Pewnego dnia będąc z wizytą u przyjaciół zauważyłam na półce książkę. Przyjaciele należą do zaufanej ciżby książkochłonów, którzy mają tę rzadką cechę, że książki pożyczone oddają, a i swoich woluminów pilnują. Wiedząc, że zaufanie w powyższych kwestiach działa tu w dwie strony, cichutko szepnęłam Pani domu do uszka: "Mogę pożyczyć?" Pani domu wspaniałomyślnie zgodziła się pod warunkiem, że oddam w rozsądnym terminie. I tu nastąpił klops.
Trzy pokolenia kobiet, których losy niczym bluszcz oplatają się wokół życia Estebana Trueby. Każda z tych kobiet jest dla niego zarówno niezmierzonym szczęściem jak i osobistą tragedią. Każdą kocha Go do szaleństwa; miłością, która boli i krzywdzi. Każda z nich kocha jednocześnie do bólu Go nienawidząc. Losy bohaterów snują się przez dziesięciolecia przeplatając się burzliwą historią Chile.
Książkę początkowo czytało mi się wspaniale. Ot mistrzowsko napisana saga - trochę tajemnicza, trochę mistyczna, z nutką konserwatyzmu. Wszechobecna magia i pojawiające się duchy towarzyszące wszystkim kobietom Estebana powodują, że powieść est wyjątkowa. Niestety im dalej w las tym... hmmm, tym drzew mniej. Bo z upływającymi stronicami powieści moja ciekawość dalszych losów bohaterów malała ustępując miejsca znudzeniu i znużeniu. Końcówkę po prostu wymęczyłam gnana terminem zwrotu książki. Gdyby nie to, że właścicielka książki lubi dyskutować nad pożyczonymi woluminami pewnie porzuciłabym ją niedoczytaną.
Cóż - w necie jest wiele recenzji, które wychwalają "Dom duchów" pod niebiosa. Niestety nie dołączę do tych głosów. Książka jest świetnie pomyślana, niestety psują ją wątki historyczne. Moim zdaniem to co miało książkę upiększyć tylko jej zaszkodziło. A szkoda.
Tej książki nie mam, a słyszałam, że jest świetna. Marzy mi się skompletowanie tej serii Allende.
OdpowiedzUsuńA mnie zachwyciła jako całość. Szkoda, że nie miałaś więcej czasu...
OdpowiedzUsuń