Papier toaletowy w naszym domu ma zastosowań kilkanaście tysięcy. Była już droga dla samochodów, pas dla wojownika ninja, oczywiście kilkanaście odmian stroju dla modelki, smycz dla psa, miarka odległości do domu przyjaciół, piłka do grania... Oszczędność w tym zakresie jest bardzo niemile widziana. Natomiast w łazience....
Mój synek jak każdy człek dbający choć troszkę o higienę po wykonaniu potrzeb fizjologicznych używa właśnie papieru toaletowego. Przy - że tak to określę siusianiu - odrywa od rolki papieru tylko i wyłącznie jeden listek, pieczołowicie składa go na pół, a po wykonaniu wszelkich niezbędnych czynności z żalem wyrzuca do toalety. Choćby nie wiem co się działo - jeden listek. Nie pomagały namowy, prośby - jeden listek.
Ostatnio Młodszy stoi przy toalecie i duma. Nagle stwierdza:
M: Mamo?
Ja: Tak?
M: A jak ja wprzedszkolu jestem już sówką a nie biedroneczką to mogę już odrywać dwa listki?
Ja: No oczywiście (zalała mnie pełnia szczęścia kiedy zrozumiałam, o co chodzi z tym jednym listkiem...)
M. (patrząc pożądliwie na nowiusieńką rolkę dopiero co powieszoną przeze mnie w łazience)- A jak będę taki duży jak Tatuś to ile będę mógł odrywać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz