sobota, 10 marca 2012

Droga do kobiety prowadzi przez Różany



Kiedy zaczynałam przygodę z blogiem i recenzowaniem książek obiecałam sobie, że nie będę nadużywać słów typu "bajkowy", "fenomenalny", "śliczny" i wielu innych które może i są emocjonalnym obrazem mojej duszy podczas lektury, ale z profesjonalizmem mają niewiele wspólnego. Przy tej książce nie mogę się powstrzymać - wybaczcie. Książka jest bajkowo niesamowita, śliczna, ciepła jak rogalik z powidłami - taki plaster na serce każdej zabieganej kobietki. 
Główna bohaterka Zosia jest panienką z dobrego domu wychowywaną przez ojca i nianię. Mieszka w dworku w Różanach gdzie uprawia swój ukochany przydomowy ogródek. Jest marzycielką z głową w chmurach, ot Ania z Zielonego Wzgórza tylko że ciut starsza i w polskich realiach. Jak to w romansach bywa jest też mężczyzna, który kocha ją oraz mężczyzna, którego kocha Ona. I bynajmniej  nie jest to jedna i ta sama osoba. Malarz Eryk nieba by jej przychylił, spełnia każde zosine marzenie i jest na każde zawołanie. A Krzysztof? Cóż - to jedyna postać nie budząca mojej sympatii, ale może to i dobrze. Ach - jest też moja ulubienica Marianna, przyjaciółka Zosi, która stanowi głos rozsądku w jej rozmarzonej główce. Marianna twardo stoi na ziemi, uwielbia alkohole produkowane przez ojca Zosi i nie lubi Krzysztofa, co moim zdaniem nie jest trudne. 
Obok sielankowych problemów Zosi gdzieś w tle poznajemy losy niani Zosi, Zuzanny. Wojenna zawierucha komplikuje życie panienki z dobrego domu i zaskakująco łączy się z losami Zosi...
Książka jest... po prostu bajkowa. Zareagowałam na nią tak, jak moja ośmioletnia Starsza na opowieści o księżniczkach. Zatopiłam się w lekturze, czując się niesamowicie dobrze wśród bohaterów powieści. 
Podkreślić trzeba jedno. Książka jest taka jak jej okładka. Lekka wręcz do przesady, mocno przewidywalna i słodka do przesytu. Ale przecież w bajkach o to chodzi, prawda? Jest księżniczka, jest zła czarownica, jest też książę, który na pewno pokona wszystkie przeciwności losu i wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie. Każdy, kto potraktuje historię Różan właśnie tak będzie zachwycony. 
Opowieść snuje się lekko i leniwie co wcale nie znaczy że nudno. Wcale nie. Perypetie bohaterów są ciekawe, a dodatkowo autorka ma rękę (czy też pióro) do świetnych dialogów. W powieści wdzięcznie zamieszcza kilka dowcipów, okrasza dialogi nutką szyderstwa, bohaterzy nie są milczkami, a ich rozmowy kilka razy wprowadziły mnie w szampański nastrój. 
Minus książka ma jeden. Straszliwe "kółeczko" z ceną na przepięknej okładce. Ukatrupiłabym tego, kto to wymyślił. Jak można tak piękne zdjęcie tak oszpecić!
Wiosna moje miłe Panie! Czas wyciągnąć klapeczki, zwiewne sukieneczki i schować wielgachne swetry i buciory. Czas sięgnąć po lekką lekturę, która pozwoli naszym główkom przewietrzyć swoje szufladki. Książka "Droga do Różan" jest przepustką do romantycznej wiosny i bajkowej literackiej przygody...

Wydawnictwo Otwarte szykuje dla żeńskiej części czytelniczek kolejne literackie niespodzianki. 


2 komentarze:

  1. Dziś będę w pobliżu empika i obawiam się że nie wytrzymam i dziś w końcu ją kupię !

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam ponad połowę i nie mogę się z Tobą nie zgodzić - jest bajkowa, śliczna i jak okładka, a kółeczko jest okropne! Również uwielbiam Mariannę, Krzysztofa nie lubię - to taki typ faceta, który myśli zdecydowanie jedną częścią ciała i nie jest to głowa.
    Miłej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń