Któż nie zna "Małego Księcia"? Powieść od lat porusza serca zarówno dużych jak i małych czytelników. Historia prawdziwej przyjaźni i czystej miłości od dawna towarzyszy dzieciom na całym świecie. Najwspanialsze jednak jest to, że książka od wielu lat kreuje jedno i to samo wyobrażenie głównego bohatera. Chłopiec z jasnymi włosami w rozwianym płaszczu lub z szalikiem, na swojej małej planecie nie większej od zwykłego domu. Każdego ujmuje historia kapelusza, który w rzeczywistości nie jest kapeluszem, a słoniem połkniętym przez węża boa. Zresztą - pewnie każdy z Was zna "Małego Księcia" a nawet jeżeli nie, to wystarczy kliknąć na linka i pogrążyć się w przyjemności czytania :-)
Jak na książkę ponadczasową przystało Mały książę jest nie tylko bohaterem książki. Znajdujemy go na zeszytach, kubkach, serwetkach i notatnikach. Ja natomiast ostatnio znalazłam go w przepięknym gadżecie w postaci... puszki na ciasteczka. Upominek niesamowicie miły i oryginalny. Jak widać, puszka jest prostokątna, z dość grubej blachy więc jest nadzieja, że przed długi okres czasu z powodzeniem będzie służyła do przechowywania ciastek i jednocześnie cieszyła nasze oczy.
Kiedy podniesiemy wieczko puszki znajdziemy tam przepiękne karty zawierające 50 przepisów na kruche ciasteczka. Każdy znajdzie tam coś dla siebie. Są ciastka z czekoladą, z truskawkami, migdałowe, z kremem, orzechami, serduszka, wafelki, prostokąciki i czego jeszcze żywnie dusza zapragnie. Karty są śliczne, utrzymane w pastelowych kolorach z małym obrazkiem tematycznie nawiązującym do Małego księcia. Przepisy są pogrupowane w cztery działy. Na początek mamy przepisy "dziecinnie proste", następnie "na cały rok", "bakaliowe pyszności" i "czekoladowe łakocie". Do przepisów dołączono 4 foremki, które uprzyjemnią ciasteczkową zabawę. Moja córcia zachwyciła się słoneczkiem i już wiem, że kolejne ciastka będą "słoneczkowe". Starsza jest zachwycona całym zestawem, nie tylko foremkami. Karty z przepisami układa, a to kolorami, a to numerkami, raz nawet próbowała ułożyć je wg kolejności w jakiej będziemy piec... i tu nastąpiło zjawisko powszechnie znane jako "osiołkowi w żłoby dano".
Bardzo żałuję, że puszkę Małego Księcia odkryłam już po świętach. Jest bowiem tak śliczna i tak starannie wykonana, że z powodzeniem mogłaby spocząć pod choinką jako świąteczny prezent. Jeżeli macie w najbliższym czasie obchody urodzin czy też imienin wśród rodziny, albo przyjaciół... polecam gorąco.
Cudo!! Gdzie można takie dostać. Pożądam!
OdpowiedzUsuńMi też się bardzo podoba. A gdzie można dostać? Widziałam w Realu a Auchanie, ale to wszystko przed świętami. Teraz zniknęły :-(
OdpowiedzUsuńWspaniała! Też taką chcę:)
OdpowiedzUsuńI ja! I ja! :-)
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa! Tylko gdzie ja teraz taką znajdę ;/ Buuu...
OdpowiedzUsuń