poniedziałek, 8 lipca 2019

Miłość 44

Każda rodzina "harcerska" ma ogromny sentyment i szacunek do tematyki Powstania Warszawskiego. Jak wiadomo, olbrzymią rolę w jego przebiegu odegrali harcerze. Przecież Batalion "Parasol" to batalion składający się przede wszystkim z harcerzy będących członkami "Szarych Szeregów". Podobnie "Zośka". Każdy harcerz do dnia dzisiejszego ma ogromny sentyment do książki "Kamienie na Szaniec". (Moja córka ma na półce kilka wydań, a ja dzielnie wraz z nią poszukuję kolejnych) Większość z nas - harcerzy - zna bohaterki książki "Dziewczyny z Powstania" i wielu wielu innych pozycji mówiących o tamtych ciężkich czasach. Teraz dzięki Pani Agnieszce Cubała powstała książka, która jest następnym "must have" dla każdego. To książka pt. "Miłość 44". 
Nietrudno domyśleć się, co jest głównym tematem książki. To powstańcza miłość - uczucie rodzące się pomiędzy młodymi ludźmi, dla których jest jedynie tu i teraz. Nie wiedzą, czy jutro będą żyli, nie wiedzą czy dziś poślubiona druga połówka jutro nie zostanie wdową czy też wdowcem. Z każdej historii wydziera desperacja i nadzieja, że miłość pokona wszystko, że do ostatniej chwili zakochani będą razem. W tamtych trudnych chwilach, młodzi ludzie bardziej niż śmierci, bali się samotności. To wyraźnie widać w każdej (bez wyjątku) opisanej w książce historii. 
W opowiadaniach spotkamy każdego – poczynając od sławnych ludzi takich jak Jan Nowak Jeziorański czy też Krzysztof Kamil Baczyński, poprzez zwykłych Warszawiaków, aż po młodziutką prostytutkę czy też zagubioną w ówczesnej codzienności artystkę, która związała się z niemieckim żołnierzem. Urzekła mnie historia pewnego Staruszka, który w wieku 90 lat był obserwatorem Powstania. Płakałam czytając o śmierci Baczyńskiego i jego ukochanej Basi. Złościłam się, kiedy okazywało się, że ta miłość powstańcza - tak silna i beznadziejna w tamtych dniach - nie potrafiła przetrwać w czasach spokojnych. Jedno niezmiennie rzucało się w oczy. Każda historia jest inna, choć w wielu aspektach taka sama. W każdej jest nadzieja, śmierć i smutek. Nawet jeżeli nasi zakochani przetrwali, to wkoło nich szerzyła się śmierć, która cieniem padała na szczęście młodych.


Na moją wyobraźnię bardzo działały zdjęcia umieszczone w książce. Bardzo często z fotografii na czytelnika patrzy śliczna buzia młodej panienki, a potem czytamy jak ta sama panienka walczyła, umierała albo opłakiwała śmierć bliskich. Wiele osób decydowało się na śmierć z rozpaczy po śmierci ukochanej osoby i to mnie najbardziej złościło. Taka śmierć - smutna i niepotrzebna – rodzi w czytelniku wiele emocji. 
Autorka ma wspaniały dar reporterskiego pióra, które przy podawaniu na pozór suchych faktów jednocześnie rewelacyjnie wydobywa emocje z każdej kartki książki. Historie są różne - jedne zajmują kilkanaście kartek, inne zaledwie półtorej stronnicy. W jednych poznajemy bohaterów bardzo dobrze, w innych ledwie muskamy ich losy, oglądając scenkę niczym zdjęcie. Czytając końcowe rozdziały już wiedziałam, że jeżeli poznajemy blisko bohaterów to zapewne zginą a my pozostaniemy z pustką w sercu. 
Powiem Wam, że bardzo, bardzo przeżyłam tę książkę. Przecież to tacy harcerze jak moja córka są bohaterami tych opowiadań. Różnica polega na tym, że moja Basia ma piętnaście lat, a historię zna min. dzięki obchodom pod Monte Cassino, w których uczestniczyła czy też dzięki rajdowi „Arsenał” organizowanemu przez warszawskich harcerzy. Dzięki wiedzy o Powstaniu Warszawskim ma szóstkę z historii i tylko chciałabym żeby zdawała sobie sprawę, że Powstanie Warszawskie to nie tylko wydarzenie, ale i ludzie. Przede wszystkim ludzie. „Miłość 44” pokazuje właśnie, że na Powstanie składa się nieskończona ilość pojedynczych historii, które niczym mozaika układają się w bardzo tragiczną całość. 
Uwierzcie ni - nie ma znaczenie czy dla nas Powstanie było sukcesem czy porażką. Tyle młodych ludzi poświęciło swoje życie, że – moim zdaniem - nie ma miejsca na takie rozważania. Na pewno jednak jest miejsce na takie książki jak „Miłość 44”. To książka, która nadaje powstaniu ludzki charakter, pokazuje, że pomiędzy gruzami, barykadami i śmiercią były też piękne uczucia i szczęśliwe chwile.

1 komentarz: