sobota, 3 listopada 2012

Kamienica przy Kruczej

 Mam ostatnio czas polskiej literatury. Kilka dni temu skończyłam "Tam, gdzie spadają Anioły" Doroty Terakowskiej. Nie była to literatura lekka i łatwa (chociaż przyjemna), postanowiłam więc literacko odpocząć. Sięgnęłam po "Kamienicę przy Kruczej i ... pokochałam ją. 
Antosia jest dziesięcioletnim, mądrym dzieckiem. Jej rodzice postanawiają odkryć przed dziewczynką ich rodzinną tajemnicę o tym, że nie są jej biologicznymi rodzicami... 
Kamienica przy Kruczej w przedwojennej Warszawie jest domem z duszą. Wszyscy mieszkańcy znają się i darzą sympatią, pomagają też sobie wzajemnie w miarę możliwości. Losy mieszkańców kamienicy przeplatają się niczym gałęzie winorośli. Kiedy nadchodzi wojna lokatorzy próbują znaleźć się w nowej rzeczywistości. Niestety nie jest łatwo. Pomału wszystkie sklepy na parterze kamienicy przestają funkcjonować (choć długo po zamknięciu działają jeszcze "od tyłu" zaopatrując tylko mieszkańców kamienicy). Mieszkańcy boją się o przyszłość swoją i swoich bliskich. Główny bohater Szymon Korblum jest Żydem, co w tamtych czasach oznaczało śmierć. Jego żona Magda wprawdzie nie jest Żydówką, ale kocha swojego męża do szaleństwa i postanawia postępować zgodnie z maksymą: "Ubi tu Caius ibi ego Caia". Wiadomo jednak, że wojennej poniewierki na pewno nie przeżyje ich maleńka córeczka...
Losy bohaterów uroczo snują się przez kartki książki. Jedni się pojawiają, inni odchodzą, giną lub po prostu  wyprowadzają się; wszystkich łączy jeden adres - Krucza 46. Określenie uroczo nie oznacza, że książka jest cukierkowa, o nie... losy wielu osób są tragiczne. Giną dzieci, zapada się schron grzebiąc ukrytych tam ludzi, przeprowadzane są łapanki i egzekucje. Poznajemy obozowe losy (nie powiem kogo), rozpacz po utracie bliskich i radość z przypadkowych, a jakże ważnych spotkań. Określenie uroczo odnosi się raczej do sposobu napisania książki. Autorka Pani Ulatowska musi być bardzo ciepłą osobą, ponieważ jej powieść jest jak piecyk. Grzeje serce czytelnika i napełnia je dobrą energią. 
Współczesna Krucza 46
Losy bohaterów (raz jednych raz drugich) czytelnik może śledzić nawet w czasach, kiedy kamienica przy Kruczej 46 przestaje istnieć. Jej lokatorzy zostają rozsypani po warszawskich betonowych osiedlach jednak nadal wspierają się i pomagają sobie wzajemnie. Oczywiście tajemnica pochodzenia Tosi szybko się wyjaśnia, pozostają jednak niewiadome losy jej rodziców. Rozwiązanie tej zagadki poznajemy na końcu książki i jest ono dość zaskakujące. 
Autorka zastosowała ciekawy zabieg literacki, dość często spotykany i bardzo przeze mnie lubiany. Zabiera nas bowiem w podróż od lat przedwojennych aż po rok 2000, jednak nie chronologicznie, a skacząc pomiędzy datami niczym w machinie czasu. Dzięki temu wiele tajemnic jest bardziej tajemniczych a inne aspekty życia bohaterów znamy jeszcze zanim się w ich życiu wydarzyły. 
Kiedy zobaczyłam okładkę książki byłam ciekawa jak naprawdę wygląda kamienica przy Kruczej 46. Niestety jest to obecnie nieciekawy budynek. Pozostaje nam wyobraźnia... 
Polecam wszystkim molom książkowym lubiącym długie jesienne wieczory z kocykiem, herbatką i dobrym - naprawdę dobrym - czytadłem. Nawiasem mówiąc nie lubię słowa "czytadło". Ma ono wydźwięk pejoratywny, a przecież nie każde czytadło to marna literatura. "Kamienica przy Kruczej" jest właśnie książką, na którą należałoby wymyślić nowe określenie znaczące tyle co "bardzo dobre czytadło". 

3 komentarze:

  1. Książkę bardzo chciałabym poznać tak jak i twórczość Pani Ulatowskiej.

    Czy ja dobrze widzę, zmiany na blogu??? Moim zdanie jest o wiele lepiej niż było :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna recenzja :)
    Mnie zachęciłaś do lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie skończyłam czytać tę książkę.Jestem zmęczona.Nie treścią,bo naprawdę niezła.Jest coś co mi przeszkadza u tej autorki.Zaczynanie zdań od i,a,że.Zdania rozwleczone bez sensu i bez sensu poskładane.Przecinki powstawiane tam,gdzie ich być nie powinno itd.,itp.Składnia i gramatyka wbrew temu wszystkiemu,czego mnie uczono na języku polskim.Myślę jednak,że pisać nie każdy może!Ciekawa jetem co na tę książkę powiedziałby profesor Miodek!

    OdpowiedzUsuń