środa, 20 sierpnia 2014

Za jakie grzechy?

Książki polskich autorów ostatnio stanowczo mnie prześladują. Właściwie nic innego nie czytam. Mają specyficzny klimat, za którym - moim zdaniem - stoi bogactwo naszego języka. Żadne tłumaczenie nie jest w stanie oddać tej różnorodności słów i odcieni wyrażeń. Niestety, mam dość. Po książce "Za jakie grzechy" muszę sobie zrobić przerwę. Wyjaśniając dodam, że książka nie należy do słabych. Jest ot - poprawna. Jednak mam przesyt samotnych kobiet, które walczą z całym światem nie dostrzegając tego, co najbliżej nich. 
Książka zaczyna się banalnie. Wielki dzień, biała suknia, piękny kościół pękający w szwach od gości, kwiaty, spłakana rodzicielka... i tylko Jego brak. Stchórzył, powiedział: "Nie mogę, przepraszam" i zwiał. Pozostał po nim żal, smutek i zadra w sercu na całe życie. Alina musi sobie z tym poradzić i żyć dalej. Problem w tym, że nie bardzo umie. Na szczęście ma wspaniałą przyjaciółkę (nomen omen również nie radzącą sobie z mężem i łączącym ich uczuciem) i kochające Ją wujostwo. To właśnie łączący Alinę z Wujem związek mnie urzekł i zafascynował.
Wuj Stach i ciotka Alina są bezdzietnym małżeństwem. Od dzieciństwa Alina w trudnych chwilach swojego życia biegnie do Wujka i tam w jego ramionach wypłakuje się i szuka sił do dalszego życia. Ma tam swój azyl w postaci domku na drzewie i wspaniałą ciepłą atmosferę, której stanowczo brakuje w jej rodzinnym domu. Wuj kocha ją całym swoim sercem i wspiera w każdej chwili. Bezwarunkowo ale wyjątkowo mądrze. Każdy zakręt w życiu Aliny jest szczegółowo omawiany z wujem. Każda radość z nim dzielona. Kiedy więc wuj umiera trudno Alinie się z tym pogodzić. Nie ulega wątpliwości że nawet po śmierci wuj postanowił mieć wpływ na jej życie. Zapisuje jej w spadku coś, co na zawsze odbije się piętnem w duszy Aliny...
I to właściwie wszystko, co w książce jest warte polecenia. Pozostałe wątki związane z odrzuceniem Aliny przez rodzinę, konfliktem z siostrą i jej stosunkami damsko - męskimi nie są zbyt udane. To tak, jakbym czytała słodko - gorzką bajeczkę, w której wszystko jest przewidywalne i nie ma co oczekiwać na jakiś zwrot w sytuacji. 
Książkę polecam tym, którzy lubią przez powieść przemknąć. Tu można przemknąć bez większego zaangażowania. Tylko ten Wuj i ten wątek... zwróćcie uwagę, proszę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz