czwartek, 7 lipca 2011

Czary i magia w służbie srebrnego talizmanu

Książki dla dzieci w moim domu są wyjątkowo poważane. Szanuję je zarówno ja jak i mój Mąż, a co za tym idzie Starsza również (Młodszy? Cóż, szanuje te z kartonowymi kartami, na inne spuśćmy zasłonę milczenia :-)). Dlatego kiedy w szkole w ostatnich dniach nauki zaproszono dzieci na spotkanie z autorką książek  Starsza szalała z radości. I cóż z tego, że żadnej książki Pani Joanny M. Chmielewskiej nie zna? Ale pozna, co więcej - spotka prawdziwą autorkę książek! AUTORKĘ!!! Ciężko przekazać jej euforię, ale zapewniam Was, że była godna podziwu. W dzień spotkania Starsza zaopatrzona w kasę na książkę, z wypiekami na twarzy pofrunęła do szkoły i ... wróciła z jeszcze większymi wypiekami, książką pod pachą i autografem. No cóż - pomyślałam - będziemy czytać, cokolwiek by to nie było. Po kilku stronach ja również byłam zachwycona!
Michał - całkiem zwyczajny chłopiec - ma zwykłą rodzinę, kolegów i niesamowitą przygodę przed sobą. Pewnego dnia okazuje się, że został wybrany do wykonania niesamowitego zadania. W krainie Wielkich Niedźwiedzi jest potwór, który żyje dzięki złym emocjom - nienawiści, złości, złośliwości. Tylko zwykły chłopiec, który radzi sobie z własnymi emocjami może potwora pokonać. Niestety sam skazany jest na niepowodzenie. Musi współdziałać i liczyć na pomoc swoich przyjaciół. Zanim jednak przystąpi do wykonania zadania czeka go wiele przygód. Spotyka Kleksiaki, Mądrzaki  i wiele innych niesamowitych istot. Co więcej - odwiedzi miasto zapomnienia, gdzie spotka go pierwsza miłość... dla mojej Starszej bardzo ważne jest to, że miłość ta jest piegowata...
Starsza zakochała się w powieści a ja razem z nią. Starsza pokochała niesamowite przygody, niespotykane postacie i akcję szybszą niż błyskawica. A ja? Ja pokochałam delikatne nauki przekazywane dzieciakom o tym, jak radzić sobie z emocjami i o tym, że nie można dać porywać się fali złości. Moja siedmiolatka nie do końca zrozumiała te wskazówki, ale myślę że wrócimy jeszcze do tej książki za kilka miesięcy. Za kilka lat również. 
Autorka książki ma lekkie pióro co powoduje, że historia płynie jak rzeka. Każde zdarzenie łączy się z poprzednim, nowe postacie ukazują się i po kilku zdaniach czytelnik ma wrażenie, że od dawna jest ich przyjacielem. Starsza ukochała kleksiaki, a moim ulubieńcem był Kwintylian - miś, od którego wszystko się zaczęło. 
Na zakończenie dodam, że ukazała się druga część książki pt. "Neska i srebrny talizman". Starsza aż skacze ze zniecierpliwienia, głównie dlatego, że bohaterką tym razem jest dziewczynka.  
P.S. Moje serdeczne podziękowania dla autorki za "upstrzenie" twarzy Sandry piegami i piękne określenie tych kropeczek jako "pocałunki słońca". Piegi na nosie Starszej nabrały zupełnie nowego znaczenia :-) 

3 komentarze:

  1. Może kupią ją dla Patryczka? Jeszcze mały z niego brzdąc, ale tak kusisz, że oprzeć się nie potrafię:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale to muszą być przeżycia :) Super,że szkoła organizuje takie spotkania!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam się bez bicia, że nie dziwię się Starszej dlaczego tak "szalała" z [powodu tego spotkania. przecież to zawsze jest dla nas czytelników wielkie przeżycie ^^ Szkoda, że moja szkoła nie organizuje takich spotkań ;P

    OdpowiedzUsuń