Ale się uśmiałam czytając tę książkę...
:-))) Świetna, napisana z humorem i typowo babskim zacięciem. Książka o
przyjaźni, miłości, odrzuceniu, rozterkach, a przede wszystkim kobiecym
świecie, tak innym od typowo męskiego.
Izabela Nowak jest samodzielną i
wyemancypowaną kobietką, która postanawia wieść życie wolne od facetów. Mieszka
w Szczecinie w mieszkanku położonym w samym centrum wraz z ogromnym psem
Sambą i córką Felą przygotowującą się do matury. Oprócz tego w jej życiu dominują
koleżanki z czasów liceum. "Dziewczynki" są niesamowite. Całym sercem
oddają się przyjaźni, są na każde zawołanie, a główne życie towarzyskie
prowadzą na specjalnym forum funkcjonującym w necie. Życie Izabeli było
poukładane i toczyło się gładko dopóki na horyzoncie nie pojawił się
facet. Przystojny, szarmancki, czuły, delikatny... i żonaty. Iza musi całkowicie
zmienić swój system wartości. Bycie trzecią nie należy do szczytu marzeń
kobiety. Życie Izabeli przewraca się do góry nogami, a każda sytuacja „sercowa”
jest mocno komentowana przez dziewczynki. Są one dość okrutne w swoich
komentarzach. Każdą romantyczną sytuację obdzierają z uroku ukazując jej
tandetność i tchórzostwo mężczyzny, który nie potrafi podjąć decyzji i zmienić
swojego życia. To okrucieństwo ma jednak niesamowity smaczek i powoduje salwy
śmiechu u czytelnika. Obok wątku romansowego (szczerze mówiąc przewidywalnego i
lekko tandetnego) wije się kilka innych historyjek dużo, dużo lepszych. Iza z
wykształcenia jest rusycystką. Czytając powieść, z niecierpliwością czekałam na
historyjki o uczelni, studentach i urokach języka rosyjskiego. Jedna z
dziewczynek "Caryca" jest krawcową co daje pole do popisu w
dyskusjach nad kieckami, stylem i modą. Te i wiele, wiele innych sytuacji to
jest (jak dla mnie) kręgosłup tej powieści. A romansik? Cóż, być musi jak nitka
splatająca wszystko w całość.
Książka jest z gatunku tych, które się
albo kocha, albo nienawidzi. Ciągłe "klekotanie" przyjaciółek może
drażnić, jednak ja pokochałam te rozmowy. Lekki język książki i cięte pióro autorki
spowodowały, że czytając często „kwiczałam” ze śmiechu. A już opowieści o
całkowitym braku umiejętności bohaterki prowadzenia samochodu i sytuacjach z
tym związanych... bajka! Wyobraźcie sobie, że stoicie na przystanku
tramwajowym, a tu po torowisku podjeżdża "elka", kulturalnie staje na
przystanku, a następnie odjeżdża przy rechotaniu instruktora. Myślałam, że się
uduszę czytając te historyjki.
Książka jest dość obszerna (prawie 600
stron) co na początku powieści przyjęłam z lekkim przerażeniem. Taka ilość
ploteczek i babskiego gadania lekko mnie przerażała. Nic bardziej mylnego!
Przemknęłam przez książkę jak wiatr. Niestety książka z racji objętości nie
należy do tanich. Na szczęście znalazłam ofertę na CupoNation.pl, która pozwala kupić książkę sporo
taniej np. w księgarni online Empik – u. Nawiasem mówiąc CupoNation jest moim odkryciem internetowym ostatnich dni – zerknijcie bo warto.
Dla mnie książka ma jeszcze jeden plus.
Otóż akcja dzieje się w moim rodzinnym mieście Szczecinie. Park, do którego
Izabela chodziła na spacery z psem, pomnik Mickiewicza, czy też kawiarnia na 22
piętrze biurowca, z której instruktor jazdy pokazywał Izabeli miasto - wszystko
to jest mi znane i bliskie memu sercu. To powodowało, że oprócz śmiechu,
książka budziła we mnie ciepłe odruchy serca.
Bardzo dziękuję autorce za tę książkę.
Uśmiałam się serdecznie, a chwile spędzone nad powieścią podarowały mi
niesamowity oddech od codziennego życia.
Polecam każdemu, kto ma ochotę na typowe
babskie czytadło. Nie oczekujcie szybkiej akcji i kryminalnej zagadki.
Otrzymacie za to, świetne dialogi, przezabawne sytuacje i chwile prawdziwego
relaksu.
Na zakończenie dodam, że książka ma
swoja kontynuację pt. „Wieczór Panieński”. Już nie mogę się doczekać, kiedy
dorwę ją w swoje łapki. A nastąpi to dość szybko bo również jest dostępna w
Empiku, a z racji różnorakich promocji i mojego ostatniego internetowego
odkrycia mam nadzieję nabyć ją taniej niż po cenie „okładkowej”…
Ja już aliczyłam "Wieczór panieński".Czytanie i śmiech jaki książka wywołuje to chyba najlepsza gimnastyka brzucha ,jaką miałam okazję spróbować! "Zdziry" dały radę!
OdpowiedzUsuńDzisiejszy zbieg okoliczności: rano przeczytałam Twoją recenzję tej powieści, a podczas popołudniowej wizyty w bibliotece od razu wpadła mi w oko z regału ze "zwrotami". Wypożyczyłam ją więc i mam nadzieję na relaksującą lekturę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń