Książka zachwyciła mnie okładką. Od dawien dawna mam słabość do rudego koloru i bynajmniej nie jest to wpływ "Ani z Zielonego Wzgórza". Uważam, że rude kobiety mają to COŚ i nie boją się tego użyć. Drżyjcie wszyscy słabi i malutcy! Dziewczyna na okładce urzekła mnie, uwiodła i oczarowała. Tylko dla niej sięgnęłam po powieść i .... zamiast silnej niewiasty spotkałam chorą na białaczkę ognistorudą Beatrice. Silny natomiast jest główny bohater szesnastoletni Leo, który pomaga Beatrice przebrnąć przez koszmar choroby. W trakcie powieści obserwujemy jak z młodego szczeniaka przeradza się w odpowiedzialnego młodzieńca. Musi zrozumieć, że życie nie składa się z samych przyjemności. Niestety przekonuje się o tym z całą siłą brutalnego świata.
Książka choć smutna jest czytelnikowi bardzo przyjazna. Jest niczym bajka przepełniona bielą i czerwienią. Bardzo piękna i niesamowicie intrygująca. Godna polecenia.
Wyczerpałam limit gotówki na książkowy prezent świąteczny. Ten tytuł już od dawna za mną chodzi. Temat trudny a ja lubię się z takimi mierzyć.
OdpowiedzUsuń