Aż mi głupio pisać kolejną recenzję książki autorstwa Pani Katarzyny Pużyńskiej. W każdej z nich jest tyle ochów i achów, że chciałoby się wreszcie napisać jak to loty autorki serii o Lipowie się obniżają. Nic z tego! "Łaskun" jest żywym.... eee raczej papierowym dowodem na to, że talent literacki Pani Katarzyny ma się wyjątkowo dobrze.
Tym razem Daniel Podgórski nie jest kryształowo czystym charakterem. Co więcej - ślady pozostawione przez sprawcę okrutnego morderstwa sędziego Jaworskiego i Swietłany prowadza prosto do Daniela. Cóż mu pozostaje! Daniel Podgórski wziął nogi za pas i.... no niestety więcej napisać nie można. Jak zwykle w powieściach o Lipowie każdy element intrygi ma swoje miejsce i zdradzenie najmniejszego kawałeczka układanki niesie za sobą spore konsekwencje. Trzeba jednak dodać, że oprócz podwójnego morderstwa znajdziemy wiele innych "kryminalnych atrakcji". Jest afera w klubie nocnym, jest handel prochami, jest pedofil i skorumpowany gliniarz. Jednak ja najbardziej lubię mistyczną atmosferę tych powieści. Zielarka, stare leśne chaty... niepowtarzalny klimat.
Dodać trzeba koniecznie, że Klementyna Kopp również pojawia się na kartach powieści. Co więcej - jej osoba nadal budzi kontrowersje choć nieco słabsze niż w poprzednich częściach. Nadal wykracza swoim zachowaniem poza ramy, a jej nieszablonowe myślenie pozwala wiele wyjaśnić, jednak nie ulega wątpliwości, że obecna Klementyna jest taka bardziej poukładana.
Dodać trzeba koniecznie, że Klementyna Kopp również pojawia się na kartach powieści. Co więcej - jej osoba nadal budzi kontrowersje choć nieco słabsze niż w poprzednich częściach. Nadal wykracza swoim zachowaniem poza ramy, a jej nieszablonowe myślenie pozwala wiele wyjaśnić, jednak nie ulega wątpliwości, że obecna Klementyna jest taka bardziej poukładana.
"Łaskun" jest bardzo specyficznym kryminałem. Rzadko kiedy autor tak szybko personalizuje zabójcę. Tu już w połowie książki zaczynamy się domyślać o co chodzi. Jednak pomimo świadomości "kto zabił" powieść nadal wciąga czytelnika i niezmiennie intryguje. Sposób pisania Pani Pużyńskiej ma w sobie to coś, co nie pozwala odłożyć książki (czytnika). Czytałam jedząc, gotując (o wannie nie wspomnę). Czytałam na spacerze z psem, czytałam nawet w samochodzie stojąc na światłach. Wciąga nieprzeciętnie.
"Łaskun" to szósty tom sagi o Lipowie i absolutnie nie mam dość. Chciałoby się powiedzieć: więcej, więcej Pani Katarzyno! Ale nie będę tego mówić głośno. Niech sobie Pani Kasia pisze te powieści w swoim tempie, byleby były one tak samo świetnie jak do tej pory.
Przede mną tom pierwszy "Motylek" :)
OdpowiedzUsuń