sobota, 5 listopada 2011

Magia wyobraźni i "Księga Tris"

Kiedy wchodzę do biblioteki za każdym razem zastanawiam się, w którą stronę skierować swoje kroki. Najczęściej jest to półka z nowościami a najrzadziej... fantastyka. I to jest błąd. Oczywiście nie zawsze człowiek ma ochotę na tego typu literaturę, ale ostatnio - czytając Księgę Tris - przekonałam się, że od czasu do czasu należy odwrócić się od literatury współczesnej i dać ponieść się fantazji. 
Kiedy pół roku temu skończyłam pierwszy tom pt. Księga Sandry aż tupałam ze złości, że się już skończyło. Złość moja była tym większa, że nie był to koniec, który cokolwiek wyjaśniał, o nie... Kiedy więc dorwałam drugi tom z przytupem zabrałam się do czytania. Szybko jednak zwolniłam tempo czytania aby móc delektować się wszechogarniająca magią. 
Kraina Letniomorza po raz kolejny pochłania czytelnika. Czwórka przyjaciół która ledwo otrząsnęła się z przeżyć związanych z trzęsieniem ziemi musi stawić czoło bandzie piratów atakujących Wietrzny Krąg. Piraci mają ułatwione zadanie. Nie dość, że kraina jest osłabiona po trzęsieniu, to jeszcze korsarze dysponują nową zabójczą bronią, której zasady działania są dla czarodziejów tajemnicą. Nasze dzieciaki muszą uporać się nie tylko z niebezpieczeństwem związanym z piracką flotą, ale też z samymi sobą. Okazuje się bowiem, że ich magia jest na tyle silna, że połączyła ich umysły pozwalając łączyć magiczne umiejętności. Problem w tym, że aby współdziałać magią trzeba umieć współpracować, osiągać kompromisy, często cofnąć się tylko po to, aby móc zrobić kolejny krok. Okazuje się, że największą przeszkodą we współpracy są... oni sami. 
Książka jest niesamowita. Snuje swoją baśniową nitkę a czytelnikowi nie pozostaje nic innego jak pleść w swojej głowię pajęczynę opowieści. Czytając nie należy się spieszyć. Delektowanie się szczegółami powieści, dopracowaniem magicznych detali, szczegółami związanymi z "niekonwencjonalnymi" metodami walki - to wszystko daje tej książce drugie dno. Oczywiście że można przemknąć przez fabułę i pędzić ku końcowi ale czy warto? Moim zdaniem nie, tym bardziej że koniec znowu nie zachwyca a jedynie pozostawia grozę oczekiwania na kolejny tom. 
Jeśli macie w domu kominek to weźcie "Księgę Tris", ciepły koc, filiżankę kawy (dobra, może też być herbata) i pozwólcie swojej wyobraźni rozwinąć skrzydła... 


Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Initium. 

2 komentarze:

  1. Mam w domu tom 1, ale nie zabrałam się jeszcze za niego :) Jak tylko przeczytałam, rozejrzę się za dwójeczką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To już ma drugi tom, a ja oczywiście jeszcze pierwszego nie czytałam ;D

    OdpowiedzUsuń