Kryminały to powieści, które mnie zadziwiają. Pomijam oczywiście twórczośc Agaty Christie, jako że jej książki to filar gatunku i moje spostrzeżenia nie mają tu za bardzo zastosowania. Najpierw był Larsson i jego trylogia. Głosy były - delikatnie rzecz biorąc - skrajne. Jedni kochali i czytali te tomiszcza po kilka razy, inni z obrzydzeniem odwracali głowę. Następnie był Jo Nesbo - relacje na jego twórczość w chwili, gdy pojawiła sie na naszym rynku były bardzo podobne. Teraz Camilla Lackberg - i znowu od zachwytu do obrzydzenia. Zjawisko o tyle wyjątkowe, że właściwie dotyczy tylko kryminałów. Oczywiście - przy każdej nowości spotkamy zarówno głosy krytyczne jak i pochwałę, ale kryminalny rozrzut ocen jest raczej niespotykany przy innym typie literatury. Ale do rzeczy.
W szwedzkim Miasteczku Fjallbacka zostają znalezione zwłoki młodej kobiety. Policja podejrzewa samobójstwo, jednak zarówno matka jak i mąż ofiary nie bardzo wierzą w tę wersję wydarzeń. Dochodzenie prowadzi młody policjant Patrik. Jego drogi krzyżują się z drogami Eriki, która w dzieciństwie była przyjaciółką ofiary. Oboje prowadzą dochodzenie choć kierują się zupełnie innymi motywami. Patrik chce znaleźć sprawcę gdyż jako policjant ma taki obowiązek, Erika natomiast próbuje napisać książkę o dawne przyjaciółce i chce poznać jej życie, motywy, a przede wszystkim przyczyny tragedii. Po nitce do kłębka docierają do zaskakującego zakończenia.
Moja znajomość z twórczością Pani Lackberg rozpoczęła się od "Kamieniarza". Okazało się, że jest to trzeci tom sagi, której akcja dzieje się w małej szwedzkiej mieścinie Fjallbace. "Fabrykantka aniołków" (którą czytałam jako drugą) też nie należy do początkowych tomów. I tu pierwszy ogromny plus sagi. Czy zaczniemy od tomu pierwszego, czy ostatniego - naprawdę nie ma to większego znaczenia. Oczywiście są wątki, które ciągną się przez wszystkie tomy, jednak autorka umiejętnie "toczy" historię umożliwiając czytelnikowi wtopienie się w nastroj i losy głównych bohaterów.
Teraz przeczytałam tom pierwszy. "Księżniczka z lodu" jest kryminałem z półki "książek sympatycznych". Dobra zagadka, zaskakujące zakończenie, ale przytupu nie było. Ot ciekawa historyjka napisana lekkim piórem. Mam wrażenie, że cały sukces Pani Lackberg opiera się na jej spoosbie pisania, który urzeka czytelników. Przedstawiona historia nie jest porywająca, jednak ujęta została w sposób perfekcyjny. Pochłaniając kolejne kartki książki ani przez moment nie miałam poczucia znurzenia. Krótkie rozdziały, szybka akcja, sporo dialogów - czego trzeba więcej od książki na jeden wieczór? Szybko przemknęłam przez powieść i o mało nie zapomniałam opisać na "Półeczce...". Uciekła z mojej głowy szybciej niż się pojawiła.
Powieść dobra dla tych, którzy chcą na jeden wieczór zaszyć się w kryminał bez większych intelektualnych rozgrywek :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz