Są książki śmieszne, są ksiażki sensacyjne, są też książki straszne. Nie chodzi mi o książki z wampirami czy też thillery, bo takich nie lubię. Chodzi mi raczej o taki strach życiowy, o strach przed tym co może się wydarzyć. Kiedy książka jest słaba, taki strach jest odczuwany jakoś tak sztucznie. Jednak kiedy książka jest dobra, a autor gra rolę swoistego rodzaju psychologa grając czytelnikowi na emocjach i uczuciach... wtedy się dzieje dużo.
Stalking jest pojęciem stosunkowo młodym i dającym wiele do myślenia. Nie każdemu bowiem mieści się w głowie, że kwiaty, prezenty sms-y i miłosne wyznania mogą przybrać cechy psychicznego znęcania się nad wybranką serca. Mogą zniszczyć życie obdarowywanej osobie, co więcej - mogą pozostawić rany w psychice do końca życia.
Młoda, śliczna Julia jest dziewczyną jakich wiele. Mieszka z koleżankami w wynajętym mieszkaniu, pracuje i próbuje ułożyć sobie życie. Ma wiecznie pracującego chłopaka, przyjaciół i rodziców, którzy wspierają ją na każdym kroku. Pewnego dnia otrzymuje wielki bukiet kwiatów. Jeden bukiet przemienia się w setki wiązanek, tysiące sms - ów, prezenty, upominki.... Początkowo wszystkim dookoła wydaje się to bardzo romantyczne. Cichy wielbiciel zbyt nieśmiały by się ujawnić - która kobieta o tym nie marzy? Problem w tym, że ten wielbiciel wysyła dziennie setki sms - ów, często o lekkim zabarwieniu erotycznym, co więcej otumania Julię, wnika w jej mózg i niszczy jej życie.
"Cichy wielbiciel" jest specyficznym kryminałem. Tu nie ma zbrodni i zagadki w stylu kto zabił. Nie ulega jednak wątpliwości że jest ofiara i jest sprawca. Jest nawet specyficzna zbrodnia zwana stalkingiem, która od niedawna w polskim kodeksie karnym zagrożona jest karą pozbawienia wolności do lat trzech lub, w przypadku doprowadzenia ofiary do próby samobójczej, do 10 lat.
Olga Rudnicka po lekturze "Cichego wielbiciela" ogromnie zyskała w moich oczach. Jest autorką niesamowicie wnikliwą, mistrzynią kreowania postaci. Każda postać w tej książce jest dogłębnie przemyślana; przyjaciółki, współlokatorki, mama, nawet właścicielka kwiaciarni - każda z tych postaci jest odpowiednio przedstawiona i wyposażona w niezbędne dla akcji cechy charakteru.
Książkę czyta się - a właściwie pochłania - cudownie lekko i pasjonująco. Sprawne pióro, wartka akcja, ciekawy temat, wszytko to składa się na lekturę godną polecenia.
Mnie też podobała się szalenie. To jednak dobra książka :)
OdpowiedzUsuńInteresująca recenzja, myślę, że powinnam się bliżej przyjrzeć tej książeczce :) Pozdrawiam ciepło i zapraszam do siebie: http://ksiazkowakrainalagodnosci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńA ja wiedziałam,że Olga Rudnicka ma w sobie potencjał. Myślę, że z kolejną książką będzie jeszcze lepsza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam