Rozpisywać się nie będę, bo nie lubię pisać o książkach, które mi się nie podobały. A z książką "Dwie kochanki " tak właśnie jest. Nie mogę powiedzieć, że to zła książka, bo tak nie jest. Ta książka po prostu nie trafiła w mój gust. Jest taka... kwadratowa i smutna. Dobra, przyznam się - nie doczytałam do końca. Po prostu smutno mi się robiło kiedy miałam dalej czytać.
Opis pożyczyłam sobie ze strony Wydawnictwa "Prószyński i s-ka" ponieważ - moim zdaniem - to książka o smutkach pisarza Marcina. Zdaniem Wydawnictwa, które niewątpliwie jest bardziej obiektywne niż ja:
"Ostatnie lata XX wieku, Prowansja. Pisarz Marcin Cichy zmuszony jest dokonać obrachunku z własnym życiem. Podążając śladami tragicznie zmarłej Maryli-Miriam, swej niegdysiejszej kochanki, próbuje równocześnie odnaleźć swoją ścieżkę, którą przed laty zagubił gdzieś między Nowym Sączem, Krakowem i Paryżem. Związek z Agatą, nową kobietą jego życia, rozbudza w nim zarówno nowe nadzieje, jak i stare niepokoje. Oboje muszą stawić czoło przeszłości".
To nie jest łatwa książka. Wszystko jest poplątane, przeszłość z teraźniejszością, przeszłość z przyszłością. Po prostu zabrakło mi siły. Nie ukrywam, że gdzieś w połowie książki zajrzałam do recenzji publikowanych na stronie "Lubimy czytać' i ucieszyłam się, że nie jestem sama w swojej opinii. To jest po prostu wymagająca książka, która nie trafiła w moim czytniku w swój czas. Pewnie do niej wrócę... za jakiś czas.
Wielka szkoda, bo na mnie zrobiła duże wrażenie. Jednak opinie rzeczywiście zbiera sprzeczne, widocznie to nie lektura dla każdego.
OdpowiedzUsuń