czwartek, 29 sierpnia 2013

Quasipornograficzny gniot dla niedoru...nych gospodyń o inklinacjach masochistycznych - tom drugi i trzeci

(Tytuł recenzji wymyślony przez mojego przyjaciela jak oddawał charakter powieści tak przy kolejnych tomach nadal trafia w sedno :-)) 

Przeczytałam pierwszy tom dawno, dawno temu. Powieść zachwyciła mnie jako zjawisko społeczne oraz jako czytadło, które jak landrynka - im dłużej czytasz, tym bardziej zalewa cię słodycz. Początkowo jest to przyjemne, ale im dalej, tym bardziej zalewają czytelnika mdłości. Odłożyłam "Pięćdziesiąt twarzy Grey'a" z mieszanymi uczuciami co do kolejnych tomów choć wiedziałam, że w końcu pewnie je przeczytam. Minęło pół roku, a tu dwa kolejne tomy stoją na półce  i uśmiechają się do mnie. Dobra - pomyślałam - zobaczymy co tam dalej ze słodką Anastasią, jej boginią i oszałamiającym Christianem. 
Przeczytałam i "podobało mi się", choć dalsze losy Anastasii Steel nie zaskakują. Nadal romansuje ze swoim boskim Christianem odkrywając w sobie coraz to nowe umiejętności erotyczne  i zapuszczając się w nieznane sobie zakamarki własnego seksapilu. Autorka ani trochę nie zmienia sposobu pisania. Niezmiennie zaskakuje czytelnika umiejętnością tworzenia "dłużyzn" za pomocą bardzo ograniczonego zasobu słownictwa. Znika na szczęście maniera Anastazji do wzywania na pomoc "Świętego Barnaby" (co wkurzało mnie w pierwszym tomie nieprzeciętnie), pozostaje jednak zagryzanie warg i zwrot "moja maleńka", który nadużywany jest dla mnie nie do przyjęcia. Panna Steel oswaja Szarego, pomaga mu uporać się z ciemną przeszłością. Kilka tajemnic się wyjaśnia, kilka pozostaje niedopowiedzeniem - jak w życiu. Pojawiają się też interesujące wątki, które niestety zanim na dobre się zaczną, już się kończą. Christian "prawie" ginie i przez moment robi się ciekawie. Autorka nie pozwala zbyt długo cieszyć się napięciem i po kilku akapitach bohater zmęczony (jednak nadal diabelnie seksowny) pojawia się ponownie na scenie. Również Anastasia przez kilka stron (podkreślam - stron, a nie akapitów!) bohatersko walczy z porywaczami, ale i tu akcja szybko zamiera. Za to pobyt Anastasii w szpitalu.... trwał i trwał, a czytelnik może podziwiać opiekuńczość Christiana i jego ogromną miłość do przepięknej bohaterki. 
Niewątpliwe lwią część powieści stanowią wspólne zabawy bohaterów w łóżku, windzie, samochodzie i gdzie tylko rozogniona dusza zapragnie. Niestety po pierwszym tomie (gdzie czytelnik przeżył szok "podziwiając" szczerość i otwartość opisów gierek i zabaw łóżkowych) pozostałe dwa tomy są lekko przynudnawe w tej kwestii. Wszystko toczy się według tego samego schematu, Christian jęczy, Anastasia rozpada się na kawałki, a czytelnik wzdycha w tęsknocie za czymś bardziej pikantnym... :-) No dobra - może przysłowiowe "gospodynie domowe" poczują się zgorszone i zbulwersowane, ale na pewno żadna się do tego nie przyzna. Poza tym czego by nie powiedzieć - autorka w tej kwestii rzeczywiście odważyła się na wiele i chwała jej za to.
Ocena moja pozostaje niezmienna. Wszystkie tomy sagi o boskim Grey'u i seksownej Anastasii sa klasycznym gniotem, jednak każdemu, kto ma ochotę na dużą dawkę słodkości - polecam. Pamiętajcie jednak, że tytuł recenzji dobrze oddaje charakterek powieści. A jak się wstydzicie to obłóżcie w gazetę - nie będzie widać okładki... 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz