środa, 28 kwietnia 2021

Powrót z piekła - Lwowska odyseja

Kiedy cztery lata temu wpadła mi w ręce książka pt. "Pora westchnień, pora burz", zakochałam się w niej bez pamięci. Przeżyłam rozczarowanie, gdy okazało się, że książka właściwie się nie kończy, a dalsze losy bohaterów pozostaną mi na długo nieznane. Pierwszy tom? Jakże to? Tak bez uprzedzenia? Długo śledziłam strony wydawnictwa Prószyński sprawdzając, czy nie pojawiła się kontynuacja losów członków lwowskiej rodziny Lindnerów. Czas mijał, a ja ciągle pamiętałam. Trochę jak przez mgłę, ale wyczulona byłam na nazwisko autorki jak na żadne inne. Sporo czasu minęło… Ostatnio zdziwiłam się bardzo, kiedy okazało się, że pierwszy tom został wznowiony w zupełnie innej okładce niż lata temu, a wraz z nim został wydany od razu drugi. Oba stanowią cykl zwany „Lwowską odyseją”. Co więcej – zaraz, zarutko ukaże się trzeci tom. Oniemiałam ze szczęścia. Oczywiście pierwszy tom przeczytałam jeszcze raz i upewniłam się, że nadal mnie zachwyca...
Już tytuł podpowiada, że obserwować będziemy głównie losy Gustawa – głowy rodziny – który został zesłany na Sybir. I rzeczywiście, pierwsze rozdziały to opis trudnego losu Polaków zesłanych w głąb Rosji. Łagier Smolnyj leży na takim odludziu, że Rosjanie nie martwią się ewentualnymi ucieczkami więźniów. Po prostu uciec nie ma dokąd. Gustaw radzi sobie jak może. Pomagają mu w przetrwaniu inni więźniowie oraz Rosjanka Oksana. Każdy list od Marianny to święto i relikwia pomagająca przeżyć to piekło. Ten wątek jest taki pierwotny – pełen legend i wierzeń. Bohaterem jednej z opowieści jest Hartag - pół człowiek, pół niedźwiedź, który jest syberyjską legendą na miarę europejskiego potwora z Loch Ness. Przyznam się, że miałam ciarki na rękach czytając opowieść współwięźnia Akima o tym, jak porywa ludzi i czerpie z ich śmierci moc.
We Lwowie też sporo zmian. Sytuacja odwraca się o 180 stopni, kiedy wybucha wojna niemiecko - radziecka. Niemcy zaczynają wprowadzać swoje porządki tak odmienne od radzieckich. Żołnierz ze wschodu to prostak w szlafroku i z karabinem na sznurku. Żołnierz niemiecki to dżentelmen w odprasowanym mundurze i wypastowanych butach. Ten dżentelmen jednak jest dużo bardziej okrutny i zabija z większą premedytacją. Marianna i Lilka muszą się nauczyć żyć w nowej rzeczywistości. Śmierć przeplata się z narodzinami, a szczęście ze łzami rozpaczy.
Czytanie kolejnych rozdziałów książki sprawiało mi naprawdę masę przyjemności. Autorka ma świetne pióro, dzięki któremu czytelnikowi łatwo chłonąć atmosferę tamtego Lwowa – jeszcze polskiego Lwowa. Kamieniczki i ulice zostały tak ślicznie przedstawione w powieści, że zmusiły mnie do odpalenia map Google i „upuszczenia ludzika” na lwowskie ulice. Rzeczywiście coś przepięknego.
W powieści naprawdę sporo się dzieje. Przeplatanie wątku lwowskiego i sybirskiego powoduje, że czytelnik ciągle czeka na rozwiązanie zaistniałych sytuacji. Tu nie ma miejsca na nudę i stagnację… Połączenie prawdziwej historii z losami bohaterów i umieszczenie akcji na ulicach, które nawet dziś można zobaczyć… uwierzcie mi – wrażenie niesamowite.
Trudno znaleźć wady tej powieści. Już w recenzji pierwszego tomu rozpływałam się w zachwytach i aż niezręcznie to powtarzać, ale trzeba. Pani Magdalena Kawka jest mistrzynią słowa pisanego. Jej opisy miejsc, bohaterów, czy też uczuć wbijają się w moją wyobraźnie i nijak nie chcą jej opuścić. Tak plastycznego operowania słowem dawno nie miałam przyjemności podziwiać. Do tego trzeba podkreślić, że – pomimo czasu wojny, który przecież jest bardzo okrutny – powieść emanuje ciepłem i nadzieją. Na lepszy los i lepsze jutro. Bohaterowie nie poddają się, walczą i hartują. Podejmują każdą pracę nie bacząc, czy wypada czy nie. Pomagają ludziom bez względu na narodowość. Kiedy trzeba pomóc Rosjaninowi Marianna bez zastanowienia robi to. Jak się potem okazuje dobre uczynki wracają ze zdwojona siłą. Niestety wielu bohaterów, z którymi się zżyłam i których szczerze polubiłam – ginie i nie mają tu znaczenia dobre chęci naszych bohaterów.
Piękna książka, warta polecenia. Czytajcie kochani dwa pierwsze tomy "Lwowskiej odysei", a ja przebieram nóżkami w oczekiwaniu na trzeci. Już się nie mogę doczekać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz