Bardzo, ale to bardzo lubię zabawę słowami. Moja Starsza (za dwa dni pierwszoklasistka) jest zafascynowana możliwościami słowotwórstwa. W cowieczornych kąpielach aż roi się od mydła powidła, baniek mydlaniek i kaczek pękaczek (cokolwiek miałoby to znaczyć :-)). Książka "Rymobranie" idealnie wprost wpasowała się w panujący nastrój. Starsza pokochała ją za humor i niezmiennie wspaniałe ilustracje Pana Maćka, a ja za to, że Starsza absolutnie nie ma możliwości zgadywania jakie słowo ma przeczytać. Często jest tak, że po rozszyfrowaniu pierwszej sylaby nie czyta dalej, a zgaduje jakie to słowo. W "Rymobraniu " takie strzały nie przechodzą. Tytuł drugiego wierszyka brzmi "Michomory". (pierwszy to "Bykini" co dla siedmiolatki jest zbyt trudne) Kiedy Starsza przeczytała "Muchomory" i usłyszała "źle", była niezmiernie zdziwiona. Prawidłowy tytuł wzbudził spazmy śmiechu i chęć dalszego czytania. Co więcej - czynnie uczestniczyła w czytaniu słów wskazanych przeze mnie w poszczególnych wierszykach licząc na słowną zabawę.
Bo jak tu się nie bawić? Wielobłąd, Rysiopis czy też Poszczekalnia budziły w mojej córce niesamowite emocje. Każdy tytuł był przyczynkiem do wymyślania kolejnych słownych wymyślanek. Poszczekalnia wytworzyła krótkołapa (to jamnik) i kościobletki (tabletki dla psa na złe samopoczucie). Pod wpływem Grubelka powstał Dziecianek (bocianek przynoszący dzieci).
Każdy wierszyk jest bardzo starannie dopracowany. Nie ma tu miejsca na niedoróbki, a rymy na prawdę budzą szacunek. Po za tym obrazki... hmmm ... po prostu miodzio. To, że książeczka została wydana w "Platynowej serii" jest gwarantem wysokiej jakości zarówno pod względem wizji jak i foni. Obrazki i dźwięki komponują się wspaniale.
Na zakończenie dodam, że szacunek mojej córci do książeczek wydawanych w Platynowej serii został wyraźnie podkreślony podczas kompletowania przez Nią książek na ulubioną półeczkę. Zbiory prezntują się tak:
Jestem troszkę za stara na tego typu książki, jednak na prezent dla młodszego kuzynostwa wydaje się jak znalazł ;) Co do półek to bardzo podoba mi się niekonwencjonalna forma tej zielonej. Słyszałam też o podwieszanych półkach do których tylko wystarczy mieć spadzisty sufit w pokoju. Pomysł jakże przydatny ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRYMOBRANIE u nas też ma "branie" bo lubimy bawić się słowami tak jak WY :-)A co do półek to właśnie jestem na etapie rozmyślania o półkach podsufitowych w tzw. 'salonie" :-)pozdr!
OdpowiedzUsuńKsiążeczki te nie są raczej dla mnie ze względu na mój wiek. O braku miejsca na ksiązki już nie wspomnę. Może pomysł z przybudówką nie jest wcale taki zły :D
OdpowiedzUsuńAgnieszka Frączek jest mistrzynią! Znamy wiele jej książek.
OdpowiedzUsuńRecenzja "Rymobrania" tak mnie zachęca, że chyba nie tyle wypożyczę, ile kupię tę pozycję ;-)
Dzięki.
Pozdrawiam :-)