Młodszy otrzymując do spożycia posiłki sypkie (patrz: vibovit, oranżadka w proszku lub kulki czekoladowe do pochrupania) domaga się zawsze wsypania ich do miseczki. Ostatnio otrzymał do łapek kulki w miseczce szklanej, a nie ukochanej plastikowej rodem z Ikei. Szczerze mówiąc dając mu kuleczki po prostu zagapiłam się i nie pomyślałam o możliwych konsekwencjach. Młody patrząc na mnie zmarszczył brwi i stwierdził:
Mama! Ja chcę kulki w miseczce plastikowej, a nie takiej ZBITKOWEJ!
:) A skoro o wsypywaniu mowa - mój Młodszy wsypywał by wszystko - nawet mleko czy wodę do szklanki ;)
OdpowiedzUsuńTe słowotwory dzieci są cudowne. :)
OdpowiedzUsuńNo i prawidłowo, zbitkową miseczkę łatwiej zbić.
OdpowiedzUsuń:-) Fajne
OdpowiedzUsuńZa takie sytuacje uwielbiam dzieci. Czasami kiedy myślę, że już wszystko widziałam i słyszałam jakiś szkrab mnie znów czymś zaskoczy :)
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst.Nie ma jak neologizmy dzieci.:)
OdpowiedzUsuń