Byłam na koncercie z okazji XVII Urodzin Czarnego Kota Rudego. Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, że Czarny Kot Rudy to "scena kabaretowa" działająca w Teatrze Polskim w Szczecinie. Podobno nasz Teatr jest jedynym w Polsce posiadającym oficjalnie scenę kabaretową. Ale nie o tym chciałam. Z okazji Urodzin CKR na deskach teatru wystąpiło trzech "Poetów smutku". Pania Poniedzielskiego zna chyba każdy, Pana Czyżykiewicza również. Dla mnie odkryciem koncertu był trzeci artysta, a mianowicie Marek Dyjak. Co za głos! Cierpki, wręcz drażniący ucho, a jednocześnie głeboki - po prostu piękny! Do tego Pan Dyjak śpiewa przy akompaniamencie trąbki i akordeonu. Po prostu miód. Zresztą posłuchajcie.
Pan Dyjak niewątpliwie nie jest łatwym człowiekiem. Ale myślę, że każdy kto choć trochę zainteresował się życiorysem artysty zrozumie jego sceniczne zamknięcie w sobie i widoczną niechęć do okazywania głebszych uczuć. Ale to wszystko jest nieważne. Najważniejsze jest to jak ten człowiek śpiewa. a raczej ŚPIEWA!
Powiem Wam, że słowa: "Jak się nie ma co się lubi to nie lubi się też tego co się ma" są niesamowicie ... prawdziwe.
Jeżeli ktoś z Was ma możliwość posłuchania któregokolwek z "Poetów smutku" - polecam z całego serca.
Cudny koncert w doborowym towarzystwie. Gosia - dziękuję :-))))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz