Trzecia część "Baśnioboru" jest stanowczo najlepsza. Jeżeli tak będzie dalej to ostatni tom powinien mnie zachwycić. Na razie jednak muszę sobie zrobić przerwę. Jakby nie patrzeć jest to powieść skierowana do "młodszej młodzieży", a - jak powszechnie wiadomo- nadmiar czarodziejskich stworzeń w dorosłej głowie nie jest zjawiskiem zbyt dobrym.
Autor już od początku powieści wprowadza nas w wir wydarzeń. Nie ma rozkręcania akcji, wpadamy od razu głęboko po szyję w świat baśniowych stworów, mrocznych cieni, wróżek i elfów. Tajemnicza zaraza powoduje, że miłe i dobre stworzenia przemieniają się w ciemne, złośliwe stworzonka, które zamiast wspierać opiekunów Baśnioboru, próbują ich zwalczać i pokonać. Do tego wszystkiego sytuacja zmusza rodzeństwo do działania w pojedynkę. Chłopiec musi zostać z dziadkami w Baśnioborze i ratować rezerwat przed mrocznymi silami, a Kendra rusza w podróż w poszukiwaniu kolejnego artefaktu. Jeżeli dodamy do tego zdradę wśród wysoko postawionych opiekunów rezerwatów i podróże w czasie otrzymamy pasjonującą mieszkankę magii i przygód.
W epoce "Harrego Pottera" i "Opowieści z Narni" wykreowanie czegoś nowego co nie trąciłoby plagiatem napewno nie było łatwe. Brandon Mull poradził sobie świetnie. Baśniobór jest jedyny w swoim rodzaju - pasjonujący i zachwycający orginalnymi postaciami i świetną akcją.
Wszystkie części są cudowne! Najpierw czytała moja córka, a potem kolejno każdy tom przekazywała mi. Tak mnie wciągnęło, że nie wyobrażałam sobie żadnej przerwy między książkami. Przeciwnie - miałam wrażenie, że pochłaniam je w coraz to szybszym tempie:) Mam tylko nadzieję, że wszystkie inne serie tego autora zostaną wydane po polsku.
OdpowiedzUsuń