Moje dzieci mają zupełnie różne gusta czytelnicze. Przyczyna jest prosta. Różnica wieku. Starsza zaczyna sięgać po "Dzieci z Bulerbyn" i "Tajemniczy ogród", a Młodszy? Młodszy zaczyna sięgać, po prostu. Po cokolwiek, co można złapać w łapki, wdrapać się na kolana i zawołać z zapałem "Psiecitaj mi". Była już seria o "Kubusiu Puchatku", był "Tupcio Chrupcio", a ostatnio jest Maks. Książeczka o Maksie jest jedną z niewielu pozycji wertowanych jednocześnie przez moje dzieci. Starsza z przyjemnością czyta młodszemu bratu chłonącemu każde Jej słowo...
Maks jest przesympatycznym hipopotamem, który uczy się życia na własnych błędach. Pewnego dnia zaprzyjaźnił się z myszką Klarą. Dawał jej ciasteczka i naprawdę ją polubił. Niestety Klara - jak na myszkę przystało - gryzła wszystko co napotkała na swojej drodze i Maks musiał zrozumieć, że myszkę należy przeprowadzić na pola. Jako mądry hipopotamek prędko pogodził się z tą koniecznością. Gorzej Maks wyszedł na nauce liczenia. Ponieważ liczył ciasteczka i banany (które następnie zjadał) w krótkim czasie rozbolał go brzuszek i jedyne co mu zostało, to liczenie kropelek na ból brzuszka. A już historia z muchą i miodkiem stosowanym zamiast packi na muchy zdobyła szturmem nasze wieczorne czytanie!


Świetna książeczka głównie dla małych czytelników - "oglądaczy". Nie ulega wątpliwości, że Ci starsi, którzy z oglądaczy zmieniają się pomału w "czytaczy" również pokochają małego Maksa
A moja rodzina - podkreślam, że cała - czeka z niecierpliwością na kolejne tomiki o przygodach Maksa który szturmem zdobył nasze czytelnicze życie.
Maks podbił serca również moich chłopaków. Książeczka ślicznie ilustrowana. Również z niecierpliwością czekamy na kolejne książki z tej serii. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMaks i u nas króluje!!!!!
OdpowiedzUsuńPierwsza książeczka, którą moj synek czyta samodzielnie :)
Mamy Maksa i przyjaciół ;) Przepiękna jest :)
OdpowiedzUsuń