poniedziałek, 19 czerwca 2017

Czarne narcyzy

Każda nowa książka Puzyńskiej elektryzuje i powoduje dreszczyk emocji w mej duszy. Dotąd przeczytałam siedem tomów i recenzując je, nie ukrywałam zachwytu. Pomimo tego, że wszystkie zlewają się w mojej głowie w jedną, bardzo ekscytującą historię, nie można uniknąć porównań poszczególnych tomów. Najfajniejsze jest to, że można je podzielić na kilka kategorii. Najlepszy? Motylek. Najsłabszy? Łaskun. Najstraszniejszy? Utopce. Naj... można wymieniać długo. 
Autorka nie spuszcza z tonu ani na chwilę. Rozpoczynając lekturę "Czarnych narcyzów" bardzo szybko spotykamy się ze starymi przyjaciółmi z poprzednich tomów. Weronika, Emilia i Marek trwają na posterunku właściwie niezmienni. Zmienia się jedynie podejście do życia Klementyny Kopp i oczywiście Daniela Podgórskiego. Daniel, który w ostatnim tomie sporo stracił w moich oczach teraz powraca w blasku chwały. No może bez przesady, ale podniósł się z kolan i działa. 
Tym razem powieść płynnie nawiązuje do końcówki poprzedniego tomu. Właściwie pierwszy rozdział mógłby być kolejnym tej samej książki, ale to należy uznać raczej za zaletę, niż wadę. Bardzo szybko poznajemy legendę o diable, który opętał żonę leśniczego wskutek czego ta - poznawszy diabelską tajemnicę - opuszcza ten ziemski padół. Leśniczy postanawia zemścić się na czarcie za śmierć żony, a cała historia kładzie się cieniem na maleńkiej wiosce o nazwie Diabelec. Wszyscy boją się domu leśniczego i tego, co się w nim wydarzyło. Strach staje się wręcz paniczny, kiedy w tym domu znalezione zostaje ciało, a właściwie, to dwa... właściwie to trzy. Nie ulega wątpliwości, że śmierć przynajmniej jednej z tych osób, powiązana jest z odnalezieniem innych trzech ciał dużo, dużo  wcześniej....
Bardzo trudno jest opisać fabułę tak, aby nic nie zdradzić i nie zabrać potencjalnemu czytelnikowi przyjemności z czytania. Powieść jest bardzo rozbudowana, akcja toczy się wielowątkowo, a wydarzenia gonią jedno za drugim. Wielki szacunek dla autorki, która - pomimo wielości bohaterów zdarzeń, i powiązań - nie pogubiła się i konsekwentnie doprowadziła do rozwikłania zagadki. 
Jest jeden element, który w sadze o Lipowie szczerze uwielbiam. To umiejętność autorki prowadzenia czytelnika na popularnie zwane manowce. Już wydaje mi się, że wiem, już jestem tak blisko... i znowu coś zaskakuje. Pamiętam, że w kilku poprzednich tomach rozwiązanie zagadki było w zasięgu ręki właściwie od połowy książki, a nadal fabuła fascynowała. W "Czarnych narcyzach" też jest taki moment, w którym wydaje się, że wszystko zostało już wyjaśnione. Nic bardziej mylnego. 
Polecam każdemu. Bez wyjątku. 

2 komentarze:

  1. O rajciu, muszę w końcu sięgnąć po pierwszy tom!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyłączamy się do poleceń. Katarzyna Puzyńska to mistrzyni wodzenia czytelnika za nos i nic dziwnego, że jej seria o Lipowie porównywana jest do najlepszych powieści Christie i Lackberg. Przeczytaliśmy osiem części i czekamy na więcej! :) Świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń