Dawno, dawno temu, kiedy miałam ...naście lat, uwielbiałam książki zaliczane do tzw. literatury młodzieżowej. Twórczość Ożogowskiej czy też Bahdaja była przeze mnie hołubiona i wynoszona na piedestały, a już "Tajemnicę zielonej pieczęci" pochłonęłam dziesiątki razy. Smutno mi więc jest, kiedy patrzę na półki w księgarniach pełne wampirów, "monster high", i okładek z anorektycznie chudymi nastolatkami. Co moja pociecha będzie czytać za kilka lat? Czy będę zmuszona walczyć o gust literacki mojej córki starociami z własnej półki? Czy znajdę Wydawnictwo, które przyjdzie mi z pomocą?
Okazało się że panikuję. Jest kilka świetnych wznowień literatury młodzieżowej,(chociaż "Tajemnicy zielonej pieczęci" nie znalazłam) ale są też świetne nowości. Taką właśnie perełką jest "Tajemnica namokniętej gąbki", która zdobyła moje serce i przeniosła mnie w dawny świat nastoletnich czasów.
Pewnego dnia w szkole Bratka i Ziutka zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Kreda jest ciągle wilgotna i śmierdzi glonami, gąbka prawie tonie w śmierdzącej wodzie, a w toalecie dziewcząt ciągle stoi kałuża. Rezolutni chłopcy postanawiają przeprowadzić własne śledztwo. Nie trwa ono długo, a wyniki są zdumiewające. Szkoda, że nie mogę napisać więcej, żeby nie popsuć lektury. Dodam tylko, że chłopcy wskutek swoich poszukiwań zdobędą niesamowitą przyjaciółkę i przekonają się, że ich siostry zasługują na szacunek.
Książka jest świetna; po prostu "czadowa" jak mówi moja córka. Autorka Pani Zofia Stanecka zaimponowała mi umiejętnością dotarcia do młodych serduszek. Tu nie ma zbędnych i przydługich opisów. Akcja rozwija się od samego początku. Jeszcze dobrze nie zapamiętałam imion bohaterów, a już wpadłam po uszy w śledztwo Bratka i Ziutka. Na kolejnych kartkach powieści nie ma chwili na odpoczynek. Akcja toczy się wartko i ciekawie; właściwie cały czas coś się dzieje. A zakończenie? Oczywiście z mocnym przytupem. Kiedy odwracałam ostatnią kartkę zdziwiona zerknęłam na spis treści. To już? Koniec? Szkoda... Tempo i lekkość czytania potęgują krótkie rozdziały i świetne ilustracje p. Anny Sędziwy. Obrazki są czarno - białe; właściwie to są lekkie grafiki, które wspaniale pomagają odpocząć od literek. (W serwisie Qlturka znalazłam te same ilustracje w wersji kolorowej, jednak przyznam, że te książkowe bardziej przypadły mi do gustu)


"Tajemnica namokniętej gąbki" jest naprawdę godna polecenia. Wszystkim.
Jako miłośniczka książek Ożogowskiej czuję się zachęcona tą recenzją :-)
OdpowiedzUsuńBardzo cenię sobie czytanie, a dzięki Tobie wiem, które pozycje są wartościowe i ciekawe. Dlatego postanowiłam wyrazić Ci moją sympatię i uznanie poprzez zabawę “Liebster blog” Zapraszam do siebie http://szmaciankidlajulkimanki.blogspot.com/2012/11/a-co-mi-tam.html
OdpowiedzUsuń