziła się do większych miast, a porzucone domy straszą pustymi oknami. Dzieci zamieszkujące młyny bawią się same ze sobą nie wymagając od życia zbyt wiele. Najmłodsza Mela jest dzieckiem "innym", wymagającym stałej opieki. Pewnego dnia Mela wypowiada dziwne słowa i od tego momentu we Młynach wszystko się zmienia. Dorośli znikają, przedmioty "ożywają" a w lipcu pada śnieg. We Młynach pozostają tylko dzieci i babcia. Oczywiście dzieci zarządzają akcje ratunkową, której przebieg prowadzi ich wprost do czarnego młyna. 
Czarny młyn to thriller dla młodszych odbiorców. Atmosfera powieści jest tak gęsta i mroczna, że ciarki przechodzą po plecach. Ważne jest to, że oprócz ciekawej i nieco strasznej przygody powieść mówi też o ważnych rzeczach: o miłości, szacunku, o strachu przed porzuceniem, o poświęceniu i o godności. 
Uważam, że nagroda przyznana w II Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren, zorganizowanym przez Fundację -"ABCXXI - Cała Polska czyta dzieciom" jest naprawdę zasłużona. To książka inna niż wszystkie. 

sobota, 4 lipca 2015

Dom tajemnic

"Dom tajemnic" to druga książka, którą moja Starsza otrzymała jako nagrodę na zakończenie klasy czwartej. Porównanie tej powieści do "Harrego Pottera" jest dużym nadużyciem. Czytałam obie powieści i tak jak Pottera czytałam z dużą przyjemnością, tak przy lekturze  "Domu tajemnic" zwyczajnie się nudziłam.
Kornelia, Brendan i Eleanora to trójka rodzeństwa, która wraz z rodzicami przeprowadza się do pięknego, starego, tajemniczego domostwa. Cena za dom jest dziwnie niska, jednak jest on taki piękny, że rodzice po chwili wahania decydują się na zakup. Dzieciom nie jest jednak dane pomieszkać w spokoju. Już w pierwszym dniu dom zostaje zaatakowany przez Wichrową wiedźmę, która swoja mocą przenosi dom i dzieci do innej krainy. Wichrowa wiedźma ma jedno pragnienie: zdobyć Księgę Życzeń i Zagłady. Problem w tym, że sama nie może jej zdobyć, dlatego też próbuje podstępem i czarami zmusić dzieci do przejęcia księgi i przekazania w jej ręce. Dzieciaki natomiast marzą tylko o tym, żeby wyjść cało z opresji i bezpiecznie wrócić do domu. Niestety do tego jeszcze daleko. Olbrzymy, piraci, latające książki, pilot z czasów II wojny światowej... wiele, naprawdę wiele będą musiały przeżyć zanim bezpiecznie wrócą do mamy.
Książkę przeczytałam bardzo szybko. Prosty język, krótkie rozdziały, szybka akcja - to wszystko przyspiesza czytanie i chęć poznania co dalej. Niestety akcja jest jednowątkowa, prosta i  nie daje zbyt dużo miejsca na przemyślenia. Wszystko podane jak kawa na ławę, co nie pozwala na rozbujanie wyobraźni. Są też w książce takie miejsca przy lekturze których czytelnik ma wrażenie że boksuje kołami w błocie. Już, już ma się coś zacząć, ale jeszcze nie, jeszcze chwileczkę... Frustrowało mnie to okrutnie.
Prosta bajka dla starszych dzieci i nastolatków, którzy od książki nie wymagają zbyt wiele.