sobota, 9 października 2010

Dziewczyna która igrała... z czytelnikiem

Przeczytałam drugi tom trylogii "Millennium" i tak jak przy pierwszym zapytuję: "Skąd ten zachwyt?" Taki chyba los książek okrzykniętych bezcelerami - jak trafią w ręce czytelnika, to każdy oczekuje ognia i burzy. A tu raczej ... kapuśniaczek. Przyznać muszę, że gdybym nigdy wcześniej nie słyszała o trylogii Stiega Larssona i dostała te książki w swoje ręce byłabym oczarowana. To właśnie jest niesprawiedliwe podejście do książek. I właśnie dlatego chciałabym mieć możliwość odkrycia książki "SUPER", takiej o której robi się głośno w momencie, kiedy ja już ją znam. Niestety trylogia "Millennium" dotarła do mnie odarta z takiej świeżości. 
Fabuły streszczać nie będę, bo przecież każdy już czytał i zna, a nawet jeżeli nie czytał, to na pewno planuje więc nie będę psuć przyjemności. Dość powiedzieć, że po pierwszym tomie historia płynnie trwa dalej, co więcej - po drugim tomie nie sposób nie sięgnąć po trzeci. Wątki genialnie się przeplatają, zaskakuje mnogość bohaterów i ich wzajemne powiązania. Mnie osobiście zaskoczyła również dbałość o szczegóły. Lubię w książkach dopatrywać się nieścisłości, a co tu ukrywać - im większa objętościowo, tym o nie łatwiej. A tu niespodzianka - wszystko przemyślane. 
"Dziewczynę" czyta się fenomenalnie gładko. Język Larssona (co na pewno jest też zasługą tłumacza) przypomina bajanie. Jest płynny i taki... jakbym czytała bajkę dla dorosłych. Lekturę ułatwiają też krótkie rozdziały idealnie budujące klimat. Rozczarowała mnie natomiast sama intryga. Może i czytelnik nie zna odpowiedzi na sakramentalne w kryminałach pytanie "Kto zabił?", za to z całą pewnością wie kto nie zabił. Tymczasem autor naiwnie próbuje tego nie zauważać. I to mnie drażniło okrutnie. 
Podsumowując - warto przeczytać po to, aby zachwycić się kunsztem pisarskim, ale na super intrygę, która zaskoczy nie należy się nastawiać. No może przy samym końcu powieści....jest element zaskoczenia, ale to stanowczo za późno.  

6 komentarzy:

  1. Tak to bywa, u mnie też recenzje rozbudzają czasem nie wiadomo jakie oczekiwania, a jak zaczynam czytać to się zastanawiam czy aby na pewno była mowa o tej samej książce;)

    OdpowiedzUsuń
  2. dla mnie to i tak najlepsza z części :) ja czytałam jeszcze wtedy, gdy było o niej tak średnio głośno i to nie przeszkodziło cieszyć się lekturą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam na półce i planuję wreszcie przeczytać, żeby zorientować się, czy słuszne są te wszystkie ochy i achy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książki dobre, a ich problemem jest lekkie przereklamowanie :) Człowiek się spodziewa wielkiego bum, a dostaje dobrze skonstruowany kryminał, w którym krok po kroku odkrywa karty :)
    Gdyby się tyle o nich nie słyszało i nie czytało przez pryzmat tych wszystkich ochów i achów na pewno odbierane by były z większym entuzjazmem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja się od jakiegoś czasu zamierzam na pierwszy tom ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Początek tej książki był trochę ciężki dla mnie, ale później akcja się rozwinęła. Książki czy filmy szeroko rozreklamowane zwykle czytam/oglądam długo po premierze.

    OdpowiedzUsuń