niedziela, 15 czerwca 2014

Statek czasu

Każdy z nas był kiedyś dzieckiem. Piękny czas, gdy wszystko wydaje się możliwe. Podróże w czasie, nieodkryte skarby, tajemnicze tunele, szyfry, listy.... co tylko wyobraźnia podsunęła do pełnej pomysłów głowy. Gdzie miejsce na książki? No oczywiście na pierwszym miejscu. Dobre powieści przygodowe działały jak paliwo czy też dobry zestaw witamin dla zgłodniałej wyobraźni. Szkoda, że w moim dzieciństwie nie było takiego Pana Baccalario...
Pewnego pięknego dnia czwórka dzieci odnajduje ukryty wśród traw zniszczony statek. Łódź wygląda tajemniczo i niesamowicie. Podarte żagle, połamane wiosła i zdewastowany pokład robią przygnębiające wrażenie. Jednocześnie każdy z młodych odkrywców ma uczucie, że łódź przywołuje ich, kusi i zachęca do rozpoczęcia prac naprawczych. Kiedy dzieci wchodzą na pokład odkrywają wiele tajemniczych śladów i przedmiotów, wśród których najważniejsze to notatnik z zapiskami niejakiego Ulissesa sporządzony w nieznanym języku i tajemnicza kostka pokryta cyframi. Nie wdając się w szczegóły powiem, że dzieciaki rozwiązują zagadki i wyruszają w pełną przygód podróż, która czytelnikowi dopiero da popalić.
Szyfry i zagadki to nieodłączna część tej powieści.
Powieść pochłonęła mnie bez reszty. Czyta się ją fenomenalnie. Wspaniałe tłumaczenie Marzeny Radomskiej doskonale odzwierciedla zamysł autora. Książka jest od początku do końca kufrem ze skarbami. Otwierasz i blask zawartości oszałamia Cię bez reszty. Zachwyciło mnie to, że powieść (umiejscowiona w dobie komputerów, internetu i dzieci "z wyrobionymi kciukami") pokazuje, że można też inaczej. Główni bohaterowie na wstępie pokazani są jako namiętni gracze komputerowi, jednak z czasem przedkładają morską podróż i główkowanie ponad ślęczenie przed monitorami. Znamiennym momentem jest przekazanie wszystkich gier dwóm chłopcom, którzy zrezygnowali z przygody na statku. To bardzo jasne przesłanie - wstań, wyjdź na dwór i rozejrzyj się. Może za rogiem znajdziesz dużo lepsze przygody niż przed ekranem komputera? 
Książka jest przepięknie wydana. Twarda okładka z obwolutą robią wrażenie. A właśnie obwoluta! Dla prawdziwego poszukiwacza przygód stojącego przed półką w księgarni będzie ona znakiem, że w tej książce kryją się niesamowite przygody. Nawet ja (stanowczo sprzeciwiająca się ściąganiu obwolut z książek) w tym przypadku zdjęłam i moim oczom ukazało się.... zobaczcie sami. 

Obwoluta jak obwoluta, jednak po jej zdjęciu....
... czytelnik odkrywa, że jest to kartka ze starej gazety...
.... z tajemniczą mapą i arcyciekawymi zapiskami!
 To jedna z tych książek, które stanowią baterię dla dalszego życia. Czy dziecko czy dorosły - każdy po przeczytaniu tej książki będzie miał wrażenie, że świat stoi przed nim otworem. Wystarczy tylko trochę odwagi, szczypta wyobraźni i ... voila!

3 komentarze:

  1. O rany, ta kartka robi wrażenie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ się cieszę, że zdecydowałam się na ten tytuł (chociaż obawy miałam jak widać bezpodstawne).

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za komplement dotyczący tłumaczenia. Pozwolę sobie zauważyć, że to ja jestem jego autorką :) Pozdrawiam
    Wioletta Gołębiewska

    OdpowiedzUsuń