wtorek, 4 grudnia 2012

Thorgal, powieść czy komiks?

Za górami, za lasami... tak zaczyna się większość bajek dla dzieci. Chciałoby się powiedzieć: szkoda, że tylko dla dzieci, ale nie ma co żałować. Bajki dla dorosłych zaczynają się może mniej przewidywalnie i efektownie, ale jak już się trafi na dobrą bajkę to pochłonie ona dorosłego czytelnika jak "Piotruś Pan" pochłania każdego małego odbiorcę. Tak właśnie ostatnio trafiłam. 
"Thorgal. Wyprawa do krainy cieni" początkowo nie zachęcał. Wręcz  odpychał rysunkową okładką i świadomością, że powieść powstała na kanwie komiksu. Z ciekawością zajrzałam na stronę poświęconą Thorgalowi i osłupiałam. 33 tomy serii głównej, a do tego serie poboczne... pomyślałam sobie, że przy takiej ilości fanów i tak rozbudowanej fabule książka musi być dobra. W sobotę rano usiadłam w fotelu i wśliznęłam się do magicznego świata Thorgala. Książka na tyle mnie pochłonęła, że po kilku godzinach zamknęłam ją z uczuciem niedosytu, oczarowania fabułą i rozczarowania, że tak mało. 
Thorgala poznajemy w sielankowej atmosferze zbioru plonów. Wraz z przyjaciółmi i ukochaną Aaricią raduje się, że zimą mieszkańcy wioski nie zaznają głodu i spokojnie przetrwają najcięższy okres. Radość nie trwa jednak długo. Okazuje, się że córka przywódcy wioski zakochała się w Thorgalu i - górnolotnie rzecz ujmując - z miłości wplątuje siebie i Thorgala w niezłe tarapaty. Bohater zmuszony jest opuścić przyjaciół, Aaricię i swoje nienarodzone jeszcze dziecko, aby ratować zarówno siebie jak i swoją rodzinę. Walczy w obronie własnego życia i kiedy już wydaje się, że zwyciężył pokonuje go ... na szczęście się podnosi... by udać się w niesamowitą podróż.... a kiedy już z niej powraca bogatszy o wiedzę na temat swojej rodziny a uboższy o... eh, próba przedstawienia fabuły tak, aby nie zdradzić szczegółów w przypadku tej powieści jest zupełnie niemożliwa. To własnie - moim zdaniem - świadczy o wysokiej klasie powieści. 
Powieść napisana jest bardzo lekko. Pomimo dość twardych realiów życia głównych bohaterów, walki wręcz, trucia przeciwników i nieugiętych charakterów, czytelnik unosi się nad fabułą oglądając ją nieco z boku. I tak własnie powinno być. Przecież to bajka i zbyt mocne utożsamianie się z bohaterami nie jest raczej wskazane. Wolę raczej czytając obserwować, analizować i zachwycać się dopracowanymi szczegółami krainy Thorgala. 
Książka, jak dobra baśń, wciągnęła mnie niczym wir, przerobiła na lewą stronę, po czym "wypluła" pełną wrażeń i niedosytu. Nie dość, że nie znam pierwszego tomu (biblioteko, nadchodzę!) to jeszcze świadomość istnienia 33 tomów komiksu wskazuje, że powieść właściwie nawet się dobrze nie rozkręciła. Jeżeli tak rzeczywiście jest, to czekam z niecierpliwością na kolejne tomy.     

2 komentarze:

  1. Czego to ludzie nie wymyślą! Powieść na kanwie komiksu?! A komiksowy Thorgal w pewnym momencie zaczął zjadać własny ogon.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bu.
    Komiks odpycha? Szkoda.

    OdpowiedzUsuń