Kryminał. Mroczny, krwawy (ale tylko troszkę), trup się ściele - prawdziwy kryminał. No tak. Problem tylko w tym, że ja lubię zgadywać, kto zabił, a tu od razu wiadomo kto. Wiadomo nawet jak. Z powyższego opisu należy więc usunąć słowo kryminał i, pomimo tego, co wydawca pisze na okładce ksiażki, zastąpić je określeniem "psychologiczna powieść sensacyjna". A może nie... może właśnie psychologiczny kryminał... Nie wiem. Czy mi się podobało? Też nie wiem.
W pewien deszczowy wieczór Torri Connelly w zakrawionym szlafroku wpadła do domu swojego sąsiada. Z płaczem poinformowała go, że wraz z mężem zostali napadnięci we własnym domu. Mąż został zastrzelony, a Torri udało się uciec. Wprawdzie została postrzelona, na szczęście przeżyła. Szybko okazuje się, że wersja Torri nie do końca odpowiada prawdzie. Mąż rzeczywiście został zastrzelony, jednak nie przez obcego napastnika, a właśnie przez Torri, która po dokonaniu morderstwa, szukając dla siebie alibi sama postrzeliła się w nogę. Krok po kroku, strona po stronie, czytelnik odkrywa mroczną prawdę o Torri. Autor robi ze swojej bohaterki prawdziwe czarne indywiduum. Aż dziw, że Policja do tej pory przymykała oczy na jej poczynania. Do tego wszystkiego okazuje się, że Torri ma siostrę bliźniaczkę Laine. Kobieta przerysowana jest zupełnie w drugą stronę. Naiwna i nieporadna, ciągle pozostaje w cieniu swojej niedobrej siostry. Kiedy Torri robi coś złego, Laine udaje, że tego nie widzi. No niestety - nie kupuję tego.
Pomimo powyższych uwag należy wyraźnie powiedzieć, że pomysł na powieść autor miał naprawdę dobry. Główna bohaterka - prawdziwa femme fatale - robi wkoło siębie sporo zamieszania. Jest bardzo pewna siebie i nie przyjmuje do wiadomości, że jej pomysły mogą się nie powieść. Gdyby tylko autor nie przerysował pozostałych bohaterów byłoby pikuś. Niestety - wszyscy pozostali są wykreowani na ślepych półgłówków, którzy w ogóle nie zauważają, co się dzieje dookoła nich. Jedna Torri jest w stanie zabić pół miasta i nikt tego nie zauważy. Autorowi chyba zabrakło pomysłu na bohaterów przeciwstawnych Torri. Jej siła i pewność siebie wymknęła się spod kontroli. Jak z tego wybrnął? Spłaszczył pozostałych bohaterów zabierając z tortu wisienkę... i krem też. Został suchy biszkopt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz