środa, 9 grudnia 2015

Wiktoria

Drugi tom w moich rękach aż grzał i palił. Czekałam tylko na wieczór żeby zasiąść i czytać i czytać i czytać.... Pierwszy tom pt. "Hanka" to tylko rozgrzewka przed poznaniem dalszych losów Wiktorii. Godne pochwały jest to, że autorka nie ma najmniejszych problemów z utrzymaniem klimatu powieści. Pierwszy tom to Kraków bogaty i spokojny i taki też nastrój ogarnia czytelnika. W drugim tomie w pewnym momencie wkrada się wojna, bieda i strach. Uwierzcie mi, że ten nastrój jest wręcz namacalny. 
Wiktoria postanawia pojechać do Paryża w poszukiwaniu ukochanego. Niestety spotyka Ją srogie rozczarowanie. Filip zdążył założyć rodzinę i nie ma zamiaru rezygnować z wygodnego życia. Owszem - na widok Wiktorii emocje i wspomnienia biorą górę, jednak mężczyźnie brakuje odwagi, aby podjąć ważną dla obojga decyzję. U boku Wiktorii (nie do końca zgodnie z Jej wolą) pojawia się natomiast młody przystojny Francuz oraz wspaniała przyjaciółka. Losy Wiktorii toczą się pomału i niespiesznie. Po powrocie do Polski Francuz przestaje istnieć, pojawia się za to owoc miłości i zainteresowany Wiktorią przesympatyczny klient "Apteki pod złotym moździerzem" . Niestety w życiu Wiktorii głos zabiera również historia. Wybucha I wojna światowa, a z nią odżywają nadzieję na wolną i niepodległą Polskę. Czytelnik towarzyszy Wiktorii w walce o codzienność. Dziewczyna pomaga komu może i sama też próbuje przetrwać wojenną zawieruchę. Najważniejsze jest jednak to, że zakończenie wyraźnie pokazuje, że autorka ma zamiar kontynuować sagę. Hip hip hura !!!
Piękna powieść pozbawiona wątpliwych uroków dzisiejszych nowoczesnych czasów, za to wypełniona uroczym Krakowem, światłem z lamp naftowych i wieczorami spędzonymi na rozmowach z rodziną. To jest coś czego już w naszym życiu nie znajdziemy. Do tego dochodzi lekkie pióro autorki i bardzo bogate słownictwo. Efektem jest niesamowita powieść o wyjątkowej aurze tajemniczości. Mam nadzieję, że na kolejny tom nie będzie trzeba długo czekać. 

wtorek, 8 grudnia 2015

Trzydziesta pierwsza

"Trzydziesta pierwsza" to świetny kryminał, który wyszedł spod pióra Katarzyny Puzyńskiej. Autorka wcześniej "popełniła" dwa pierwsze tomy z serii o Lipowie, a "Trzydziesta pierwsza" jest kolejną częścią. Pierwszy tom pt. Motylek  urzekł mnie bardzo, drugi tom pt. Więcej czerwieni - zachwycił, natomiast "Trzydziesta pierwsza" porwała mnie niczym huragan. Świetnie przedstawiona historia z dobrą zagadką i budzącymi sympatię bohaterami jest dobrą powieścią na długie zimowe wieczory. 
W Lipowie zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Przygotowania idą pełną parą, mieszkańcy czują magię Świąt i tylko jedna myśl zakłóca świąteczny nastrój i spędza sen z powiek. Z więzienia lada dzień wyjdzie sprawca pożaru, w którym przed laty zginęły cztery osoby - dwie kobiety i dwóch policjantów. Jak to w małym miasteczku - ludzie szybko osądzili i nie przebaczają. Powrót podpalacza budzi bardzo złe emocje. Jednocześnie w Lipowie pojawia się naukowiec badający pozostałość osady, w której wiele lat temu zamieszkiwali członkowie sekty Świątynia. Sekta liczyła trzydzieści osób - nie mniej nie więcej. Przywódca sekty zmusił wszystkich do popełnienia zbiorowego samobójstwa. Po działalności sekty pozostała jedynie osada w Cichym Lasku, która stała się przedmiotem badań naukowca. Co łączy sektę z pożarem sprzed lat? Co spowodowało pożar? Jakie konsekwencje w czasach współczesnych będzie miało ówczesne zdarzenie ? Fabuła jest zaskakująca i właściwie nie do przewidzenia. Wisienką na torcie jest trzydziesta pierwsza...
Książki Katarzyny Puzyńskiej mają w sobie coś wyjątkowego. Przy każdej z nich zastanawiam się co to takiego. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to postacie. Autorka przykłada dużą wagę do tego, aby czytelnik miał przyjemność z lektury, a nie błąkał się po stronicach przypominając sobie, kto jest kto. Postacie najczęściej przedstawiane są z imienia i nazwiska, a cechy charakterystyczne są dość często powtarzane. Wprowadza to ład i porządek, a co za tym idzie - sporą przyjemność z czytania. Poza tym przy tak rozbudowanej fabule i wielości wątków bardzo ułatwia to lekturę.
Żeby nie było za słodko dodam, że jeden z bohaterów wyjątkowo mnie drażnił. Postać policjanta Pawła Kamińskiego jest moim zdaniem zdecydowanie przerysowana. Autorka, chcąc pokazać jego nienawiść do podpalacza i chęć zemsty, wkłada w jego usta tyle przekleństw, że aż jest to rażące. Może gdyby nie był to policjant... Uważam, że ta postać jest nierealna i przerysowana, co nie przeszkadza mi nadal zachwycać się nad całością powieści. 
Podsumowując: świetny kryminał zasługujący na uwagę i uznanie. Mianowanie autorki polską Lackberg wcale nie jest przesadą. Polecam. 

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Hanka

No po prostu doskonała książka! XIX wieczny Kraków, rodzinna apteka, klątwa rzucona przez nieszczęśliwą kobietę - czegóż chcieć więcej. Powieść porywa, zachwyca i czytelnik chce jeszcze i jeszcze...
Franciszek Bernat jest szanowanym krakowskim Aptekarzem. Jego Apteka przekazywana była z ojca na syna od wielu pokoleń. Dlatego właśnie Franciszek bardzo marzy o męskim potomku. Niestety jego żona w blasku świateł rodziła martwe dzieci, a w półmroku pokoi wszystkie służące i pomoce domowe były systematycznie przez Pana Bernata wykorzystywane. Te kobiety rodziły zdrowe dzieci jednak żadne z nich (jako bękarty) nie miało prawa żyć. Znikały więc z życia Bernata topione w rzece lub podrzucane na schody pobliskiego kościoła. Do czasu. pewnego dnia w piwnicy służąca Hanka powiła zdrową dziewczynkę. W ty samym dniu żona Bernata urodziła kolejne martwe dziecko. Sprytna akuszerka, wiedząc jaki los czeka zdrową córeczkę Hanki, postanowiła ratować maleńkiej istotce życie. Podmieniła więc dzieci wkładając w ręce wymęczonej porodem Hanki martwe niemowlę. Tymczasem zdrową córeczkę Hanki ułożyła w ramionach Bernatowej. I wszystko byłoby w porządku gdyby nie Hanka, która zrozpaczona śmiercią swojego maleństwa rzuciła klątwę na Bernata i wszystkie jego dzieci. Nieświadoma tego, że przeklina własną córkę Hanka umarła z wycieńczenia. Maleńka dziewczynka otrzymała imię Wiktoria. Powieść właściwie przedstawia losy małej Wiktorii, jednak klątwa Hanki jest tak odczuwalna, że tytuł powieści jest zupełnie zrozumiały.
Jakże mnie urzekła ta książka! Nie mogłam się oderwać, czytałam wszędzie i w każdej wolnej chwili. Magia XIX - wiecznego Krakowa, ten nastrój w kolorze sepii, medycyna opierająca się na ziołach i ten duch Hanki unoszący się nad kartkami powieści - no po prostu rewelacja! Z racji matkowania dwójce brzdąców rzadko udaje mi się namiętnie czytać. Tu po prostu musiałam. 
Jedno jedyne rozczarowanie jakie mnie spotkało to zakończenie. Jakoś nie dotarło do mnie, że to pierwszy tom cyklu i byłam bardzo rozżalona brakiem zakończenia. Na szczęście drugi tom szybciutko trafił w moje ręce.   
Wam wszystkim z całego serca - polecam.