sobota, 30 października 2010

I kudłate i łaciate i zielona sowa

Moja Starsza jest dzieckiem dość wrażliwym. Mamy w domu zwierzaka, dzielnego Cavaliera o dumnym imieniu Herkules, którego głównym zadaniem jest tę wrażliwość rozwijać. Oczywiście mówię tu o wrażliwości na los innych stworzeń.  Nasz pupil zadanie swoje wykonuje na piątkę z plusem. Starsza - na miarę swoich roztrzepanych możliwości - dba o niego, a co najważniejsze rozumie, że on też czuje i nie można bezkarnie ciągnąć go za jego długie uszy. Pochodną życia obok psa jest szacunek dla innych stworzeń. Nie łapie świerszczy do pudełka (co namiętnie robią jej koleżanki) a nawet jeżeli łapie, to po pewnym czasie ostrożnie wypuszcza je na wolność. Podsumowując - Starsza czuje szacunek dla żywywch stworzeń. 
Jakiś czas temu od Wujcia swego otrzymała książkę o koteczce syjamskiej zwanej Psotką. Kotka należy do Mai, która dostała ją od swoich rodziców. Maja wraz z cała rodziną przeprowadziła się do innego miasta co oznaczało dla niej rozstanie z ukochaną przyjaciółką i wszystkimi znajomymi kątami. Dziewczynka ma ogromny problem z zaaklimatyzowaniem się w nowej szkole i znalezieniem nowych przyjaciół. Aby pomóc jej w tak trudnych dla niej chwilach rodzice postanawiają spełnić jej wielkie marzenie o posiadaniu własnego kota. Maja odbiera to jednak jako próbę przekupstwa - kupiliśmy Ci kotka, więc ty w zamian zapomnij o dawnym życiu i postaraj się pokochać nowe...  Maja zupełnie nie radzi sobie z tym, co czuje. Odtrąca kota krzywdząc go i raniąc jego uczucia. 
Książeczka jest takim dziecięcym romansem. Cała przepełniona jest uczuciami. Jest moment kulminacyjny, który wyciska łzy, jest moment, kiedy wszystko układa się nie tak ja powinno, a wszystko prowadzi oczywiście do szczęśliwego zakończenia. 
Śliczna książeczka, która budzi ogrom wspaniałych uczuć w dziecięcych serduszkach. 
Książka została napisana przez Holly Webb. Nasz Wujcio stwierdził, że książka o Psotce jest jedną z kilku wydanych w serii przez Wydawnictwo Zielona Sowa. Zajrzałam na stronę Wydawnictwa i rzeczywiście. Jest opowieść o Czarusiu małym uciekinierze, o Alfiku, który czuje się samotny bo nikt nie ma czasu się nim opiekować i o Rudku, któremu znany świat obraca się do góry nogami. Z opisów wynika, że wszystkie książeczki dotyczą dziecięcych uczuć do zwierzaków. 
Książka ma jeszcze jedną zaletę. Wydawnictwo postarało się, aby była przyjazna dla maluchów. Ma śliczne rysunki (czarno - białe grafiki), a tekst napisany jest dość dużą czcionką,  co w mojej Starszej budzi ciekawość zwaną "Mamo co tu jest napisane?" i prowadzi do samodzielnego składania literek. 
No i spójrzcie na okładki, czyż nie są śliczne?

1 komentarz: