Wczoraj obejrzałam "Kwiat pustyni". Cudowny, a jednocześnie przerażający film o tym, jaką krzywdę można zrobić drugiemu człowiekowi (a dokładnie rzecz ujmując małej dziewczynce) dla jego "dobra". Waris Dirie urodziła się w koczowniczej rodzinie w Somalii. W wieku pięciu lat poddana została rytualnemu obrzezaniu. Kiedy kończy trzynaście lat ojciec chce ją wydać za mąż za sześćdziesięcioletniego mężczyznę. Wtedy Waris postanawia wziąć swój los w swoje ręce. Ucieka z Somalii i walczy. O przetrwanie, o swoją godność, aż w końcu o godność wszystkich somalijskich kobiet. Dzięki wyjątkowej urodzie zostaje modelką. Nawet wówczas, gdy osiąga sukces nie spoczywa na laurach. Zostaje ambasadorem ONZ i rozpoczyna walkę o zniesienie rytuału obrzezania kobiet w krajach trzeciego świata.
Kilka lat temu czytałam książkę pod tym samym tytułem. I po raz pierwszy śmiem twierdzić, że film wyprzedził książkę. Uroda aktorki, która wcieliła się w rolę Warisi Dirie, plastyczność obrazów, spora dawka humoru (pomimo trudnego tematu) - to wszystko dało wspaniały efekt. Film mnie zauroczył.
Czytałam książkę. Polecam!
OdpowiedzUsuńFilmu nie widziałam.
Pozdrawiam :-)
Ja tak samo, tylko książkę. Film chętnie zobacze :)
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę, filmu jeszcze nie oglądałam.
OdpowiedzUsuńwidziałam tylko film, ale książke koniecznie musze przeczytac
OdpowiedzUsuń