"Mroczny las" jest kontynuacją "Willow", którą to powieść recenzowałam tu. Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, że powieść mnie nie zachwyciła, choć przeczytałam ją całą. Nie zmienia to jednak faktu, że autorka nie wspięła się na wyżyny swoich możliwości. Sięgnęłam po cykl książek o rodzinie de Beers zachęcona opiniami o poprzedniej twórczości Pani Virginii C. Andreas. Tymczasem moje oczekiwania spełzły na niczym. Willow okazała się przesympatycznym czytadłem, ale niczym więcej, dlatego też trudno mi było sięgnąć po kolejną część sagi. Z drugiej strony byłam ciekawa, jak potoczą się losy przesympatycznej Willow de Beers. Ciekawość zwyciężyła i teraz z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że drugi tom jest dużo lepszy od pierwszego, choć fajerwerków i baloników w mojej głowie nie było.
Kiedy ponownie spotykamy Willow de Beers, jest ona gotowa porzucić swoje dotychczasowe życie i przenieść się do matki i przyrodniego brata zamieszkujących w domu w Palm Beach. Żeby nie było za cukierkowo rodzina Willow mieszka w domku dla służby, (chciałabym mieć taki domek :-)) położonym na tyłach wielkiej rezydencji. Wprawdzie główna nieruchomość stanowi własność rodziny de Beers, ale koszty utrzymania domu zmusiły ich do wynajęcia nieruchomości i przeprowadzki do mniejszego i skromniejszego lokum. Willow staje nagle przed zupełnie innymi problemami niż dotychczas. Natężenie głupoty, snobizmu i plotkarstwa wśród otaczających ją ludzi jest tak ogromne, że dziewczyna nie może sobie z tym poradzić. Wydaje się, że jedynym oparciem dla niej jest jej narzeczony Thatcher Eaton. Przystojny i uwodzicielski prawnik jest łakomym kąskiem dla ślicznotek zamieszkujących Palm Beach. On jednak nie zważa na tłumy panienek, które namolnie pukają do jego bram i wiernie towarzyszy Willow w przebrnięciu przez zawiłości życia bogatego Palm Beach. Willow jest wdzięczna narzeczonemu za jego obecność i towarzystwo ... do czasu...
To "do czasu" jest punktem kulminacyjnym powieści. Od tego momentu moja sympatia do autorki naprawdę wzrosła i zrozumiałam, skąd tyle zachwytów nad jej twórczością. Jeżeli poprzednie książki miały w sobie ten specyficzny mrok, który powoduje ciarki na plecach, to wszystko rozumiem. Willow zostaje zdradzona przez najbliższe jej osoby, a pomoc przychodzi z zupełnie niespodziewanej strony. Oczywiście wszystko kończy się dobrze (niestety ani przez chwilę nie wątpiłam w happy end), jednak należy uczciwie powiedzieć, że były takie momenty, że włos się jeżył na głowie. Przez ostatnie kilkadziesiąt stron przeleciałam niczym tajfun, a na zakończenie stwierdziłam, że gdyby cała powieść była tak ekscytująca jak jej zakończenie, to byłaby to jedna z najlepszych książek, jakie w tym roku przeczytałam. Niestety sto końcowych stron z pięćset osiemnastu to trochę mało, żeby uczciwie zachwycić się tą powieścią.
"Mroczny las" to nie jest to, co tygrysy lubią najbardziej. Kiedy pojawi się kolejny tom sagi na pewno po niego sięgnę i przeczytam z czystej ciekawości, ale polecać nie będę.
Przede mną dopiero trzeci tom sagi o Dollangangerach, więc chciałabym najpierw ją zakończyć, a później zabrać się za inne powieści tej autorki, o ile będę miała tyle sił. Jej styl jest bardzo specyficzny...
OdpowiedzUsuń