"Tamte cudowne lata" to książka, którą już na wstępie zaszufladkowano. Ja rozumiem, że ktoś chciał szybko ją wypromować i postanowił "przejechać się" na sukcesie skąd inąd świetnej powieści pt. "Cień wiatru". Niestety w ten sposób "Tamte cudowne lata" zostały z góry skazane na pozostawanie w ciągłym cieniu. Bo jakże konkurować z taką książką? I właściwie po co konkurować... Te porównania są naprawdę niepotrzebne, gdyż "Tamte cudowne lata" są same w sobie bardzo wartościową powieścią i świetnie obroniłyby się na rynku bez sławnej protegowanej. A tak cóż... niestety przegrywa.
Tłem dla wydarzeń jest biedna i smutna powojenna Hiszpania. W Madrycie Lola wraz z mężem prowadzi maleńki antykwariat. Książki są wielką miłością obojga i nie wyobrażają sobie życia bez nich. Sklepik ledwo pozwala się utrzymać jednak oboje są szczęśliwi, że robią to co kochają. Pewnego dnia do sklepiku przychodzi tajemnicza kobieta. Wraz z Lolą zaczynają wspólnie czytać książkę pt. "Dziewczyna o włosach jak len". Tu rozpoczyna się drugi wątek. Oto młodziutka Rose wychowywana beztrosko na wsi. Nie ma pojęcia kim byli jej rodzice i jak mocne ciąży na niej piętno. Jej dzieciństwo jest proste i sielankowe, jednak w miarę dorastania zaczyna wkoło niej narastać tajemnica. Co łaczy Lolę, Rose i tajemniczą kobietę? Jaką rolę spełniają książki?
"Tamte cudowne lata" to powieść niesamowicie klimatyczna. Czytając o sklepiku z książkami na małej madryckiej uliczce po prostu czuć zapach książek. Opisy poszczeólnych woluminów, półek, małej lampki sączącej światło, klientów przychodzących napełnić pióra atramentem... naprawdę można się poczuć uczestnikiem wydarzeń. Poza tym powieść jest pełna osobistości tamtyh czasów. Picasso, Coco Channel i wiele wiele innych osób nadaje wydarzeniom realności i smaczku. Całości dopełniają świetne opisy imprez i koncertów organizowanych z dużym rozmachem. Sala przepełniona dymem, eleganckie i jednocześnie wyzywające kobiety, samochody będące wyznacznikiem luskusu... chłonęłam tę atmosferę. Pogrążałam się w niej i niechętnie przerywałam lekturę.
Obok tej niesamowitej atmosfery na każdym kroku towarzyszy czytelnikowi książka. Niby w tle, a jednak na pierwszym planie przewijają się opowieści o książkach, o prowadzonym przed wojną wydawnictwie... tu cytat, tam krótkie opowiadanie, tu wiersz... cała powieść przepełniona jest miłością do słowa pisanego.
Książka godna tego, aby stać na półce każdego "książkochłona".
Szkoda, że wydawcy chcą za wszelką cenę sprzedać swoje publikacje i przez to łapią się bezsensownych porównań. Później czytelnicy czują się rozczarowani. Ale ważne, że się sprzedało... :/
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być ciekawa. Powieści "Cień wiatru" nie czytałam, więc nie będę rozczarowana.
OdpowiedzUsuń